REKLAMA

Jak pęknie, Polacy się nie pozbierają. W USA mówią o bańce wszech czasów

W lipcu liczba rachunków papierów wartościowych po raz pierwszy przebiła 1,8 mln. To rekordowy poziom. I chociaż wiele z nich to zapewne martwe dusze, to od kilku lat Polacy ewidentnie rzucili się do kupowania akcji, ponieważ aż 560 tys. rachunków zostało założonych po 2019 r. Problem w tym, że teraz to może być już ubieranie leszczy, gdyż za oceanem coraz częściej mów się o pęknięciu bańki i „megabombie zegarowej”.

Jak pęknie, Polacy się nie pozbierają. W USA mówią o bańce wszech czasów
REKLAMA

Kto nie zna hasła o ubieraniu leszczy, spieszę wyjaśnić, że to ostatnia faza hossy, w której ceny akcji jeszcze rosną, ale profesjonalni inwestorzy już wychodzą z inwestycji, ale ktoś przecież sprzedawane akcje musi kupić i kupuje je ulica, więc nieprofesjonalni inwestorzy, którzy o drożejących akcjach rozmawiają już nawet u fryzjera.

REKLAMA

Ponad pół miliona nowych inwestorów

Zerknijmy najpierw na Polskę. PAP właśnie podał informację na podstawie danych z Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, że w lipcu liczba rachunków prowadzonych przez banki i domy maklerskie wyniosła przeszło 1,8 mln. Nie oznacza to jednak, że prawie 2 mln Polaków jest aktywnymi inwestorami na giełdzie - może kiedyś byli, ale od lat nie korzystają z rachunku, który jednak nie został zamknięty.

Więcej informacji o inwestowaniu przeczytasz na Bizblog.pl:

Brokerzy czasem czyszczą te martwe konta, ale to nie oddaje skali, bo w ubiegłym roku „Parkiet” szacował, że naprawdę aktywne jest jedynie 14 proc. rachunków, których liczbę regularnie podaje KDPW. Za naprawdę aktywny rachunek uznał taki, na którym w trakcie roku przeprowadzono przynajmniej jedną transakcję. 14 proc. to bardzo mało. Ale z drugiej strony, wydaje się, że jednak jakiś szał na akcje mamy, bo zaledwie od dołka w 2019 r., czyli od wybuchu pandemii, przybyło nam aż 560 tys. rachunków maklerskich - to prawie jedna trzecia wszystkich istniejących.

Boom na papiery wartościowe

Problem w tym, że po tym entuzjastycznym wejściu na rynek kolejnych graczy w Polsce, zabawa może właśnie dobiegać końca i szykuje nam się spory kryzys, który pozbawi inwestorów pieniędzy. Mały przedsmak mieliśmy całkiem niedawno, kiedy rynki giełdowe na całym świecie wręcz panicznie zareagowały na decyzję w sprawie stóp procentowych w Japonii oraz słabe informacje makroekonomiczne z amerykańskiego rynku sugerujące nadchodzącą recesję w USA. To nie przesada, że polała się krew na parkietach. Japońska giełda rozpoczęła tę fatalną sesję najgłębszym spadkiem od 1987 r. - o ponad 13 proc., a jej nastrój rozlał się na cały świat. Dziś niby jest już spokojniej, ale za to w amerykańskiej prasie nasilają się głosy, które powinny jednak napawać grozą.

„Największa bańka w historii ludzkości”

Amerykanki inwestor, który słynie z zarabiania na czarnych łabędzich, czyli nieprzewidzianych zwrotach akcji, Mark Spitznagel twierdzi, że ostatni wieloletni wzrost cen akcji jest „największą bańką w historii ludzkości”. A kiedy ta bańka pęknie, jej skutki będą jeszcze poważniejsze niż pęknięcie bańki internetowej w 2000 r. Czyli jakie? Inwestorzy stracą nawet połowę pieniędzy, a w tej chwili wszystko tyka niczym „megabomba zegarowa”.

I nie jest to jedyny pesymista. Ekonomista Harry Dent mówi z kolei o ryzyku krachu większym niż ten z 2008 r., który doprowadził do światowego kryzysu. „To musi eksplodować” - mówił w Fox Business Network, przewidując, że akcje Nvidia mogą spaść nawet o 98 proc., a amerykańskie indeksy giełdowe o 86-92 proc.

REKLAMA

Myślicie, że to Ameryka, więc nas nie dotyczy? Dotyczy, po pierwsze dlatego, że na takie spadki w USA zareagują też wszystkie inne rynki, po drugie dlatego, że przyczyny nadmuchania wycen na giełdzie są te same po obu stronach oceanu - pandemia skłoniła państwa do pompowania pieniędzy na rynek. Pieniędzy z długu. I te pieniądze pchały się na giełdę. Ale ileż jeszcze mogą pompować wyceny? No właśnie już nie bardzo.

Nikt tu nie chce straszyć, ale to tylko chłodny prysznic dla leszczy, którzy mogą właśnie czytać o tych prawie 2 mln rachunków maklerskich w Polsce. Skoro aż tylu ludzi kupuje akcje, to może i ja?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA