Koniec promocyjnych cen na stacjach. Największa podwyżka w hurcie od połowy wakacji
Największy od połowy sierpnia wzrost hurtowych cen paliw najprawdopodobniej w najbliższym czasie przełoży się na ceny na stacjach. Po praktycznie nieruchomych cenach w czasie wakacji oraz słynnym wrześniowym cudzie nad dystrybutorem sytuacja na rynku paliw chyba powoli wraca do normy po wyborach. W środę cena hurtowa benzyny 95 podrożała o 24 zł na tysiącu litrów, a wiele wskazuje na to, że to nie koniec wzrostów.
„Orlen kończy promocję” – napisał lapidarnie na dawnym Twitterze ekonomista Rafał Mundry. Wskazał, że w środę cena najpopularniejszej benzyny – o liczbie oktanowej 95 – poszła w górę o 24 złote na metrze sześciennym, a to największa podwyżka od 12 sierpnia. W ostatnim okresie hurtowe ceny – jeśli w ogóle zmieniały się, to o 1-4 zł dziennie.
Ceny paliw w listopadzie blisko 7 zł
O tym, że orlenowska „promocja” obowiązuje tylko do wyborów, wielu ekspertów mówiło od dłuższego czasu. Ekspert firmy badawczej e-petrol.pl Jakub Bogucki powiedział serwisowi Innpoland.pl, że niskie ceny paliw – a tak można określić kwoty oscylujące wokół 6 zł – w najbliższych dniach przejdą do historii.
Według naszych prognoz ceny w listopadzie mogą się zbliżyć nawet do 7 zł za litr – mówi ekspert portalowi Innpoland.pl.
Utrzymujące się na poziomie 5,99 zł za litr ceny benzyny i oleju napędowego były tak niskie, jak na warunki rynkowe (cena ropy, notowania złotego), a przeświadczenie, że ta swoista „promocja” będzie obowiązywać tylko do wyborów, na tyle powszechne, że wielu kierowców postanowiło skorzystać z okazji i zatankować na zapas. Częstym widokiem było tankowanie kanistrów i przypadkowych pojemników, a niektórzy łowcy promocji nawet przyjeżdżali na stacje ze zbiornikami typu mauzer.
Epidemia awarii dystrybutorów
Efekty takiego szturmu na stacje pojawiły się szybko. Na stacjach zaczęło brakować paliwa, ale sieć Orlen nie chciała przyznać się do tego, więc zaczęto wywieszać kartki „awaria dystrybutora”. Gdy epidemia tych rzekomych awarii objęła cały kraj, sprawa stała się nie tylko oczywista, ale wręcz naraziła koncern paliwowy na śmieszność. Wkrótce kartki „awaria” zastąpiono tymi z napisem „brak paliwa”, choć sytuacja zaczęła się poprawiać.
Więcej o rynku paliw przeczytacie w tych tekstach:
Choć ekspert e-petrol.pl prognozuje wzrost cen benzyny i diesla w okolice 7 zł za litr, z informacji tej firmy wynika, że na razie paliwa te nieco potaniały. W porównaniu z zeszłą środą cena oleju napędowego spadła o 5 groszy i kosztuje średnio 6,09 zł za litr, a benzyna 95 kosztuje symboliczne 2 grosze mniej niż przed tygodniem, czyli średnio 6,05 zł za litr. Jednocześnie o 6 gr na litrze zdrożał autogaz i kosztuje teraz 3,09 zł.
Eksperci e-petrol.pl wyliczyli, że regionami z najniższymi cenami paliw są w tym tygodniu Opolszczyzna, Małopolska, Warmia i Mazury oraz Górny Śląsk. Najdrożej jest w Zachodniopomorskiem i na Dolnym Śląsku. „Na Pomorzu Zachodnim litr benzyny 95-oktanowej i oleju napędowego kosztuje średnio 6,23 i 6,34 zł/l, a w województwie dolnośląskim aż 3,14 zł płaci się za litr LPG” - poinformowano.
Jak pisaliśmy za firmą Reflex, olej napędowy jest dziś o niemal 2 złote tańszy niż dokładnie rok temu, gdy padł rekord cenowy diesla. Średnia cena tego paliwa wyniosła wtedy 8,08 zł za litr.