REKLAMA

To koniec przecen na stacjach paliw. Taniej już nie będzie

W ostatnich tygodniach polscy kierowcy raczej nie mieli powodów do narzekania. Od początku lutego ceny paliw systematycznie spadały. Najbardziej oleju napędowego, który w tym czasie stracił na wartości aż o 90 groszy. Jednak eksperci z początkiem kwietnia przewidują koniec tej serii spadków. To m.in. pokłosie wyraźnego odbicia też na rynku ropy.

ceny-paliw-podwyzki-cen
REKLAMA

Skoro diesel tanieje na polskich stacjach paliw od początku lutego już o 90 gr, a benzyna ledwo o 6 gr, to też musi zmniejszać się różnica cenowa między tymi dwoma rodzajami paliwa. I rzeczywiście: jeszcze na początku listopada ub.r. sięgała 1,36 zł na litrze paliwa. Teraz zaś to ledwo 13 groszy na litrze, na korzyść benzyny.

REKLAMA

Ceny paliw: to już koniec serii obniżek

Eksperci z e-petrol.pl przewidują, że w najbliższych dniach benzyna Pb95 kosztować będzie od 6,62 do 6,74 zł. Z kolei olej napędowy ma być w przedziale od 6,70 do 6,82 zł, a autogaz: od 3,08 do 3,15 zł. Natomiast analitycy z Reflex spodziewają się w przedświątecznym tygodniu podwyżek cen benzyny na części stacji do kilku groszy na litrze i coraz mniejszych, ale jeszcze obniżek cen oleju napędowego.

Rynek ropy zaczyna odrabiać straty

Na rynku ropy jesteśmy świadkami odrabiania ostatnich strat. Przypomnijmy: jeszcze na początku marca ropa Brent kosztowała w okolicach 86 dol., a WTI - ponad 80 dol. Jednak potem upadek banków w Stanach Zjednoczonych ponownie podsycił strach przed amerykańską inflacją, który okazał się silniejszy od rosnącego zapotrzebowania energetycznego w Chinach, po tym jak Pekin skończył z polityką zero-COVID. W efekcie Brent spadła poniżej 73 dol., a WTI była przez chwilę nawet za mniej niż 68 dol. Teraz jest już wyraźnie drożej: Brent kosztuje ok. 78 dol., a WTI - ok. 74 dol.

REKLAMA

Warte odnotowania są również ostatnie doniesienia Bloomberga. Według brokera statkowego Braemar w tym roku zamówiono aż 38 tankowców średniej klasy, czyli najwięcej od 2013 r. Popyt na tankowce ma być determinowany przez dyslokację światowego handlu paliwami, spowodowaną sankcjami wymierzonymi w Rosję. Jednocześnie Europa właśnie większym importem oleju napędowego z Bliskiego Wschodu i Azji łata dziurę po rosyjskiej ropie. Jeszcze przed wejściem w życie embarga, Moskwa dostarczała jej 600 baryłek dziennie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA