Polski startup chce zmienić model leczenia. Oferuje lekarza w subskrypcji – od 50 zł
„Przyszłość medycyny to grupy pacjentów, zbudowane wokół lekarzy rodzinnych oraz konsylia lekarskie dla każdego pacjenta” - mówi Tomasz Rudolf, szef startupu Doctor.One, który pozwala prowadzić prywatną praktykę lekarską w modelu subskrypcyjnym. Firma właśnie zebrała 2,1 mln euro w rundzie seed. W pół roku inwestorzy wyłożyli na jej rozwój ponad 2,5 mln euro.
Lekarz w subskrypcji – tak najkrócej można określić model działania Doctor.One. To aplikacja, która do lamusa chce odesłać tradycyjny model, polegający na płaceniu za pojedyncze wizyty. Polski startup ma stawiać na bliższą relację pomiędzy pacjentami, a lekarzami.
Doctor.One to lekarze 30 specjalizacji w abonamencie od 50 do 300 zł.
Na platformie znajdziemy specjalistów medycyny rodzinnej i pediatrii, przez ginekologów, alergologów, endokrynologię, hematologię czy neonatologię.
Nasze dane pokazują, że już po miesiącu współpracy z nami przychody niektórych lekarzy wzrastają nawet o 20 proc. przy zachowaniu podobnej liczby godzin pracy. Dzięki zwiększeniu decyzyjności lekarzy w kontekście czasu jaki poświęcają pacjentom i formy kontaktu, mogą efektywniej zarządzić swoim cennym czasem, jednocześnie zapewniając unikalną na rynku ciągłość opieki
– mówi Tomasz Rudolf.
Lekarze kontrolują czas poświęcany pacjentom, a także zakres i cenę abonamentu. Do aplikacji mogą dołączyć na zaproszenie pacjentów lub odwrotnie – sami mogą ich zapraszać. Podstawowym świadczeniem są obchody online, będące okazją do kontaktu telefonicznego lub przez czat.
Częsty, ciągły kontakt przyda się zwłaszcza pacjentom cierpiącym na choroby przewlekłe.
Według badań stała, personalna relacja przynosi wiele korzyści, m.in. bardziej holistyczne podejście do opieki, trafniejsze diagnozy niektórych problemów zdrowotnych czy dokładniejsze przestrzeganie planu leczenia oraz częstsze podejmowanie działań prewencyjnych.
– podkreśla Maciej Malenda, współzałożyciel i COO Doctor.One, a w przeszłości m.in. lider innowacji w Grupie Medicover.
2,5 mln euro na rozwój Doctor.One
W grudniu 2 mln zł na start platformy wyłożył Movens Capital, który wcześniej zainwestował m.in. w Vue Storefront, Packhelp czy StethoMe. Teraz do grona inwestorów dołączył berliński fundusz VC Atlantic Labs, który w swoim portfolio ma m.in. Soundcloud czy GetYourGuide. Dodatkowe 2,1 mln euro ma pozwolić na podwojenie wielkości zespołu i ekspansję na europejskie rynki.
W najbliższym czasie w aplikacji pojawić się mają również konta rodzinne. Dzięki nim lekarze rodzinni, pediatrzy czy geriatrzy będą mogli objąć opieką całą rodzinę. Startup negocjuje również umowę na stałą współpracę z siecią laboratoriów, co ułatwi proces wystawiania skierowań na badania i ich realizacji.
A jak wyglądają realia współpracy lekarzy z pacjentami? O tym rozmawiasz z szefem firmy, Tomaszem Rudolfem.
Karol Kopańko, Bizblog.pl: Czy lekarz w subskrypcji oznacza, że ludzie zwracają się do niego z najmniejszą drobnostką, robiąc z siebie hipochondryków?
Tomasz Rudolf, CEO Doctor.One: Zdrowie nie jest drobnostką. Każdy ma prawo mieć pytania czy wątpliwości, np. kiedy objawy u naszego nowonarodzonego dziecka nie ustępują. W Doctor.One łatwo je zaadresować, bez konieczności umawiania osobnej wizyty i zajmowania w kalendarzu lekarzowi całych 15 czy 20 minut. Lekarz, który dobrze zna swojego pacjenta oraz kontekst choroby nie musi za każdym razem przeprowadzać od początku pełnego wywiadu i może czasem w kilka sekund rozwiać obawy.
Pacjenci nie nadużywają tej relacji?
Nasze statystyki tego nie pokazują. Widzimy natomiast, że pacjenci szybciej rozwiązują swoje sprawy i często dostają odpowiedź zaufanego lekarza w godzinach, w których wcześniej nie mogli jej oczekiwać (np. w sobotę wieczorem). To, co jest zupełnie unikalne, to fakt, że w Doctor.One lekarze mogą być proaktywni. Dla pacjenta pytanie od zatroskanego lekarza, czy gorączka dziecka ustała po zażyciu lekarstw jest niezwykle cenne i buduje więź na lata.
Lekarz może na przestrzeni lat wspierać pacjenta w zapobieganiu i wczesnym wykrywaniu chorób. Może skłonić pacjenta do rzucenia palenia czy zmiany nawyków nie tylko dzięki autorytetowi, ale i partnerskiej relacji i zaufaniu. Większość wyzwań medycznych dotyczy dziś przewlekłych chorób cywilizacyjnych, których nie da się rozwiązać jedną wizytą. Dbanie o pacjenta wymaga ciągłości opieki.
