REKLAMA

Chcesz latać ekologicznie? Jedz dużo mięsa. To nie żart

Wystarczy kilka tysięcy zabitych świń i możemy przelecieć samolotem przez pół świata, emitując przy tym znikome ilości dwutlenku węgla. Czy takie hasło miałoby szansę zachęcić pasażerów do podróży? Pewnie niekoniecznie. Tymczasem właśnie tak w praktyce wyglądają dzisiaj starania linii lotniczych, by wypełnić zobowiązania klimatyczne i sprawić, żeby latanie stało się mniej szkodliwe dla planety.

wodor-samoloty-loty-bez-emisji
REKLAMA

Okazuje się, że świnie będą latać. Od lat spalamy tłuszcze zwierzęce w samochodach bez wiedzy kierowców. Teraz będą napędzać twój następny lot - opowiada Barbara Smailagic, ekspertka z organizacji Transport & Enviroment.

REKLAMA

Po latach promowania zrównoważonego paliwa lotniczego (SAF) przez przewoźników i producentów tego biopaliwa organizacja T&E postanowiła powiedzieć: sprawdzam. Bo skoro nowy zamiennik kerozyny jest przedstawiany jako niemal bezemisyjny, to środowisko nie powinno ponosić dużych kosztów także w związku z jego produkcją, prawda?

Nie do końca. Eksperci rozpoczęli od przeanalizowania, skąd właściwie bierze się SAF. Paliwo często określane jest mianem oleju pozostałego po smażeniu frytek. Jest w tym dużo prawdy, bo oleje roślinne rzeczywiście często są wykorzystywane przy produkcji biopaliwa. Na razie SAF miesza się jeszcze z tradycyjnym paliwem lotniczym, ale przewoźnicy są coraz bliżej tego, by całkowicie wyrzucić paliwa kopalne z tej mieszanki i latać wyłącznie na czystym biopaliwie.

W tej całej ekologicznej euforii zapomina się jednak o jednym

Firma konsultingowa Stratas Advisors wskazuje, że producenci równie często co po oleje roślinne, będą sięgać po... tłuszcze zwierzęce. A te można zdobyć przecież tylko wtedy, gdy pod ręką mamy tony martwych zwierząt.

Organizacja T&E wyliczyła, że do napędzenia samolotu na trasie z Paryża do Nowego Jorku trzeba mieć paliwo powstałe z uśmiercenia 8800 świń. Zwierzęta nie zostałyby oczywiście zabite specjalnie z myślą o przerobieniu ich na SAF. Sęk w tym, że Europa próbuje ograniczać spożycie mięsa, uznając hodowlę zwierząt za skrajnie nieefektywną z punktu widzenia żywienia ludzi. To zresztą nie wszystko.

Branża transportowa rywalizuje o dostęp do tłuszczów zwierzęcych

Na przykład z producentami kosmetyków czy karmy dla zwierząt. Eksperci twierdzą, że wojna o tak ograniczone zasoby skończy się przejściem producentów na olej palmowy. Byłaby to fatalna wiadomość, bo już dzisiaj rolnicy w poszukiwaniu miejsc pod plantacje palm wycinają dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych lasu.

W najbardziej skrajnym przypadku, gdy olej palmowy z pierwszego tłoczenia zastępuje tłuszcze zwierzęce w przemyśle oleochemicznym (mydła, kosmetyki), emisja CO2 z biopaliw z tłuszczów zwierzęcych może być prawie dwukrotnie gorsza dla klimatu niż konwencjonalny olej napędowy - pisze T&E.

W ten sposób wychodząc od szlachetnego założenia redukcji dwutlenku węgla, trafiamy do ekologicznego piekła. I to niemal dosłownie, bo ogień bywa wykorzystywany do oczyszczenia przyszłej plantacji z niepotrzebnych drzew. Serwis Green News podaje, że celowo wywoływane pożary lasów deszczowych w Indonezji odpowiadają za emisję C02 równą rocznej emisji całych Stanów Zjednoczonych!

Ciekawe, jak na tego typu uwagi zareagują linie lotnicze

Przewoźnicy wiedzą, że samoloty elektryczne są pieśnią przyszłości i to raczej wyłącznie na trasach regionalnych, a maszyny napędzane wodorem pojawią się w masowej eksploatacji zapewne za jakieś dwie dekady. SAF ma być ratunkiem, który pozwoli branży raportować regularne postępy w redukcji dwutlenku węgla.

Umowy z producentami zrównoważonego paliwa lotniczego podpisuje dzisiaj każdy szanujący się przewoźnik. Ryanair w ostatnim półroczu podpisał aż dwie duże umowy - z Repsolem i Shellem. Współpraca pozwoli lowcostowi nabyć w latach 2025-2030 ponad pół miliona ton SAF, co pozwoli mu nie wyemitować do atmosfery 1,4 mln ton CO2.

REKLAMA

SAF odgrywa kluczową rolę w naszej strategii Pathway to Net Zero. Umowa z Shellem pomaga Ryanairowi zabezpieczyć dostęp do około 20 proc. tego ambitnego celu - cieszył się Thomas Fowler, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju w Ryanairze.

Podobne inicjatywy mnożą się w ostatnich latach jak króliki. Pytanie, czy samozadowolenie branży lotniczej będzie miało w świetle danych T&E jakiekolwiek uzasadnienie?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA