Lawinowo rosnące ceny nie spowodowały, że Polacy radykalnie obcięli wydatki na żywność, a przynajmniej nie w Biedronce. Dane finansowe Jeronimo Martins Polska za pierwszy kwartał pokazują potężny wzrost przychodów, który wyraźnie przekracza wskaźnik wzrostu cen żywności. Sieć zanotowała tym okresie także solidny wzrost zysku. Oczywiście nie bez znaczenia dla wyników Biedronki w marcu były efekty wojny w Ukrainie.
Sprzedaż w Biedronce wzrosła w pierwszym kwartale o 15,4 proc. w stosunku do tego samego okresu zeszłego roku, a nawet jeśli wziąć poprawkę na wzrost liczby sklepów, to i tak wyniosła solidne 12,2 proc. Tak wysoki wzrost wartości sprzedaży w dużym stopniu wynika ze wzrostu cen żywności, ale sprowadzanie go do inflacji byłoby dużym uproszczeniem.
Półtora miliarda zysku brutto
Pod koniec marca sieć Biedronka liczyła 3261 sklepów, czyli o 11 więcej niż w poprzednim kwartale. Otwarto 16 nowych sklepów, ale 5 zamknięto. Przebudowie poddano 61 sklepów. Tempo rozwoju sieci jest więc dość powolne i sieć najwyraźniej stawia na rentowność, a ta wygląda bardzo dobrze. Zysk brutto Biedronki wyniósł 318 mln euro, czyli niemal 1,5 mld zł. To wzrost o 11,4 proc. w euro i o 13,3 w złotym.
W opublikowanym w piątek raporcie finansowym właściciel Biedronki – portugalska spółka Jeronimo Martins wskazuje na kluczowe znaczenie napływu uchodźców z Ukrainy do Polski. Od początku roku tempo wzrostu wolumenu uległo osłabieniu. Jednak wojna na Ukrainie doprowadziła w marcu do znacznego wzrostu wolumenu niektórych produktów, spowodowanego gromadzeniem zapasów, darowiznami i napływem Ukraińców do Polski – napisano w raporcie.
Jeronimo Martins zastrzega, że dalszy wpływ wojny w Ukrainie jest nieprzewidywalny, a na gwałtowny wzrost cen żywności, energii i transportu nakłada się konflikt militarny i pogarszający się problem wąskich gardeł w łańcuchach dostaw na świecie. Kolejnymi czynnikami ryzyka jest niestabilność złotego oraz możliwy nawrót epidemii covid-19.
Sieć ma cały czas współpracować z dostawcami, by pokonywać problemy zaopatrzeniowe i elastycznie reagować na nowe wydarzenia i zjawiska rynkowe. Jeronimo Martins deklaruje, że priorytetem Biedronki jest stanie po stronie klientów, zwłaszcza w sytuacji, gdy z powodu inflacji zmniejsza się ich dochód rozporządzalny.
Postępowanie UOKiK-u
W ramach najnowszej akcji promocyjnej Biedronka obiecuje, że wiele produktów ma w najniższych cenach na rynku i nie podniesie ich do czerwca. „Tarcza Biedronki Antyinflacyjna” wzbudziła jednak poważne zastrzeżenia Urzędu Ochrony i Konkurencji, który wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
Urząd zwraca uwagę, że konsumenci, którzy chcieliby uzyskać zwrot różnicy, muszą spełnić wiele warunków. Między innymi muszą w tym samym tygodniu kupić dany produkt w Biedronce oraz taki sam lub podobny – taniej – w innym, określonym w regulaminie, konkurencyjnym sklepie. Nie wystarczy wysłać skanów paragonów mailem, ale trzeba je przesłać do siedziby spółki pocztą tradycyjną, opłacając koszty listu. Mało tego, zwrot różnicy w cenie możliwy jest tylko w formie e-kodu na zakupy w Biedronce, który będzie ważny tylko przez tydzień. Biedronka broni się, że takie warunki wynikają z konieczności weryfikacji prawdziwości zgłoszeń oraz eliminacji ewentualnych nadużyć.
Czytaj także: Biegły rewident - kim jest?