Mówili, że stawiają szklarnie, a budowali elektrownie słoneczne. Proceder nie wypalił
To jasny sygnał dla tych wszystkich, którzy inwestując w transformację energetycznej, próbują wyłudzić pieniądze z Brukseli. Prokuratura Europejska (EPPO) wszczęła właśnie dochodzenia w sprawie działalności dwóch słoweńskich firm. Podejrzane są o próbę oszustwa przy pozyskiwaniu środków europejskich na finansowanie elektrowni słonecznych.

Słoweńskie media obiegła informacja o przeszukaniach dwóch przedsiębiorstw zajmujących się energią słoneczną, których dokonał Departament Policji w Celje. Stróże prawa mieli też odwiedzić cztery domy osób powiązanych z tymi firmami. W efekcie zatrzymano jedną osobę, ale taki los może jeszcze w kolejnych tygodniach spotkać też innych zamieszanych w tę sprawę. A o co chodzi? Prokuratura Europejska podejrzewa oszustwo przy okazji pozyskiwania środków unijnych na współfinansowanie małych elektrowni słonecznych w drodze przetargu publicznego ogłoszonego przez Ministerstwo Infrastruktury.
Energia słoneczna w Słowenii pod okiem unijnych śledczych
Sprawa dotyczy projektu montażu paneli fotowoltaicznych na 62 szklarniach w okolicy wsi Zgornje Pocakovo w gminie Radece. Serwis necenzuirano.si twierdzi, że chodzi o firmy Evrokredit i JHP, które mają stać za tymi planami inwestycyjnymi. Lokalna społeczność już od lat jest na ścieżce wojennej z tymi przedsiębiorstwami i zarzuca im oszustwo przy uzyskaniu pozwolenia na budowę. Inwestorzy mówili, że chcą zbudować jedynie szklarnie na gruntach rolnych, co akurat jest zgodne z lokalnym planem zagospodarowania. Tymczasem w rzeczywistości chodziło o panele słoneczne i stację transformatorową, czyli małą elektrownię słoneczną.
Zdaniem Prokuratury Europejskiej obie firmy miały zataić te informacje przed słoweńskim Ministerstwem Infrastruktury. Dodatkowo do tych wniosków miały być dołączone też sfałszowane dokumenty. Elektrownie miały powstać na terenie rolniczym, gdzie tego typu instalacje są zabronione, a także na obszarze chronionego dziedzictwa kulturowego. W ten sposób starano się uzyskać 340 tys. euro z przeznaczeniem na współfinansowanie elektrowni słonecznych. Do wypłaty pieniędzy jednak nie doszło. Okazuje się, że obie firmy, teraz skrupulatnie prześwietlane przez europejskich śledczych, już wcześniej miały pewne problemy prawne.
Nad tymi firmami już wcześniej wisiały ciemne chmury
Firma JHP z Domzali wykonuje zlecenia dla wielu instytucji publicznych. Realizuje m.in. wart milion euro projekt „Biuro projektu i usługi promocyjne dla projektu Zielonych Ram Lokalizacyjnych Słowenii”. W 2024 r. JHP bacznie zaczęli przyglądać się prokuratorzy w związku z kontrowersyjnym zakupem przez państwo budynku sądu przy ulicy Litijskiej w Lublanie. Ta sprawa kosztowała polityczne stanowisko minister sprawiedliwości Dominiki Svarc Pipan. Ustalono, że spółka JHP nie przewidziała wystarczająco niezbędnych prac remontowych i adaptacyjnych. Dodatkowo miało dojść do zaniżenia kosztów eksploatacji i utrzymania kapitału tego budynku.
Więcej o energii słonecznej przeczytasz na Spider’s Web:
Z kolei właścicielem spółki Evrokredit jest Mitja Hertis. To znany w Słowenii przedsiębiorca, który w ostatnim czasie poświęcił się przede wszystkich projektom dotyczącym energii słonecznej, farm wiatrowych, a także sprzedaży używanych samochodów. Hertis na co dzień mieszka w słowackiej Bratysławie. Jest właścicielem czeskiej firmy Petrol Future, co pozwala mu osiągać roczny przychód na poziomie 300–500 tys. euro. To kolejny z przedstawicieli słoweńskiego biznesu, który znajdował luki w przepisach i starał się wdrażać projekty bez dostatecznej wiedzy lokalnej opinii publicznej. Np. we wsi Ljubstava w regionie Haloze uzyskano pierwotnie zgodę na budowę 37 szklarni z przeznaczeniem na uprawę jagód, roślin aromatycznych i ziół. Zamiast tego zainstalowano tam ogrodzone panele słoneczne.