REKLAMA

Niemiec płakał, jak kupował w markecie. Ceny w sklepach zwariują także w Polsce?

Różnie jest z tymi zmianami klimatu. Niektórzy uważają, że już przekroczyliśmy punkty krytyczne i czeka raczej nas niewesoła przyszłość. Inni wyśmiewają ten strach i twierdzą, że tak po prawdzie nic szczególnego się nie dzieje, a pogodowe anomalia były, są i zawsze będą. Okazuje się, że ten spór może umrzeć śmiercią naturalną w kasach sklepowych, o ile do cen doliczane będą koszty środowiskowe. I to wcale nie jest żadna pieśń przyszłości. To dzieje się już tu i teraz, wystarczy zerknąć w stronę Niemiec. A niedługo może też stać się standardem w Polsce.

Ceny w sklepach z kosztami środowiskowymi. Jest drożej
REKLAMA

Ci, których o zmianach klimatu nie trzeba przekonywać, mają już od pewnego czasu zatroskane miny. A bodaj najcieplejszy miesiąc w historii Ziemi, jakim był najprawdopodobniej lipiec 2023 r., ich nastrojów nie poprawia, wręcz odwrotnie. Z kolei ci, którzy uważają, że z ziemskim klimatem nie dzieje się teraz nic szczególnego, starają się dowieść na każdym kroku, że jesteśmy tak po prawdzie świadkami wielkiej manipulacji. Ale jednych i drugich za chwilę mogą przekonać… ceny w sklepach. W Niemczech zdecydowano się na eksperyment, który też może zawitać za chwilę do nas. A wtedy jeszcze zatęsknimy za obecną inflacją. O co chodzi? W supermarketach sieci Penny, która ma w Niemczech ponad dwa tysiące sklepów, do pierwszej soboty sierpnia obowiązuje jeszcze specjalna cena dla dziewięciu produktów, do której zostały doliczone koszty środowiskowe. I przez to jest wyraźnie drożej.

REKLAMA

Oszukujemy samych siebie, udając, że dzisiejsza produkcja żywności nie wiąże się z żadnymi ukrytymi kosztami środowiskowymi - uważa Amelie Michalke, która bada ekologiczne i społeczne skutki produkcji rolnej na Uniwersytecie w Greifswaldzie, cytowana przez niemiecki dziennik Tagesschau.

Ceny w sklepach zawyżane przez klimat i środowisko

Te koszty środowiskowe dla dziewięciu produktów wyliczyli naukowcy z Politechniki w Norymberdze i Uniwersytetu w Greifswaldzie. Do eksperymentu supermarkety Penny wytypowały:

  • jogurt owocowy (ekologiczny),
  • jogurt owocowy (produkcja konwencjonalna),
  • ser w plastrach,
  • mozzarellę (ekologiczna),
  • mozzarella (konwencjonalna),
  • kiełbasy ekologiczne,
  • parówki wiedeńskie,
  • ser Maasdammer
  • sznycel wegański.

I po doliczeniu kosztów środowiskowych nagle dla klientów jest wyraźnie drożej. Np. parówki wiedeńskie nie kosztują już 3,19 euro a 6,01 euro. Jogurt owocowy zamiast 1,19 euro kosztuje 1,56 euro, a cena mozzarelli spuchła z 89 eurocentów do 1,55 euro. Eksperyment ma potrwać do najbliższej soboty i obejmie wszystkie 2150 sklepów sieci Penny w Niemczech. 

Naukowcy dokładnie rozbijają te dodatkowe koszty. Widać to na przykładzie 300-gramowego opakowania sera Maasdammer. Koszty środowiskowe zwiększają jego cenę z 2,49 do 4,84 euro. Tym samym wynoszą one ok. 2,35 euro. Składa się na to: 85 eurocentów za emisje CO2 lub metanu z rolnictwa; 76 eurocentów za zanieczyszczenie gleby spowodowane intensywnym rolnictwem do produkcji pasz; 63 eurocentów za wpływ stosowania pestycydów i innych czynników na zdrowie rolników i ponad 10 eurocentów za zanieczyszczenie wód gruntowych np. nawozami. Ale wysokość tych środowiskowych narzutów zależy od konkretnych produktów. Cena rośnie znacznie bardziej w przypadku parówek wiedeńskich niż sznycla wegańskiego.

Troska o klimat czy greenwashing?

Wcześniej, w 2020 r., w berlińskim supermarkecie Penny, niektóre produkty miały już dwie ceny, w tym jedną wskazującą na społeczny koszt szkód środowiskowych związanych z produkcją. Ale przy kasie obowiązywała tylko jedna, ta niższa. Teraz zdecydowano się na postawienie kroku dalej. Sieć Penny celowo do eksperymentu wyznaczyła produkty z odpowiednio długim terminem przydatności. I do podobnej inicjatywy wzywany jest też rząd Olafa Scholza. 

Po akcji w supermarkecie muszą w końcu nastąpić fundamentalne środki. Sieci supermarketów są tak samo odpowiedzialne, jak rząd federalny - twierdzi Matthias Lambrecht, ekspert ds. rolnictwa w Greenpeace.

REKLAMA

Ale nie wszyscy chwalą akcję sieci Penny, są też jej krytycy. Zdaniem organizacji ochrony konsumentów Foodwatch to nic więcej, jak chwyt PR. Bo - jak argumentuje organizacja - w eksperymencie bierze udział dziewięć produktów, podczas gdy ceny innych produktów - równie szkodliwych dla klimatu i środowiska - jednocześnie obniżono. 

Kampania groszowa po „rzeczywistych kosztach” to przede wszystkim projekt greenwashingu prowadzony kosztem rolników przez dyskonta, który poza tym ma niewiele zainteresowanie uczciwą ceną - twierdzi Bernhard Krusken, sekretarz generalny Niemieckiego Związku Rolników.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA