Górnicy są wściekli i chcą więcej pieniędzy. Zjechali do stolicy narobić szumu
9 mld zł z budżetu państwa to za mało? Górnicy protestują przed Ministerstwem Aktywów Państwowych. Nie mają czego szukać w Warszawie? Zdaniem ekspertów w przyszłej dekadzie potrzebować będziemy góra 2–3 kopalń, a po 2040 r. najwyżej jedną lub dwie, nie więcej. Dlatego trzeba usiąść z pracownikami spółek wydobywczych do stołu i rozmawiać o zbliżającej się coraz większymi krokami transformacji energetycznej. Zamiast tego rząd cały czas puszcza oczko do górników i przekonuje ich, że będą fedrować jeszcze przez ćwierć wieku – do 2049 r.
Górnicy wściekli na węgiel z Rosji. Ale przed wyborami tematu unikają jak ognia
Aż podskoczyłem, jak usłyszałem, że Polska – mimo oficjalnie wprowadzonego w życie embarga – dalej sprowadza węgiel z Rosji. No to teraz się zacznie, pomyślałem i już miałem przed oczami palenie opon przez górników na warszawskich ulicach, co zazwyczaj zmusza rząd do działania. Ale potem nagle przyszło otrzeźwienie. Teraz przecież nawet rosyjski węgiel nie zdenerwuje górników. I dlatego związkowcy na razie żadnego alarmu nie wszczynają. Bo już tak mają na kilka tygodni przed wyborami.
Wściekli górnicy będą palić opony w Warszawie? Mają dość czekania na swoje 302 mln zł nagród
Już się wydawało, że tylko pracownicy Poczty Polskiej stawiają rząd pod ścianą i w gorącym okresie przedwyborczym żądają podwyżek wypłat. A u górników panował spokój. Jakieś pomrukiwania w sprawie importowanego węgla i Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która prawdopodobnie nie powstanie, ale też bez przesady. Można było przypuszczać, że nakręcanie makaronu na uszy w sprawie cały czas nienotyfikowanej umowy społecznej przyniosło skutek i górnicza brać jest teraz wyjątkowo spokojna. I wtedy na białym koniu wjechały żądania górników z JSW.
Górnicy wściekli na układ Solidarności z rządem. Wyciągnęli sprawę biedawypłat w budżetówce
Kryzys energetyczny dociska Polaków do ściany, a inflacja dodatkowo drenuje ich portfele. Trudno, żebyśmy na lewo i prawo tryskali dobrym nastrojem. Tyle że to wcale nie oznacza, że trzeba od razu manifestować gdzie popadnie niezadowolenie. Dlatego od rządu do centrali Solidarności musiał pójść jasny sygnał: weźcie się nie wygłupiajcie i odwołajcie Marsz Godności. I tak też się stało. Co na to górnicy?
Koniec rozejmu. Górnicy ruszą na stolicę wykrzyczeć swoje żale
Było wyrównanie inflacyjne i zapowiedź zwiększenia krajowego wydobycia węgla, co sugeruje więcej pracy na kopalniach. Nawet o umowie społecznej rząd nie wspomina od miesięcy ani słowem, żeby tylko górników nie drażnić. Awantura z nimi w środku kryzysu energetycznego z pewnością Zjednoczonej Prawicy się nie przysłuży. Ale wszystko wskazuje na to, że nie uda się jednak zagwarantować spokoju. Górnicy chcą wiedzieć konkretnie, na czym stoją. W przyszłym tygodniu wykrzyczą to w Warszawie.