Trwająca dwa miesiące blokada szlaku turystycznego na Gubałówkę zakończyła się dopiero po rozstrzygnięciu głośnego sporu o korzystanie z tamtejszych gruntów przez zakopiański sąd. Na początku lipca szlak został niespodziewanie zagrodzony, a obok wyrosła budka, w której pobierano myto. W ten sposób Jadwiga Gąsienica-Byrcyn chciała zmusić PKL i władze do uregulowania kwestii własnościowych działki leżącej w pobliżu wyciągu szynowego. Sąd nie miał wątpliwości, że racja jest po stronie spółki oraz Skarbu Państwa.
Polskie Koleje Linowe poinformowały o ponownym otwarciu bezpłatnego szlaku turystycznego na Gubałówkę dopiero w połowie września, po rozstrzygnięciu trwającego od początku wakacji sporu o prawo do korzystania z położonych tam działek. Sąd Rejonowy w Zakopanem zakazał góralce blokowania szlaku turystycznego poprowadzonego wzdłuż kolei szynowej na Gubałówkę.
Spółka podkreśliła, że sąd potwierdził, że sporne działki zgodnie z zapisami w księdze wieczystej są własnością Skarbu Państwa oraz PKL. Sąd nakazał osobom blokującym przejście usunięcie elementów budowli zlokalizowanych na tych działkach, a także upoważnił PKL do usunięcia elementów budowli i urządzeń wzniesionych na tym popularnym szlaku.
Nowa trasa szlaku na Gubałówkę
Wyznaczając w 2021 roku szlak na Gubałówkę, PKL zaprezentowały nam dokumenty, które świadczyły o tym, że spółka oraz Skarb Państwa są właścicielami tego terenu. Dlatego z pełną świadomością oznakowaliśmy ten szlak – powiedział Łukasz Palider, prezes Oddziału Tatrzańskiego PTTK.
Więcej o polskim rynku turystycznym przeczytacie w tych tekstach:
Łukasz Palider podkreślił, że postanowienie Sądu w Zakopanem jest dla PTTK potwierdzeniem, że szlak został wyznaczony w zgodzie z prawem i na działkach o uregulowanym statusie prawnym. Dodał, że postanowienie sądu jest także podstawą do ponownego otwarcia szlak na Gubałówkę, który przebiega po lewej stronie torów kolei linowo-terenowej PKL.
PKL zwraca uwagę, że gdy udostępniały turystom ten szlak, to przygotowały teren na własny koszt i przesunęły ogrodzenie zabezpieczające tory kolei. W ten sposób umożliwione zostało swobodne przejście turystom na wzniesienie, a w kluczowych miejscach szlaku powstały również poręcze.
Przypomnijmy, że pobierająca myto Jadwiga Gąsienica-Byrcyn na początku lipca przekonywała za pośrednictwem „Tygodnika Podhalańskiego”, że sporny teren „z dziada pradziada należy do jej rodziny”. Przekonywała, że jej dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a zarówno PKL, jak i burmistrz Zakopanego ją ignorują.
Szlak na Gubałówkę jak płatna autostrada
Nie była to pierwsza blokada szlaku na Gubałówkę. Już w 2018 roku w pobliżu dolnej stacji wyciągu szynowo-linowego pojawił się prywatny punkt poboru opłat, a władze Zakopanego rozkładały ręce, mówiąc, że wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami, na podstawie prawa każdej osoby do wolności prowadzenia działalności gospodarczej. W pewnym momencie na trasie były nawet dwa niezależne punkty poboru opłat jak na płatnej autostradzie.
W 2020 roku nastąpiła nawet profesjonalizacja biznesu pobierania myta – czy jak mówią niektórzy: haraczu – bo wzięła się za to spółka z Warszawy. Firma wydzierżawiła działki od siedemnastu właścicieli i zaczęła pobierać opłaty w wysokości 4 zł od dorosłego. Dzieci były zwolnione z opłat.