Niższe rachunki za prąd. Przedsiębiorcom kończy się czas na złożenie specjalnego oświadczenia
30 listopada to ostateczny termin na złożenie specjalnego oświadczenia, zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Jeżeli tego nie zrobimy, to przedsiębiorcy o niższych rachunkach za prąd w przyszłym roku mogą zapomnieć. Rząd dużo czasu na to nie dał, zwłaszcza że wypełnienie formularza rodzi uzasadnione wątpliwości.
Maksymalna cena prądu w przyszłym roku dla samorządów, małych i średnich firm, a także dla tak zwanych podmiotów wrażliwych wyniesie 785 zł za 1 MWh. Tak skonstruowane stawki mają obowiązywać od 1 grudnia 2022 r. do końca 2023 r. To kolejna inicjatywa rządu, dzięki której kryzys energetyczny ma nie być aż tak Polakom straszny. Aby tak się rzeczywiście stało, firmy muszą wykazać się inicjatywą i spełnić konkrety warunek w konkretnym terminie: nie później niż 30 listopada.
Chodzi o wypełnienie oświadczenie dla podmiotu uprawnionego, które przygotował resort klimatu i środowiska. Być może byłoby na to i więcej czasu, ale rozporządzenie dotyczące wzoru tego oświadczenia ujrzało światło dzienne dopiero 10 listopada.
A co, jeżeli takiego dokumentu nie złożymy w ogóle? Zgodnie z projektem przepisów to uprawnia podmiot uprawniony do niestosowania wobec tego odbiorcy ceny maksymalnej. Nie ma co też się z owym oświadczeniem się spóźniać. To bowiem zobowiązuje podmiot uprawniony do stosowania wobec tego odbiorcy ceny maksymalnej ze skutkiem od miesiąca następującego po miesiącu, w którym złożono oświadczenie.
Ceny prądu: złóż oświadczenie do 30 listopada
Do tego oświadczenia wpisujemy standardowe dane: nazwę odbiorcy, adres siedziby, NIP lub PESEL, nr telefonu lub adres mailowy. Osoba reprezentująca daną firmę musi jeszcze wpisać swoje imię i nazwisko, serię i numer dowodu osobistego i też nr telefonu lub mail.
Pozostałą częścią resortowego oświadczenia są konkretne informacje o punktach poboru energii elektrycznej, gdzie trzeba wpisać datę zawarcia umowy, a także oszacować własne zużycie energii. To jeszcze nie koniec. Przedsiębiorcy muszą też wykazać się dobrym liczeniem, bo oczekuje się od nich – z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku – oszacowania tej część energii, która będzie objęta ceną maksymalną i część, której to nie będzie dotyczyć.
Z takiej formy pomocy mogą skorzystać mikroprzedsiębiorcy, czyli prowadzący własną działalność gospodarczą lub zatrudniają do 10 osób oraz małe i średnie firmy, czyli takie, które zatrudniają u siebie odpowiednio mniej niż 50 lub 250 pracowników. W przypadku mikroprzedsiębiorców roczny obrót nie może przekraczać 2 mln euro. Dla małych przedsiębiorców granicą jest obrót w wysokości 10 mln euro a dla średnich przedsiębiorstw to nie więcej niż 50 mln euro.
Największe zwyżki już za nami?
Ci, którzy takie oświadczenia z różnych powodów jednak nie złożą, muszą liczyć się z wyraźnie wyższymi rachunkami. Dobrze ukazują to dzienne ceny energii elektrycznej dnia następnego (TGeBase). Obecnie jestem w trendzie spadkowym i 1 MWh energii kosztuje 907,08 zł. Ale parę dni wcześniej, 26 listopada, ta cena wynosiła 1213,19 zł. Absolutny rekord podczas tego kryzysu energetycznego padł 23 sierpnia, kiedy za 1 MWH energii przyszło płacić 1953,45 zł. A rok temu, 28 listopada 2021 r. megawatogodzina energii kosztowała 740,83 zł.
Resort najwyraźniej pracował nad tymi przepisami w dużym pośpiechu, ponieważ zawarł w nich termin, który w polskim prawie w ogóle nie występuje. Chodzi o to, że napisano, że firmy mają prawo do stawki maksymalnej za prąd „w zakresie, w jakim zużywają energię elektryczną na potrzeby podstawowej działalności”. Problem polega na tym, że w polskim prawie nie definicji „podstawowej działalności”. Resort Anny Moskwy wyjaśnił potem, że trzeba to rozumieć jako „działalność przeważająca”, ale to nie rozwiało wątpliwości, czy firmy działające np. w dwóch różnych branżach, mogą wnioskować o obniżenie rachunków tylko za jedną z nich.
Czytaj też: Jak załatwić sobie tańszy prąd?