REKLAMA

Alkohol w tubkach. Szef rządu nasłał sanepid i znalazł winnego. Gratulujemy

Zdjęcia dostępnych w sklepach kolorowych saszetek z alkoholem przypominających musy owocowe dla dzieci wzbudziły w ostatnich dniach powszechne oburzenie i trudno się temu dziwić. O sprawie było jednak wiadomo co najmniej od lipca i sami wtedy pisaliśmy o dziurawych przepisach dotyczących rynku alkoholu. Reakcja rządu na alkotubka-gate okazała się skuteczna, ale to jedyna pozytywna rzecz, którą można w tym przypadku powiedzieć.

Alkohol w tubkach. Szef rządu nasłał sanepid i znalazł winnego. Gratulujemy
REKLAMA

Spożycie alkoholu w Polsce w ostatnich latach wzrosło do nienotowanego wcześniej poziomu. Grubo ponad 10 litrów czystego alkoholu na głowę mieszkańca jest to zdecydowanie więcej niż w najgorszych czasach PRL-u, nawet biorąc pod uwagę jego nielegalną produkcję i sprzedaż. Jednym z głównych źródeł problemu jest niemal nieograniczona dostępność alkoholu oraz dziurawe przepisy pozwalające na rozwój patologii na tym rynku.

REKLAMA

Premier wezwał sanepid

Saszetki z alkoholem to tylko jeden z przejawów tej patologii. Produkt, którego anglojęzyczna nazwa bezczelnie nawiązywała do „małpek” wypuściła firma, która wcześniej zdobyła niemałą popularność za sprawą musów owocowych dla dzieci sprzedawanych w niemal identycznych saszetkach. Gromy, które spadły na Owolovo określającą się jako „polską firmę rodzinną założona przez prawdziwych pasjonatów” z etycznego punktu widzenia były słuszne, ale problem polega na tym, że jej działania były zgodne z prawem.

Premier Donald Tusk, który zarządzanie państwem przez okazywany publicznie gniew wniósł w ostatnim czasie na całkiem nowy, groteskowy poziom, na aferę alkotubek zareagował „postawieniem wszystkich urzędników na baczność” i nakazem znalezienia „absolutnie skutecznych metod przeciwdziałania temu procederowi”. Na rozkaz szefa rządu Główny Inspektor Sanitarny ruszył z kontrolą u producenta.

Więcej o alkoholu przeczytasz na Spider’s Web:

Wielu osobom taka sprawczość może imponować, ale używanie sanepidu jako broni przeciw działającej legalnie firmie może przypominać głośne przypadki nękania przedsiębiorców przez urzędników w latach 90. Dobrze rozumiejący sens własnej pracy urzędnicy służb sanitarnych przez wiele lat całkiem skutecznie walczyli o to, by nie być postrzegani jako działający z określoną agendą ciemiężyciele przedsiębiorców. Szef rządu chyba właśnie częściowo podkopał odzyskane zaufanie.

Tuska znalazł kozła ofiarnego. Chybiony strzał

REKLAMA

Prawdziwą groteską – ale bardzo przykrą – jest potraktowanie jednego z wysokich urzędników jako kozła ofiarnego i całkowicie niesłuszne ustawienie go pod pręgierzem opinii publicznej. Rząd potrzebował na szybko konkretnego winnego kompromitującej sytuacji z alkotubkami i znalazł Piotra Jabłońskiego, dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Problem polega na tym, że Jabłoński nie tylko nie mógł bez złamania prawa powstrzymać firmy Owolovo przed wypuszczeniem alkotubek na rynek, ale także ostrzegał przed tym zjawiskiem już na początku sierpnia.

Problem wcale nie leży po stronie działających legalnie producentów alkoholu czy urzędników, którzy mogą działać wyłącznie w ramach obowiązujących przepisów. Odpowiedzialność za obecny kształt rynku alkoholu spoczywa na rządach, które tolerowały dostępność alkoholu przez całą dobę w niemal na wyciągnięcie ręki. Nie zmieniono ustaw, by ograniczyć dostępność alkoholu w realu, a nawet doprowadzono do tego, by sprzedaż alkoholu przez internet wymknęła się całkowicie spod kontroli.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA