REKLAMA

Knajpy będą padać jak muchy. Dobiły je decyzje rządu

Lepiej nie wychodźcie z domu w ciemno, bo może się okazać, że waszej ulubionej restauracji albo kawiarni już nie ma. Branża gastronomiczna szykuje się na potężne trzęsienie ziemi. Z polskich ulic może zniknąć nawet co trzeci lokal. A wszystko to przez postępującą drożyznę i kilka niefortunnych dla sektora decyzji, które zostały podjęte przy ul. Wiejskiej w Warszawie.

Knajpy będą padać jak muchy. Dobiły je decyzje rządu
REKLAMA

Jesienna fala zamknięć znanych i cenionych restauracji może okazać się zaledwie preludium do tego, co nastąpi na początku 2023 r. Branża gastronomiczna po pandemii jest w fatalnej kondycji. W ubiegłym roku GFK Polonia podała, że wartość rynku cofnęła się do poziomów z 2016 r., a liczba restauracji spadła do zamierzchłych czasów z 2009.

REKLAMA

Główną przyczyną są ceny prądu i gazu

W ostatnim czasie dostawcy energii elektrycznej rozsyłali przedsiębiorcom nowe umowy. Podwyżki cen są trudne do ogarnięcia rozumem. Sieć od razu zalały zdjęcia faktur. Jeden z rybnickich restauratorów skarżył się, że zamiast zwyczajowych 7-9 tys. zł dostał do zapłaty aż 18,5 tys. zł. Rzeszowska burgerownia w miejsce faktury opiewającej na 5 tys. zł zobaczyła rachunek na grubo ponad 20 tys. zł

Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie mówi, że znane jej lokale uzależniają dalsze funkcjonowanie od pierwszych rachunków za gaz i prąd w 2023 roku.

Restauracje dobijają też rządowe decyzje

I to paradoksalnie te, które przez dużą część społeczeństwa zostały odebrane z zadowoleniem. Mowa tu między innymi o zniesieniu VAT na żywność, podczas gdy dania z lokali gastronomicznych wciąż były opodatkowane na 8 proc. Branża nie skorzystała więc z tarczy antyinflacyjnej. Ba, różnica cenowa między gotowaniem w domu, a zamówieniem gotowego posiłku się zwiększyła. W sytuacji, w której Polacy wyraźnie deklarują zamiar cięcia kosztów życia z pewnością nie pomogło to właścicielom restauracji w walce i utrzymanie klienta.

REKLAMA

Knajpy będą musiały zmierzyć się także z rekordowo wysoką podwyżką płacy minimalnej. Nie jest żadną tajemnicą, że kelnerzy zarabiają często krajowe minimum, co rekompensują sobie dopiero w napiwkach. Od 1 stycznia 2023 r. krajowe minimum pójdzie w górę z 3010 zł do 3490 zł brutto. W lipcu restauracje czeka kolejny skok - do 3600 zł brutto.

To bez wątpienia wymusi kolejny wzrost cen w kartach dań. Pytanie, ilu klientów będzie na niego przygotowanych. Stołowanie się w restauracjach staje się powoli luksusem, a restauracji będzie ubywać, bo jak w każdej branży premium - zapotrzebowanie na nie będzie raczej niewielkie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA