Kiedy ceny benzyny i diesla w końcu spadną?
Ropa trochę staniała po ostatnich zawirowaniach, ale zdaniem analityków to może być bardzo krótkotrwałe zjawisko. Sytuacja na rynku energii wciąż jest bardzo niepewna, a pojawiają się nowe powody do niepokoju. Jedno jest pewne – na razie nie ma sensu wypatrywać wyraźnych obniżek na polskich stacjach.
Cena ropy na początku marca osiągnęła poziom 130 dol., przypominając rekordy z kryzysu finansowego w 2008 r. Ale przez resztę marca byliśmy świadkami systematycznych obniżek i tym samym obecnie baryłka ropy kosztuje w granicach 106-107 dol. (spadek o prawie 20 proc.). Czy tym samym jest nadzieja, że na polskich stacjach paliw też zauważymy cenowe tąpnięcie w dół? Dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z serwisu e-petrol, w rozmowie z Bizblog.pl przekonuje, że na aż taki optymizm może być jeszcze za wcześnie.
Najprawdopodniej ceny benzyny Pb 95 w okolicach 6,60 zł zostaną z nami na dłużej
– wskazuje ekspert.
Ceny paliw: rezerwy z USA to może być za mało
Tymczasem wieści z rynku sugerują, że może być jednak całkiem inaczej. Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden prawdopodobnie za chwilę bowiem wyda polecenie uwolnienia do 1 mln baryłek ropy dziennie z narodowych rezerw ropy naftowej. W ten sposób będzie chciał uspokoić ceny energii. To dopalanie rynku dodatkową ropą może trwać nawet kilka miesięcy. Zdaniem dr. Jakuba Boguckiego trudno jednak na tym opierać wiarę w niższe ceny paliw.
Co takiego cały czas niepokoi rynek ropy? Z pewnością rosyjska agresja na Ukrainę, która mocno zmienia dotychczasowy układ sił w energetyce. Nie wiadomo, jaki los czeka unijne embargo na rosyjską energię. Nie jest też jasne, jak zachowa się w tej sytuacji Putin. Ale to nie wszystkie zagadki. Tajemnicą pozostaje też zachowanie Iranu i to czy Teheran zdecyduje się jednak na zwiększenie produkcji ropy. Nie można też z całą pewnością zakładać, jak rozwijać się będzie sytuacja w Arabii Saudyjskiej, gdzie naftowe instalacje od tygodni atakują jemeńscy rebelianci, skutecznie zakłócając dostawy ropy.
OPEC i Rosja, czyli bez przełomu
Analitycy też nie spodziewają się żadnego przełomu po czwartkowej telekonferencji przedstawicieli Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i Rosji. Mimo że Międzynarodowa Agencja Energii twierdzi, że za chwilę blokada handlowa dotyczyć może 3 mln baryłek rosyjskiej ropy dziennie, czyli ok. 3 proc. światowych dostaw, co może przerodzić się w największy kryzys dostaw od dziesięcioleci. Ale OPEC wydaje się ciągle niewzruszony tego typu argumentami.
Eksperci wskazują też na postawę Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które jak twierdzi Karen Young, starszy współpracownik Middle East Institute, organizacji badawczej w Waszyngtonie, mają sentyment do Rosji i autorytaryzmu w ogóle. I tym samym nie będą działać wbrew interesom Rosji. Na Bliskim Wschodzie nie brakuje również krajów, które źle przyjęły unijne plany dotyczące embarga na energię z Rosji.