Gonimy Niemców, aż się kurzy. Szkoda tylko, że nasze płace odłączyły się od tego wyścigu i siedzą w rowie
Polska gospodarka naprawdę ostro goni Zachód. Jeszcze dziesięć lat temu nasz PKB stanowił jedynie 54 proc. PKB Niemiec, teraz już stanowi 67,5 proc. Tylko że odtrąbienie tego sukcesu może w uszach Polaków brzmieć jak stek bzdur, bo zyski zgarniają głównie firmy, a pracownicy… Udział płac pracowników w PKB spadł w 2022 roku do poziomów z 2014/15 roku. Wszystkie owoce znów zjadają wasi szefowie.
Eurostat pokazał właśnie całkiem niezły sukces Polski – nasza gospodarka w 2022 r., mimo wojny, inflacji i ryzyka zbliżającej się recesji nadal bardzo przyzwoicie nadrabiała zaległości wobec Zachodu, szczególnie wobec Niemców, do których tak lubimy się porównywać.
Żyjemy w 79 proc. jak Europejczycy
Okazuje się, że nasz dochód narodowy w ubiegłym roku stanowił 67,5 proc. PKB Niemiec, a jeszcze zaledwie dekadę temu było to 54 proc. Te zmiany widać wyraźnie również w rocznych interwałach, bo w 2021 r. było to 64,2 proc.
Gonimy też ładnie Francję - nasz PKB w ubiegłym roku stanowił już 78,2 proc. francuskiego PKB, rok temu było to 74 proc., a dziesięć lat temu 62 proc.
Pod względem średniej dla całej Unii Europejskiej jesteśmy na 19. miejscu, a nasz PKB stanowi 79 proc. tej średniej. Co ciekawe, tuż przed nami jest Hiszpania (85 proc. średniej unijnej), do której jednak w ciągu 2022 r. nie udało nam się mniejszych dystansu. Z kolei zaraz za nami są Węgry.
Warto jeszcze spojrzeć, co stało się w Polsce w szerszym horyzoncie, czyli od 2004 r., kiedy weszliśmy do Unii. Od tamtego czasu wyprzedziliśmy Chorwację, Grecję, Słowację, Węgry i Portugalię, co zresztą stało się właśnie w ubiegłym roku.
Warto też zaznaczyć, że mówimy tu o PKB na głowę mieszkańca i to z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej. Krótko mówiąc, żyje nam się ewidentnie coraz lepiej i coraz bardziej na europejskim poziomie.
A teraz czas na łyżkę dziegciu.
Statystyki zawsze trochę zakłamują obraz rzeczywistości - im bardziej ogólne, tym bardziej kłamią. Tymczasem jak rozłożyć je na mniejsze czynniki, okaże się, że 2022 r. wcale nie był taki dobry, patrząc na płace pracowników - mimo że patrząc na PKB na głowę mieszkańca było super.
Wszystko, co pracownicy zyskali od 2016 r., przepadło
W płacach Polaków w ostatnich latach coraz bardziej odbijał się polski wzrost gospodarczy albo jeszcze od innej strony: udział płac w PKB rósł, bo po latach wmawiania nam przez pracodawców, że kryzys, że dopiero się rozwijają, że na wasze miejsce jest 10 innych chętnych na tę robotę, więc nie pyskujcie, w końcu ostatnie lata spowodowały, że owoce wzrostu gospodarczego w większych stopniu karmiły też pracowników, ale nie tylko firmy, dla których harują.
Tylko że 2022 r. to wszystko zabrał. Dr Michał Możdżeń, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i członek Polskiej Sieci Ekonomii pokazał niedawno, że udział płac w PKB spadł w 2022 roku do poziomów z 2014/15 roku, niwecząc tym samym wszystkie korzyści uzyskane przez pracowników od 2016 r.
Znowu zyski z sukcesu gospodarczego płyną głównie do firm.
Owszem, rosną marże firm, rosną ich zyski, ale płace znowu, jak kiedyś, za tym nie nadążają. Inflacja, która te marże i zyski karmi, jest wykorzystywana przez firmy, a pracownicy zupełnie przegrali walkę o podział wypracowanej wartości - podkreśla dr Możdżeń.
Firmy zagarniają dla siebie korzyści ze wzrostu cen niemal w całości, w ostatnim kwartale zagarnęli dokładnie 85 proc. - wylicza ekonomista.
Wnioski? Nie dajmy sobie wmówić trzech rzeczy:
- za inflację odpowiada socjal i rozdawnictwo (to nie one, to rosnące marże firm są winne);
- inflację nakręcają rozbuchane oczekiwania podwyżek przez pracowników;
- szefowie nie mogą dać wam podwyżek, bo jest przecież kryzys.