Czyli lekarz decyduje, ile czasu poświęca każdemu z pacjentów?
Oferuje stałą opiekę, w ramach której sam decyduje, ile czasu przeznacza na dbanie o zdrowie pacjentów. Czasem oddzwania do pacjenta, innym razem odpisuje, a jeszcze innym - tylko wysyła receptę lub kieruje na badania. Szacujemy, że dodatkowy, comiesięczny przychód z rosnącego grona stałych pacjentów może być dla lekarzy korzystniejszy niż branie dodatkowych dyżurów czy telekonsultacji.
Czy możemy mówić o konkretnych kwotach?
Niektórzy nasi lekarze już po dwóch miesiącach otrzymują kilka tysięcy złotych dodatkowego przychodu, spędzając dziennie mniej niż godzinę na wspieraniu stałych pacjentów. Pieniądze to jednak nie wszystko - taka praca daje dużo więcej satysfakcji, bo lekarz widzi efekty swojej pracy.
Czy więc mamy do czynienia z ewolucją modelu lekarza rodzinnego?
Model Doctor.One jest bardziej powrotem do przeszłości niż wymyślaniem nowego modelu pracy lekarza rodzinnego. Kiedyś każdy medyk musiał tworzyć relacje, ponieważ tylko na nich mógł budować swoją praktykę lekarską.
Lekarze mówią nam bardzo jasno, że zaufanie, wdzięczność i relacja z pacjentem to jedne z najbardziej nagradzających elementów ich pracy. Dlatego naszym zdaniem to przyszłość medycyny - lokalne grupy pacjentów, zbudowane wokół lekarzy rodzinnych, specjalistów oraz prywatne konsylia lekarskie dla każdego pacjenta, interesujące się jego zdrowiem w sposób aktywny.
Jak lekarze dobierają sobie pacjentów?
Zapraszają ich lub „przyjmują zaproszenia” od pacjentów. Zgoda na relację jest obustronna - zarówno pacjent, jak i lekarz „dobierają” siebie. Podjęcie się długotrwałej opieki to odpowiedzialność, dlatego dajemy lekarzom decyzyjność. Inicjatorem najczęściej jest lekarz - to on w trakcie wizyty zaprasza pacjenta, który potrzebuje stałej opieki, chociaż zdarzają się też sytuacje, że to pacjent prosi o możliwość stałego kontaktu z lekarzem pomiędzy wizytami.
Czy może się zdarzyć tak, że jeśli do lekarza zgłosi się potencjalnie trudny w prowadzeniu pacjent (wiele przypadłości), to ten nie obejmą go opieką?
Badania pokazują, że trudne przypadki są często dla lekarza możliwością realizacji swojego powołania w pełni. Pamiętajmy też, że tacy pacjenci naprawdę potrzebują stałego wsparcia, więc są gotowi zapłacić za większe zaangażowanie lekarza.
Właśnie - jak swoje abonamenty ustalają lekarze?
Abonamenty różnią się zarówno ceną, jak i zawartością. Mamy lekarzy, chcących w ramach abonamentu obsługiwać pacjentów tylko online, a są też tacy, którzy świadczą pełen zakres usług. Typowe abonamenty w przypadku naszych lekarzy to od 50 do 300 złotych miesięcznie.
Co w nich znajdziemy?
Stały dostęp do zaufanego lekarza w aplikacji Doctor.One, możliwość otrzymywania recept, zwolnień i skierowań. Niektórzy specjaliści w swoich abonamentach uwzględniają również wizyty domowe lub w gabinecie.
Macie na pokładzie lekarzy 30 specjalizacji - które z nich cieszą się największym powodzeniem?
Większość z nich to pediatrzy i lekarze rodzinni. Coraz szybciej rozwijają się też praktyki lekarzy, którzy dbają o pacjentów z chorobami chronicznymi, ponieważ dotychczas zarówno tacy lekarze, jak i ich pacjenci nie znaleźli rozwiązania, pozwalającego im utrzymywać stały kontakt, by zarządzać chorobą pacjenta i poprawiać jakość jego życia.
Na koniec pytanie o L4, które wiąże się z faktem, że telemedycyna może prowadzić do nadużyć, kiedy lekarza ma się na podorędziu. Czy aplikacja się jakoś zabezpiecza przed takimi przypadkami?
Nie jesteśmy platformą telemedyczną, na której anonimowi pacjenci kupują sobie wizyty u dowolnego, dostępnego w danym momencie lekarza, tylko dla recepty czy zwolnienia. Kilkukrotnie nasze rozmowy z lekarzami kończyły się z ich strony słowami: „Super, na początku myślałem, że jesteście kolejną platformą do recept i zwolnień w 10 min.”.
Naszym celem jest budowanie długotrwałej relacji między lekarzem i pacjentem. Z założenia taka relacja jest nie tylko pełna zaufania, ale i bezpieczna dla obu stron. Dlatego nasi lekarze wystawiają L4 tylko wtedy, kiedy jest to konieczne - z ich punktu widzenia każde L4 to również świadectwo ich reputacji. Nie różnimy się tu od zwykłego POZ-tu czy prywatnego, jednoosobowego gabinetu lekarskiego, w którym panuje wzajemny szacunek pomiędzy lekarzem i pacjentem.