Masakry na hipotekach ciąg dalszy. Nie liczcie, że w 2023 r. bank da wam kredyt mieszkaniowy
Zainteresowanie hipotecznymi w dalszym ciągu szoruje po dnie, a ewentualne wyższe wartości indeksu ilustrującego zainteresowanie kredytami będą wynikać z efektu niskiej bazy. Zanim dojdzie do ożywienia, musi zostać spełnionych szereg czynników, o które będzie bardzo trudno w najbliższych miesiącach.
Kredyty mieszkaniowe nadal są trudno dostępne dla Polaków. W styczniu 2023 r. do banków i SKOK-ów wystąpiło o hipoteki łącznie 13,26 tys. osób. W porównaniu z 28,02 tys. w ubiegłym roku oznacza to spadek o 52,7 proc. Jeśli natomiast pod uwagę weźmiemy dane o kredytach z grudnia 2022 r., to okaże się, że miesiąc do miesiąca nastąpił wzrost o 7,8 proc. Natomiast średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego była niższa i w ujęciu rok do rok i miesiąc do miesiąca. Wyniosła w styczniu 2023 r. 345,94 tys. zł odpowiednio mniej o 2,7 i 0,5 proc.
Zainteresowanie hipotekami nadal w głębokim dołku
Biuro Informacji Kredytowej publikuje dane o hipotekach w postaci Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe (BIK Indeks-PKM), który informuje o rocznej dynamice wartości wnioskowanych kredytów.
Prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK, wyjaśnia, że styczniowy odczyt indeksu potwierdza obserwowane przez cały ubiegły rok istotne zmniejszenie popytu na kredyty mieszkaniowe.
Dlatego wyższe wartości indeksu nie będą jeszcze oznaczały ożywienia. Symptomem poprawy będzie dopiero dodatni odczyt indeksu.
Kiedy odwróci się trend? Może gdy spadną ceny nieruchomości
Prof. Rogowski radzi, by na bieżąco śledzić dwa komponenty indeksu – liczbę wnioskujących oraz średnią kwotę wnioskowanego kredytu.
Przyczyny zapaści w hipotekach od wielu miesięcy są te same:
- wysokie stopy procentowe
- zaostrzone wymogi regulacyjne przy liczeniu zdolności kredytowej (bufor 5 p.p.)
- maksymalne 25 letni okres kredytowania
- obawy przed skutkami spowolnienia gospodarczego
Główny analityk Grupy BIK tłumaczy, że negatywny trend mógłby się odwrócić, gdyby istotnie zwiększyła się zdolność kredytowa. Ta jednak zależy od czterech czynników:
- wysokości stóp procentowych
- poziomu wynagrodzeń
- cen nieruchomości
- kosztów utrzymania
W jego opinii w najbliższych kwartałach należy uważnie śledzić zachowanie cen nieruchomości zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Ich spadek może stać się bodźcem dla wzrostu popytu na kredyty mieszkaniowe.
Prosty kredyt na 2 proc. komplikuje sytuację
Prof. Rogowski widzi jeszcze jeden czynnik, który w najbliższym okresie może negatywnie wpływać na popyt na kredyty mieszkaniowe. Jest to planowany nowy rządowy program wsparcia nabywania mieszkań na kredyt z oprocentowaniem 2 proc.