Zacznijcie sprzedawać nasze myte w chlorze kurczaki, to odnowimy nasze partnerstwo technologiczne - tak w dużym skrócie brzmi propozycja nie do odrzucenia ze strony Donalda Trumpa dla rządu Keira Starmera. Brytyjczycy właśnie odrabiają lekcję wolności gospodarczej, jaką miał im dać brexit.

Administracja Donalda Trumpa wywiera coraz większą presję na rząd Wielkiej Brytanii, by ten radykalnie obniżył standardy żywności z importu. Chodzi o dopuszczenie do sprzedaży tańszego mięsa z USA, które jest produkowane z użyciem technologii, które od lat są w Europie zakazane. W zamian Waszyngton oferuje odnowienie korzystnego porozumienia technologicznego między oboma krajami.
Kurczaki z chlorem, wołowina z hormonami
O jaką żywność chodzi? Przede wszystkim o drób myty chlorem oraz o wołowinę produkowaną z użyciem hormonów wzrostu. Takie metody produkcji są w USA legalne i powszechnie stosowane, ale w Wielkiej Brytanii są od lat zakazane. Brytyjskie przepisy opierają się na zasadzie wysokiej higieny i dobrostanu zwierząt na każdym etapie produkcji, bez chemicznego czyszczenia mięsa.
Warto zwrócić uwagę, że zakaz mycia kurczaków chlorem obowiązuje w Europie niemal od trzydziestu lat, a dokładnie od 1997 r. Taki unijny zakaz został utrzymany w Wielkiej Brytanii nawet po brexicie. Eksperci ostrzegają, że mycie kurczaków w chlorze może maskować problemy w hodowli i złą jakość mięsa, a hormony w wołowinie budzą obawy dotyczące wpływu na zdrowie ludzi.
Czytaj więcej na Bizblog.pl:
W tle tego sporu jest podpisane w maju porozumienie handlowe pomiędzy USA a Wielką Brytanią. W porozumieniu nie było jednak zgody Londynu na import mięsa niezgodnego z brytyjskimi standardami. Cały czas toczyły się rozmowy o oddzielnej umowie technologicznej, ale na początku grudnia Stany wycofały się z nich, wskazując na brytyjskie „bariery handlowe”.
Brutalna lekcja brexitu
Donald Trump bez żadnych ceregieli używa kwestii porozumienia technologicznego jako brutalnego narzędzia nacisku. Uważa, że brytyjskie standardy dotyczące żywności to jakieś fanaberie i oczekuje, że Wielka Brytania otworzy swój rynek spożywczy. Dla Londynu oznacza to zwykły szantaż, bo ceną za współpracę technologiczną jest poluzowanie standardów żywnościowych.
Brytyjski rząd, kierowany przez premiera Keira Starmera, na razie deklaruje, że nie zamierza zmieniać stanowiska. Wskazuje na zobowiązania wyborcze i ochronę wysokich standardów. Sprzeciw wyrażają też partie regionalne oraz organizacje rolnicze, zwłaszcza w Szkocji. Pojawiają się też obawy o cios w wizerunek brytyjskiej żywności.
Cała sytuacja bezpośredni związek z brexitem. Po wyjściu z Unii Europejskiej Wielka Brytania zyskała formalną swobodę w kształtowaniu przepisów i według zwolenników brexitu miała zacząć zawiązywać dwustronne umowy na równych zasadach z dowolnymi krajami. Szantaż Trumpa w sprawie chlorowanych kurczaków pokazuje jednak Brytyjczykom, jaka jest ich realna siła poza Unią Europejską w starciu z potęgą gospodarczą kierowaną przez polityka o tendencjach autorytarnych.






































