Frankowicze pozapychali swoimi sprawami stołeczne sądy! Co z tym fantem zrobić? Najlepiej przegonić!
Frankowicze zrobili niewyobrażalny korek w sądach. Najgorzej jest w stolicy, gdzie niemal połowa wszystkich spraw frankowych w kraju trafia do warszawskiego wydziału frankowego. Licząc na przychylny wyrok, kredytobiorcy we frankach szwajcarskich doprowadzili do tego, że ten sąd już ledwo zipie, a na każdego sędziego przypada 1800 spraw. Jak zmienić tę sytuację? Otóż padł pomysł, aby przegonić tych frankowiczów, którzy z Warszawy nie są.
Frankowicze spoza stolicy nie będą mogli składać pozwów przeciwko bankom w specjalnym warszawskim wydziale ds. kredytów frankowych. Dlaczego? Bo korkują ten wydział tak bardzo, że teraz na termin pierwszej rozprawy trzeba czekać do połowy 2025 r. No więc składasz pozew tam, skąd jesteś i nie możesz inaczej przez kolejne pięć lat. Tak chcą posłowie PiS nowelizujący Kodeks postępowania cywilnego. Dlaczego to niby pomóc? Bo wyroki będą zapadać wtedy szybciej.
Frankowicze muszą przełknąć te zmiany, bo doszło do tego, że aż 66 proc. pozwów o kredyt frankowy rozpatrywanych w Warszawie, dotyczy kredytobiorców z innych miast. Dlaczego? Bo kilka lat temu, kiedy frankowa bomba zaczęła wybuchać, warszawskie sądy zasłynęły z najbardziej przychylnych wyroków. Sądy w pozostałej części Polski miały znacznie mniejsze doświadczenie w takich sprawach, a może i mniejszą odwagę, dlatego wszyscy, którzy chcieli pozwać bank, ciągnęli do stolicy.
Sytuacja się zmieniła, dziś można powiedzieć, że linia orzecznicza już się ukształtowała na korzyść kredytobiorców i przewaga warszawskiego sądu zniknęła. A jednak kredytobiorcy nadal wolą pozywać banki właśnie w stołecznym sądzie.
Kredytobiorcy, sio z Warszawy! Wracajcie do siebie
Ciągle 45 proc. wszystkich spraw frankowych w kraju trafia do warszawskiego wydziału frankowego. A ten sąd już ledwo zipie. Na każdego sędziego przypada 1800 spraw, a na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy trzeba czekać obecnie do połowy 2025 r. Przyrost spraw jest lawinowy. Jeszcze miesiąc temu na każdego z 20 sędziów przypadało 1600 spraw, a do końca tego roku pewnie będzie 2000.
No to posłowie PiS się zmobilizowali i postanowili podczas nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego wprowadzić poprawkę, która mówi, że jak frankowicz (czy jakikolwiek inny kredytobiorca walutowy) chce złożyć pozew przeciwko bankowi, to może to zrobić jedynie w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania. Ale, co ciekawe, nie zawsze tak będzie, a jedynie przez kolejne pięć lat. Cóż, po tym czasie, frankowa fala pewnie po prostu opadnie.
Ta zmiana to ma być pomoc dla frankowiczów, żeby biedacy tyle nie czekali na rozwiązanie problemu. Cóż, to właściwie nawet w pewien sposób zabawne, że po latach obiecanek różnej maści polityków, jak to pomogą frankowiczom, przegłosują taką czy inną ustawę, bo kredyty we frankach to problem systemowy, więc trzeba go rozwiązać systemowo, jedyne, na co stać polityków to przyspieszenie procesów sądowych.
Wszyscy ewidentnie już uznali, że problem może i jest systemowy, ale organy państwa nie będą się w niego mieszkać, jak Kowalski ma wąty, niech sam sobie pójdzie do sądu. To maksimum, na które stać polityków.
Frankowicze ze stolicy skorzystają najbardziej
Ale jeszcze lepsze jest to, że cała ta zmiana Kodeksu postępowania cywilnego to nawet nie jest żadna pomoc dla kredytobiorców. Tu unik, by frankowicze nie mogli wychodzić z roszczeniami z powodu przewlekłości postępowań sądowych.
Bo skoro składasz dziś pozew, termin pierwszej rozprawy dostajesz za 2,5 roku, a potem jeszcze proces ciągnie się przez średnio 5 lat, to już jest podstawa, żeby zacząć mieć pretensje nie tylko do banku, ale i do sądu, czyli do państwa polskiego i żądać pieniędzy od Skarbu Państwa,
A że ta zmiana pomoże frankowiczom, bo nie będą musieli czekać w tak długich kolejkach? Przypomnę, że i dotąd nie musieli, tylko chcieli. Nie było obowiązku składać pozwu w Warszawie, bo tam powstał specjalny frankowy wydział. Każdy mógł dotąd złożyć pozew w swoim mieście. I założę się, że wszyscy doskonale wiedzieli, że w lokalnym sądzie będzie znacznie szybciej, bo prasa już chyba od dwóch lat pisze o gigantycznych kolejkach w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Czy zakaz wjazdu do Warszawy dla frankowiczów to dobry pomysł? Tak, rozsądny. Ale nie udawajmy, że to jakaś pomoc dla nich. To co najwyżej pomoc dla Warszawiaków.
Czytaj także: Koszty sądowe w sprawach cywilnych