Pracodawcy zaczynają się jawnie buntować przeciwko wprowadzeniu dodatkowego dnia wolnego od pracy. Wymyślili, by do tego pomysłu zrazić Polaków, przekonując, że będą musieli pracować owszem cztery dni w tygodniu, ale też w sobotę i niedzielę. Chyba w końcu dotarło do nich, że pomysł forsowany przez ministrę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk nie jest polityczną efemerydą. Do tego szefowa resortu pracy wygląda na mocno zdeterminowaną, by dotrzymać obietnicy i faktycznie wprowadzić w Polsce czterodniowy tydzień pracy w ciągu najbliższych trzech lat. A ostatnio wprost dała odpór pomysłom pracodawców, mających obrzydzić Polakom pomysł skrócenia czasu pracy do czterech dni w tygodniu.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w rozmowie z Onet.pl przyznała, że ze względów organizacyjnych resort skłania się do pomysłu wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy każdy po osiem godzin.
Być może najpierw wolne piątki mogły pojawić się jak kiedyś wolne soboty – najpierw dwie wolne soboty w miesiącu, potem wszystkie – stwierdziła.
Tym samym w łeb wziął pomysł grupy pracodawców, którzy zaczęli grać na zniechęcenie Polaków do pomysłu wprowadzenia dodatkowego dnia wolnego w tygodniu. Wywiad z szefową Ministerstwa Pracy ukazał się dosłownie tydzień po tym, jak zaczęli roztaczać mało atrakcyjną wizję skróconego tygodnia, obejmującego pracę zmianową, owszem, cztery dni w tygodniu, ale włącznie z sobotami i niedzielami.
Jak obrzydzić Polakom krótszy tydzień pracy?
Dodatkowy dzień wolny od pracy nie podoba się przedsiębiorcom. Jedno z badań wynika, że tylko co dziesiąta firma byłaby skłonna wprowadzić skrócony czas pracy, ale i tak pod pewnymi warunkami. Jakimi? A no na przykład tylko wtedy, gdyby 4-dniowy tydzień pracy stał się standardem w całej UE przy jednoczesnym wprowadzeniu 7-dniowego tygodnia pracy dla firm.
Więcej wiadomości Bizblog.pl na temat dodatkowego dnia wolnego od pracy
I właśnie w tym pomyśle: pracujcie sobie cztery dni w tygodniu, ale w trybie zmianowym od poniedziałku do niedzieli, jedni od poniedziałku do czwartku, inni od środy do niedzieli – w tym pomyśle szansy na obrzydzenie pomysłu skrócenia czasu pracy zaczęli chyba upatrywać pracodawcy.
Zdaniem ekspertów Izby Północnej tak poważnych zmian, jak 4-dniowy tydzień pracy, nie można wprowadzać szybko i należy je należy to też skonsultować też pracownikami.
Wyobrażam sobie wprowadzenie krótszego dnia pracy, ale może wówczas trzeba zweryfikować czy wówczas nie skasować obowiązkowej 15 minutowej przerwy w czasie dnia pracy. Słyszałem także o propozycji czterodniowego tygodnia pracy, ale w trybie zmianowym, czyli jedni pracują od poniedziałku do czwartku, ale inni też od czwartku do niedzieli – podsuwa Kamil Zieliński, ekspert rynku pracy.
Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, zadaje też kłam cytowanym często badaniom, jakoby przedsiębiorcy po wprowadzeniu 4-dniowego tygodnia pracy nie doświadczali żadnych spadków wydajności, ba, wręcz cieszyli się z jej wzrostu.
Nawet firmy sektora IT przyznają, że czterotygodniowy tydzień pracy obniża efektywność pracy. Takie zmiany muszą być więc wprowadzone, gdy przedsiębiorstwa będą mogły sobie na takie spadki na przykład w produkcji pozwolić – ostrzega prezes Hanna Mojsiuk.
4-dniowy tydzień pracy. Polacy są za, ale chyba nie wierzą
Dodatkowy dzień wolny od pracy jako swoją kartę przetargową wyciągnęła w 2022 r. w kampanii wyborczej Lewica. I wygląda na to, że chce dokoła tego pomysłu budować kapitał polityczny. Jeśli ten pomysł udałoby się wprowadzić do końca 2027 r. byłby to niewątpliwy sukces tego ugrupowania. Zwłaszcza że pomysł chwycił, a liczba zwolenników tego rozwiązania rośnie.
Z danych Personnel Service wynika, że 28 proc. pracowników chciałoby wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy. Przy czym ankietowani byli pytani w tym wypadku o najbardziej oczekiwany benefit pracowniczy, a nie ustawowe skrócenie czasu pracy. Trudno się dziwić, że dodatkowy dzień wolny przegrał w tym rankingu podwyżkami czy premiami.
ClickMeeting zapytał z kolei o to, jaki tryb pracy pozwoliłby Polakom wykonywać obowiązki służbowe najbardziej wydajnie? Tu bezapelacyjnie wygrał 4-dniowy tydzień pracy z wynikiem 44 proc.
- 22 proc. wybrało pracę zdalną lub hybrydową,
- 17 proc. osób nie ma zdania,
- 14 proc. chciałoby większej liczby przerw,
- 4 proc. twierdzi, że pomogłyby im rozwiązania bazujące na AI
Do tego na pytanie, czy wolelibyśmy pracować krócej pięć dni w tygodniu, czy cztery po osiem godzin, 70 proc. opowiedziało się za tym drugim wariantem.
Ministra pracy chce dać Polakom dodatkowy dzień wolny
Ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wydaje się być mocno zdeterminowana, by wprowadzić 4-dniowy tydzień pracy. Z jej zapowiedzi, że stałby się on standardem do 2027 r., czyli do końca obecnej kadencji Sejmu.
Uważam, że to już czas, by w perspektywie najbliższych kilku lat tydzień pracy faktycznie skrócić do czterech dni – przypomniała na poznańskim Impakcie w ubiegłym tygodniu.
Jej zdaniem przemawiają za tym stosunkowo dobra sytuacja gospodarcza, niskie bezrobocie i oczekiwania młodych ludzi.
Postulat czasu na życie, czasu na rozwój, czasu dla rodziny, jest postulatem, który musi być traktowany poważnie. I w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej traktujemy go poważnie – dodała.
Szefowa resortu pracy już na początku roku zleciła Centralnemu Instytutowi Ochrony Pracy analizę efektywności pracy w relacji do liczby godzin przepracowanych przez pracownika w tygodniu.
Chciałabym, żeby w tej kadencji doszło do skrócenia tygodnia pracy – zapowiedziała przy tej okazji.