REKLAMA

Idziesz piechotą na Gubałówkę? Góralka zagrodziła szlak i pobiera prywatne opłaty

O zamiłowaniu górali do „dutków” i ich bezkompromisowości w kwestii pobierania opłat od turystów od dawna krążą legendy i z pewnością jest to krzywdzący stereotyp dla ogromnej większości mieszkańców Zakopanego, a zwłaszcza pozostałych obszarów Podhala. Z pewnością budowie pozytywnego wizerunku Zakopiańczyków nie przysłuży się to, co zrobiła pewna góralka na trasie pieszego szlaku na Gubałówkę.

Szlak na Gubałówkę. Góralka pobiera prywatne opłaty
REKLAMA

W środę nieformalny szlak na Gubałówkę został w środę niespodziewanie zagrodzony. W poprzek niezwykle popularnego traktu pieszego stanął płot, a przejście jest możliwe tylko obok budki, w której pobierane są opłaty za przejście. Nie jest to jednak budka pobierająca opłaty za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego, który oczywiście tu nie sięga, lecz prywatna inicjatywa - donosi „Tygodnik Podhalański”.

REKLAMA

Jak wskazuje lokalna gazeta, opłaty w wysokości 5 zł za osobę pobiera kobieta, która jest właścicielką działki, przez którą przechodzą turyści.

To pole z dziada pradziada należy do mojej rodziny. Dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a PKL ignoruje nas, burmistrz nie chce się spotkać. Jedna strona odsyła mnie do drugiej – mówi „TP” Jadwiga Gąsienica Byrcyn, która pobiera opłaty.

PKL: budka godzi w wizerunek Zakopanego

Do tej niecodziennej sytuacji już odniosły się Polskie Koleje Linowe, która są operatorem wyciągu na Gubałówkę i całej otaczającej go infrastruktury. W przesłanym tygodnikowi oświadczeniu państwowa spółka twierdzi, że zagrodzenie szlaku i pobieranie opłat jest „nielegalnym działaniem godzącym również w wizerunek Zakopanego”.

Spółka wskazuje, że 2021 roku przy współpracy z władzami Zakopanego i Polskim Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym (PTTK) udostępniła nowy szlak pieszy prowadzący na Gubałówkę po gruntach będących własnością PKL oraz Skarbu Państwa. PKL stwierdza, że jedna z rodzin będących właścicielami kilku nieruchomości na stoku Gubałówki i sąsiadujących z nieruchomościami PKL „prowadzi działania, których celem jest przekierowanie turystów poza wyznaczony bezpłatny szlak”.

Warto zaznaczyć, że nie jest to pierwsza taka sytuacja. Już w 2018 roku w pobliżu dolnej stacji wyciągu szynowo-linowego pojawił się prywatny punkt poboru opłat, a władze Zakopanego rozkładały ręce, mówiąc, że wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami, na podstawie prawa każdej osoby do wolności prowadzenia działalności gospodarczej. W pewnym momencie na trasie były nawet dwa niezależne punkty poboru opłat.

Do gry wchodzi spółka z Warszawy

REKLAMA

W 2020 roku nastąpiła nawet profesjonalizacja biznesu pobierania myta – czy jak mówią niektórzy: haraczu – bo wzięła się za to spółka z Warszawy. Firma wydzierżawiła działki od siedemnastu właścicieli i zaczęła pobierać opłaty w wysokości 4 zł od dorosłego. Dzieci były zwolnione z opłat.

Ostatni szlak na Gubałówkę został zlikwidowany. Kilka lat temu zamknięto szlak wzdłuż torów kolejki. Właściciele pobierają opłatę. Teraz ci sami ludzie doprowadzili do zamknięcia alternatywnego szlaku. Okazało się, że też przechodził przez jedną z ich działek. Wstyd nam – pisał w 2021 roku „Tygodnik Podhalański”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA