17 lat i 9 miesięcy. Wyobrażacie sobie tyle czekać na mieszkanie? A on właśnie tyle czekał
Niepełnosprawni nie muszą sobie tego wyobrażać, rekordzista tyle właśnie czekał na lokal komunalny dostosowany do jego potrzeb – wynika z raportu NIK. Nie rusza was to? To mam coś jeszcze lepszego a propos lokali społecznych, których brakuje: jesteś landlordem i trafiłeś na nieuczciwego lokatora, który z zimną krwią nie płaci. Nie możesz go wyrzucić, idziesz do sądu, sąd po dwóch latach procesu zarządza eksmisję do lokalu socjalnego, a gmina mówi, że nie ma, więc wyłudzacz dalej zostaje w twoim mieszkaniu. NIK pokazał kilka lat temu, że tak właśnie dzieje się nawet w 77 proc. przypadków.
Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych mówi, że państwa mają obowiązek zapewnienia osobom z niepełnosprawnościami odpowiednich warunków życia i ochrony socjalnej oraz prawo do prowadzenia życia samodzielnie. Jak rozumiem to oznacza tyle, że nie można wepchać niepełnosprawnych do jakiegoś ośrodka masowego nocowania i uznać, że to załatwia sprawę.
Polska tę konwencję - owszem - ratyfikowała w 2012 r. I co? I nic. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała właśnie raport na temat tego, jak gminy realizują ten obowiązek i wnioski są dramatyczne.
Rekordzista czekał na mieszkanie prawie 18 lat
Po pierwsze, zdaniem NIK, zdarza się, że samorządy zwyczajnie łamią prawo. Powiedzmy, że osoba niepełnosprawna dostaje propozycję lokalu komunalnego, ale jest on niedostosowany do jej potrzeb, bo na przykład nie ma windy, a człowiek jeździ na wózku. Co wtedy? Gmina rzuca fochem, że odrzucasz propozycję i wykreśla cię z listy oczekujących. To oczywiście niezgodne z prawem, ale to właśnie wykrył NIK.
Po drugie, czas oczekiwania na lokal w takim Włocławku w skrajnym przypadku wyniósł 17 lat i 9 miesięcy. Średni czas oczekiwania to jednak 3,3 roku. W Rzeszowie czas oczekiwania wynosił od dwóch lat i dwóch miesięcy do 14 lat i 9 miesięcy.
I niby samorządy starają się zwiększać zasób mieszkań dla osób niepełnosprawnych, między 1 stycznia 2019 r. a 30 czerwca 2022 r. w kontrolowanych gminach liczba mieszkań się zwiększyła o 136 lokali, podczas gdy cały zasób mieszkaniowy wręcz się zmniejszył o 5,6 proc.
I tu dochodzimy do problemu innej części społeczeństwa, który powinien ruszyć nawet zwolenników Konfederacji, którzy jak wiadomo w nosie mają społeczne zasoby mieszkaniowe, bo podstawą jest własność, bo własność to wolność ble ble ble…
Brak lokali socjalnych uderza też w landlordów
Ponieważ nie każdy jest Królewną Śnieżką o wrażliwej duszy, problem z lokalami komunalnymi pokażę wam od innej strony.
Powiedzmy, że masz swoje mieszkanie. Ba! Masz nawet dwa albo trzy albo dziesięć. Wynajmujesz je. Ale trafiasz na nieuczciwego najemcę, który nawet nie tyle wpadł w kłopoty, przez które nie jest w stanie regulować czynszu, ale z zimną krwią nie płacił, nigdy nie miał zamiaru, bo wie doskonale, że prawo jest po jego stronie i jak już się gdzieś wprowadzi, trudno go stamtąd wyprosić. Takich historii w internecie są tysiące.
Procedura wygląda tak, że właściciel mieszkania średnio przez co najmniej dwa lata musi utrzymywać niepłacącego lokatora, bo tyle trwa sprawa w sądzie w pierwszej instancji, a tylko sąd może zdecydować o eksmisji.
I tu dochodzimy do najlepszego. Jak już sąd nakaże eksmisję do lokalu socjalnego, to wcale nie znaczy, że lokator się w końcu wyprowadzi. Dlaczego? Bo gminy nie mają lokali socjalnych.
Temu problemowi kilka lat temu, w 2013 r. przyjrzał się również NIK, sprawdzając sytuację w 34 średnich i dużych miastach. Okazało się, że na koniec 2011 roku wykonanych zaledwie jedynie 23 proc. orzeczonych przez sądy eksmisji do lokalu socjalnego. Co w pozostałych 77 proc. przypadków? Gmina mówi: nie mamy pańskiego płaszcza i wypłaca odszkodowanie właścicielowi, z którego nie da się eksmitować wynajmującego mieszkanie lokatora.
Jaki z tego morał? Że jak macie w nosie mieszkania społeczne - komunalne i socjalne i obruszacie się na postulaty, że państwo powinno zwiększać ich zasób, to nie tylko macie w nosie najsłabszych w społeczeństwie potrzebujących pomocy, ale również kapitalistów, co to własność mieszkaniową lubią, i jeszcze bardziej lubią ją mnożyć.