REKLAMA

Nawet 7 dodatkowych dni urlopu. Co się stało z tą obietnicą?

Wraz z początkiem sierpnia w polskim prawie powinny pojawić się duże zmiany, które ułatwiłyby życie pracownikom. Jedną z nich jest wprowadzenie dwóch nowych rodzajów urlopów, co przełożyłoby się na dodatkowe siedem dni wolnego. Termin przeniesienia na polski grunt zasad określanych przez unijne dyrektywy jednak minął, a obiecanych udogodnień ani widu, ani słychu.

Polacy będą wściekli. Mieli dostać więcej urlopu, ale rząd PiS zamroził przepisy
REKLAMA

Dyrektywa w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej oraz dyrektywa w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów powinny objąć swoimi dobrodziejstwami polskich pracowników najpóźniej 1 i 2 sierpnia 2022 r. Aby tak się stało, polski parlament musiałby jednak przyjąć nowelizację Kodeksu pracy. A tego nie zrobił. Projekt, który pojawił się w lutym, jest w fazie opiniowania i pracują nad nim eksperci w Radzie Ministrów (druk UC118).

Wcześniej o możliwym opóźnieniu wspominał wiceminister resortu rodziny Stanisław Szwed. Termin wejścia w życie implementacji unijnego prawa miał zostać odłożony w czasie do 1 stycznia 2023 r. Ostatnia wersja brzmiała jednak, że rząd wyrobi się i przepisy wejdą w życie równo z datą nakreśloną przez unijnych urzędników.

REKLAMA

Czytaj także: Urlop bezpłatny - na jakich warunkach?

Polscy pracownicy stracą

Dyrektywa zakładała między innymi wprowadzenie dwóch nowych form urlopu. Zatrudnieni na umowę o pracę mogliby liczyć na pięć dni nieodpłatnego urlopu opiekuńczego i dwa dni urlopu od siły wyższej, za który pobiera się 50 proc. wynagrodzenia. Bardziej doświadczeni pracownicy mieliby więc do wykorzystania w sumie aż 33 dni wolne w ciągu roku.

Sprawdź też: Kiedy szef może wezwać cię z urlopu?

Co dalej? Unia pomyślała też o osobach, które mają więcej niż jednego pracodawcę. Zgodnie z przepisami szef nie będzie mógł narzucić w umowie zakazu pracy w więcej niż jednej firmie jednocześnie. Bruksela zobowiązała też przedsiębiorców do podawania przyczyn zwolnień osób zatrudnionych na umowę o pracę na czas określony. Przepisy pozwolą także raz na pół roku złożyć wniosek o zmianę formy zatrudnienia.

Czytaj także: Dodatkowy dochód. Jak rozliczyć?

Zmiany w urlopach pozostają na papierze

W praktyce do momentu implementacji unijnego prawa pracownik niewiele może zdziałać. W rozmowie z serwisem prawo.pl prof. dr hab. Anna Wyrozumska z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego tłumaczy, że w lepszej sytuacji są pracownicy zatrudnieni w tzw. budżetówce. Dyrektywy można bowiem stosować wyłącznie przeciwko państwu, co daje zatrudnionym możliwość powołania się bezpośrednio na wspomniane dyrektywy.

Pracownicy zatrudnieni w podmiotach prywatnych są już w dużo gorszej sytuacji.

Dyrektywa, która nie została implementowana, nie wiąże pracodawców prywatnych, więc pracownikom zatrudnionym w takich podmiotach pozostaje dochodzenie odszkodowania od państwa polskiego. Muszą udowodnić, że dyrektywa przyznała im jasne prawo i że ponieśli szkodę z powodu jej niewykonania przez państwo - dodaje prof. Wyrozumska.

REKLAMA

Czytaj także: Ważne zmiany w Kodeksie pracy. Przepisy dotyczące kontroli pracowników budzą kontrowersje

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-03T19:14:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T15:27:02+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T14:33:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T12:08:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T08:22:10+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T21:55:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T17:18:42+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T15:37:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T12:53:03+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T10:02:04+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T07:51:22+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T05:16:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-01T17:32:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-01T15:21:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-01T12:22:50+01:00
Aktualizacja: 2025-12-01T10:54:21+01:00
Aktualizacja: 2025-12-01T07:46:32+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA