REKLAMA

Górnicy wściekli na układ Solidarności z rządem. Wyciągnęli sprawę biedawypłat w budżetówce

Kryzys energetyczny dociska Polaków do ściany, a inflacja dodatkowo drenuje ich portfele. Trudno, żebyśmy na lewo i prawo tryskali dobrym nastrojem. Tyle że to wcale nie oznacza, że trzeba od razu manifestować gdzie popadnie niezadowolenie. Dlatego od rządu do centrali Solidarności musiał pójść jasny sygnał: weźcie się nie wygłupiajcie i odwołajcie Marsz Godności. I tak też się stało. Co na to górnicy?

gornicy-europejski-zielony-lad-solidarnosc
REKLAMA

Górnicy kompletnie nie wiedzą, na czym stoją. Jeden przedstawiciel władzy mówi o konieczności dofinansowania kopalni, a inny stawia nad całym polskim górnictwem wielki znak zapytania. Jakby tego było mało nie wiadomo, co dalej z umową społeczną, która zakładała gwarancje zatrudnienia, jednorazowe odprawy, indeksację wynagrodzeń górniczych i wreszcie harmonogram likwidacji poszczególnych wyrobisk do 2049 r. Nie wszystko jasne jest też w procesie powoływania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Górnicy ze spółki Tauron Wydobycie chcieli za przejście pod skrzydła Skarbu Państwa po 10 tys. zł na głowę, ale rząd proponuje im dziesięcioletnie gwarancje zatrudnienia.

REKLAMA

Wszystkie swoje żale górnicy mieli wykrzyczeć w Warszawie 17 listopada podczas organizowanego przez Solidarność Marszu Godności. Ale nie wykrzyczą. Bezpośrednią przyczyną odwołania manifestacji był incydent rakietowy na wschodzie Polski. 

Na razie są rzeczy ważniejsze i w takim momencie, nie możemy demonstrować. Region Śląsko-Dąbrowski był za przeprowadzeniem demonstracji

– czytamy w komunikacie Solidarności.

Górnicy chcieli Marszu Godności, bo czują, że rząd robi ich w konia

Oficjalnie Marszu Godności nie odwołano, tylko przełożono na późniejszy termin, bliżej nieokreślony. Zdaniem przewodniczącego Komisji Krajowej Solidarności Piotra Dudy w obecnej sytuacji wszystkie siły i uwaga powinny być skupione na zagrożeniu, w jakim znalazła się Polska. 

Dlatego planowany protest zostanie przeprowadzony w innym terminie

– poinformował na Twitterze.

Nie jest tajemnicą, że z takiego obrotu sprawy najmniej zadowoleni są górnicy, którzy mają wrażenie, że rząd po prostu robi ich w konia. 

Już od dłuższego czasu podejrzewaliśmy, że rząd za swoje błędy wobec górnictwa i za błędy poprzednich ekip rządzących winą będzie chciał obarczyć górników. Przerabialiśmy to wielokrotnie w minionym ćwierćwieczu. Ta sama narracja, że to nie nieudolność rządzących, brak sensownego zarządzania całym sektorem paliwowo-energetycznym, błędy strategiczne, lecz górnicy byli, są i będą winni. Kiedyś, że wydobywali za dużo. Teraz, że za mało

– twierdzi Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Solidarność z niezdrową relacją z rządem?

Dla wielu związkowców Solidarność w ostatnim momencie wykonała wygodny dla rządu zgrabny unik. Nie wszystkim to się podoba. Bo o ile związkowe doły mają swoją strategię, o tyle centrala hamuje ich zbyt radykalne pomysły.

Tymczasem zdaniem górników trzeba w końcu zacząć odbudowywać polskie wydobycie. Bo wtedy Polska zacznie na energii wreszcie zarabiać. 

Jednym z postulatów, który miał być też podnoszony w trakcie Marszu Godności, miał być ten dotyczący podwyżki płac. Nie tylko dla górników. Zdaniem związkowców bowiem zdecydowana większość pracowników sfery budżetowej zbliża się ze swoimi dochodami do granicy ubóstwa. 

REKLAMA

Mimo że marszu nie będzie, Solidarność i tak chce usiąść z rządem do rozmów. Spotkanie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ma się odbyć 17 listopada o godz. 11.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA