500+ może zostać powiększone pod warunkiem, że go nie przepijecie. Na kredki dla dzieci tych pieniędzy też nie można będzie wydać - ich jedyne przeznaczenie to wyjazd wakacyjny i dopiero wtedy 500+ być może zostanie wypłacone z bonusem. Sprawa jednak nie jest przesądzona, minister sportu dopiero negocjuje z Ministerstwem Finansów. A wszystko to nie z tytułu reformy 500+, ale z chęci reaktywowania bonu turystycznego.
Od dawna mówi się, że bon turystyczny może zostać w jakiejś formie wznowiony, a nawet rozszerzony na seniorów. Ale to się raczej nie wydarzy, choć chęci, żeby wpompować jeszcze trochę pieniędzy w branżę turystyczną, są. Pomysł jest jednak nieco inny.
Najpierw oddaj 500+
Minister sportu Kamil Bortniczuk zdradził w radiu RMF24, na czym mógłby on polegać. Otóż bon turystyczny mógłby zostać przedłużony jeszcze na najbliższe wakacje, ale żeby go dostać, trzeba by zrezygnować w tym czasie z pobrania świadczenia 500+.
Jaki to interes? Przypomnę, że bon turystyczny też opiewał dotąd na 500 zł, a tylko w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami na 1000 tys. zł. Otóż ministerstwo sportu wymyśliło, że jak zrezygnujesz z 500+ na rzecz bonu turystycznego, to dostaniesz trochę więcej, „pewną dodatkową kwotę” - jak to ujął minister.
Czyli inaczej mówiąc, dostaniesz powiększone 500+, ale za to nie będziesz mógł dowolnie dysponować tymi pieniędzmi, bo wydać będzie je można wyłącznie na wyjazd turystyczny.
O ile wakacyjne 500+ mogłoby zostać powiększone? 100 zł? 200 zł? 300 zł? Dodatkowych 500 zł bym się raczej nie spodziewała. W każdym razie szczegóły nie są jeszcze znane i pewnie nie zna ich nawet sam minister, bo ten pomysł dopiero przedstawił Ministerstwu Finansów i oba resorty się teraz zmóżdżają.
Czytaj też: Jak złożyć wniosek o 500+?
Tak czy inaczej, na „szeroki” bon turystyczny, taki, jaki został wprowadzony latem 2020 r. nie ma szans i minister zastrzega to jasno. I nie dziwne. Wtedy był to pomysł, który miał ratować przed zapaścią polską branżę turystyczną, która ucierpiała z powodu pandemicznych ograniczeń.
W pompowaliśmy w tę akcję ratunkową 3,2 mld zł - taką kwotę bowiem, jak wynika z danych ZUS, Polacy wykorzystali w ramach bonu turystycznego w okresie jego obowiązywania, czyli od 1 sierpnia 2020 r. do 31 marca 2023 r.
Czytaj także: Pomoc społeczna – dla kogo i kiedy, w jakiej wysokości
Co ciekawe, nie wszyscy uprawnieni sięgnęli po te pieniądze, choć program był kilkukrotnie przedłużany. Minister wspomniał coś o ponad 80 proc. uprawnionych, którzy z bonu skorzystali, ale ewidentnie ma jakieś nieaktualne dane.
Dokładne dane za to podał ZUS i okazuje się, że uprawnionych do skorzystania z tych pięciu stówek na wakacje było ok. 4,5 mln osób, z czego nie skorzystało ok. 5 proc. To i tak daje jakieś 188 tys. Polaków.
Ciekawe, czy się zagapili, czy zbojkotowali „rozdawnictwo”.
Kto się najbardziej obłowił na bonie?
Wiecie, dokąd najszerszym strumieniem płynęły te pieniądze? Jak odpowiem regionami, to się nie zdziwicie: najwięcej bonów zrealizowano w powiecie tatrzańskim, oczywiście na czele z Zakopanem - łącznie na kwotę 262 mln zł.
Ale najciekawsze, jak pojedziemy firmami, a bon można było wykorzystać w ponad 28 tys. miejsc w całej Polsce. Otóż TOP10 z tej grupy otwiera Energylandia - największy park rozrywki w Polsce zlokalizowany w Zatorze w województwie małopolskim. Z bonu trafiło tam 128,6 mln zł i to był wynik aż trzykrotnie wyższy niż kasa, jaką zgarnął wicelider.
Tym wiceliderem jest DLF INVEST ze świętokrzyskiego, który zajmuje się zarządzaniem m.in. Bałtowskim Kompleksem Turystycznym czy stacją narciarską Szwajcaria Bałtowska.
I jeszcze numer trzy: to hotele Gołębiewski, które zgarnęły 26,1 mln zł.