REKLAMA

Inflacja przekroczy 6 proc. Złoty zachowuje się tak, jakby stopy procentowe miały pójść w górę

Wygląda na to, że Polska w końcu po wielu miesiącach z wysoką i rosnącą inflacją może doczekać się reakcji ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Sprawa nie jest przesądzona, zdania są podzielone, ale można uznać, że szanse na podwyżkę stóp procentowych jeszcze w tym roku rosną.

Inflacja sięga 6 proc. Złoty zachowuje się tak, jakby stopy procentowe miały pójść w górę
REKLAMA

Podwyżka stóp procentowych to scenariusz, który obstawiają inwestorzy na rynku walutowym. Oczekując rychłego wzrostu oprocentowania złotego, grają na wzrost jego wartości, automatycznie go umacniając w stosunku do euro i dolara. W czwartek euro potaniało o ponad 3 grosze, a w piątek o kolejne trzy.

REKLAMA
 class="wp-image-1557574"

Nie jest to oczywiście żadna rewolucja, ale trzeba pamiętać, że wcześniej złoty dość wyraźnie tracił na wartości, a euro drożało, więc zmiana jest nagła i wyraźna. Wywołała ją właśnie korekta perspektyw, jeśli chodzi o stopy procentowe. Rynek kontraktów na stopę procentową (tzw. FRA, czyli forward rate agreements, a mówiąc po ludzku zakłady o to, gdzie będzie stopa procentowa WIBOR w określonym momencie w przyszłości) wygląda tak, jakby inwestorzy byli przekonani, że stopy wzrosną już wkrótce. WIBOR trzymiesięczny za trzy miesiące, czyli na początku stycznia 2022 ma być na poziomie o 35 punktów bazowych wyższym niż dziś

Całe miasto szumi, że RPP zmieni stopy

W czwartek opublikowane zostało sprawozdanie z ostatniego, wrześniowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Rada na tym posiedzeniu oczywiście niczego nie zmieniła, ale można odnieść wrażenie, że jej nastawienie delikatnie się zmienia. Proszę zwrócić uwagę na różnicę w sformułowaniach ze sprawozdania z posiedzenia w lipcu (z lewej) i z tego ostatniego (z prawej).

 class="wp-image-1557577"

W sprawozdaniu z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej napisano, że jeśli inflacja i koniunktura gospodarcza utrzymają się na wysokim poziomie i minie zagrożenie ze strony pandemii, to za „rozważeniem dostosowania polityki pieniężnej” będzie większość członków Rady. To istotna zmiana, bo w sprawozdaniu z poprzedniego posiedzenia w lipcu za takim scenariuszem opowiadała się tylko „część” Rady. W nomenklaturze banku centralnego „część” to kilka osób, nie stanowiących większości.

W RPP jest więc już większość za podwyżką, gdy zostaną spełnione warunki. A zdaniem ekonomistów z Pekao SA te warunki nie są wygórowane

Dodatkowo do decyzji o podwyżce stóp, zdaniem głównego ekonomisty PKO BP Piotra Bujaka, mogą nas przybliżać podwyżki u naszych sąsiadów. Czesi w czwartek zaskoczyli świat podnosząc stopy aż o 0,75 punktu procentowego w jednym ruchu, czyli zaaplikowali sobie największą podwyżkę od ponad dwudziestu lat

To wszystko działo się w czwartek, a w piątek GUS podał, że inflacja w Polsce znów wzrosła i wynosi już 5,8 proc. Szum na rynku o nadchodzących podwyżkach zrobił się jeszcze większy.

Podwyżka stóp procentowych wcale nie jest przesądzona

Według teamu analitycznego z PKO BP zapisy ze sprawozdania z posiedzenia RPP faktycznie oznaczają „lekko jastrzębi zwrot”, ale nie zmieniają znacząco perspektyw, chociaż ekonomiści z tego banku przyznają, że nie są pewni tego, co się stanie w listopadzie, po publikacji nowej projekcji inflacyjnej i piszą, że „prawdopodobieństwo podwyżki stóp jest wówczas istotnie niezerowe”.

Z kolei zdaniem ekonomistów mBanku zapisy ze sprawozdania wcale nie muszą nas przybliżać do podwyżek, ponieważ po pierwsze, Rada wcale nie musi uznawać, że zagrożenie pandemią już minęło, a po drugie coraz poważniejszym problemem może okazać się koniunktura gospodarcza:

Na pierwszy plan wysuwają się jednak co najmniej inne, tymczasowe ryzyka dla aktywności gospodarczej: efekty braków surowców i materiałów, podwyżki cen energii, wpływ szoku cenowego na sferę realną, potencjalnie silne spowolnienie gospodarki chińskiej. To elementy nowe, które RPP weźmie na najbliższym posiedzeniu pod uwagę.

Podskok inflacji do 5,8 proc. ani w PKO BP, ani w mBanku nie spowodował zmiany zdania i zmiany oczekiwań.

W tle pojawia się zagrożenie stagflacją, która jest połączeniem wysokiej inflacji, którą już mamy, i spowolnienia gospodarczego, którego nie mamy, ale widzimy, że w mBanku trochę się go już obawiają. Spowolnienia wywołanego oczywiście tym samym zestawem przyczyn, który od miesięcy podnosi nam ceny – zaburzeniami podażowymi, logistycznymi, a ostatnio potężnym wzrostem kosztów energii i cen gazu, oraz węgla, które mogą na świecie (np. w Chinach) wywoływać kolejne zakłócenia, zmuszając niektóre firmy do przerwania produkcji wielu rzeczy potrzebnych na świecie do produkowania kolejnych rzeczy, itd. itd.

Jeśli taki scenariusz miałby się realizować, to dopiero wtedy zagadka dotycząca tego, co robić ze stopami procentowymi zrobi się naprawdę ciekawa. Bo jeśli faktycznie czeka nas spowolnienie gospodarcze, to teoretycznie można by rozmyślać nad obniżaniem stóp, a nie ich podnoszeniem, bo podnoszenie kosztu pieniądza w takim momencie może dodatkowo gospodarkę ostudzić i przesunąć bliżej recesji.

Trzeba będzie wybrać: inflacja czy wzrost gospodarczy

REKLAMA

W Polsce wprawdzie niespecjalnie jest miejsce na kolejne obniżki, ale taka sytuacja może oznaczać, że o podwyżkach znów jednak trzeba będzie zapomnieć. Jednak z drugiej strony inflacja nadal będzie na bardzo wysokim poziomie, według niektórych prognoz już za miesiąc sięgnie 6 proc., a na początku przyszłego roku wyraźnie przekroczy ten poziom. W tym kontekście podwyżka stóp procentowych wydaje się uzasadniona. Coś trzeba będzie wybrać. Zdecydować, czy ważniejszy jest wzrost gospodarczy, czy dążenie do obniżenia inflacji.

Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA