REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Ban na statki wycieczkowe. Kolejne miasto ma dość tabunów turystów

Jeszcze przed pandemią COVID-19 z rejsów wycieczkowych korzystało co roku ok. 30 mln pasażerów. Teraz jest ich ok. 4,8 mln, jednak branża z miesiąca na miesiąc odbudowuje się. Ale w niektórych portach czeka na nią niemiła niespodzianka. Okazuje się bowiem, że rośnie liczba miast, które ze względów społecznych, ekonomicznych i wreszcie środowiskowych nie chcą gościć u siebie dużych statków wycieczkowych. Taka decyzję podjął właśnie Amsterdam, a w kolejce czeka m.in. Barcelona i Marsylia.

05.08.2023
14:49
statki-wycieczki-miasta-zakaz
REKLAMA

Pewnie armatorzy największych statków wycieczkowych nie spodziewali się, że w krótkim czasie może ich spotkać coś gorszego niż pandemia koronawirusa. Tymczasem, po tym, jak kolejne miasta nie chcą takich rejsów u siebie, sytuacja staje się dla branży coraz poważniejsza. A wizje o rychłym powrocie do 30 mln pasażerów co roku można chyba powoli wkładać między bajki. Wszystko dlatego, że coraz więcej miast europejskich - i nie tylko - wprowadza zakaz dla największych statków wycieczkowych. Wcześniej w 2021 r. na taką decyzję zdecydowały się władze Wenecji. Bo UNESCO ostrzegało, że inaczej umieści to miasto na liście zagrożonych. Teraz na taki krok zdecydował się Amsterdam, który przez lata stał się ofiarą własnej popularności, co przekłada się nawet na 20 mln turystów rocznie. 

REKLAMA

Statki wycieczkowe w centrum miasta nie pasują do zadania Amsterdamu polegającego na zmniejszeniu liczby turystów - tłumaczy Ilana Rooderkerk z liberalnej partii D66, która wraz z Partią Pracy i ekologami rządzi miastem.

Tym samym postanowiono o zamknięciu terminala wycieczkowego na rzece IJ, w pobliżu głównego dworca kolejowego w Amsterdamie. Władze miasta tłumaczą to chęcią ograniczenia liczby turystów i mniejszym zanieczyszczeniem holenderskiej stolicy.

Statki wycieczkowe: ban w kolejnych portach europejskich

Okazuje się, że statki wycieczkowe stanowią nie lada kłopot nie tylko dla Amsterdamu. Inne, większe porty europejskie też myślą o podobnym zakazie. Najbliżej jest chyba Barcelonie, gdzie w szczycie sezonowym na ląd schodzi nawet 200 tys. ludzi miesięcznie. 

Czterdzieści procent statków wycieczkowych zatrzymuje się na cztery godziny. Nie przynoszą miastu korzyści ekonomicznych, a tysiące ludzi wysiadają, stwarzają poważne problemy z mobilnością, a następnie wyjeżdżają. To branża, którą musimy ograniczyć - mówiła jeszcze w lutym br. w rozmowie z The Times Ada Colau, była burmistrz Barcelony, którą w czerwcu zastąpił socjalista Jaume Collboni.

Warto przypomnieć, że organizacja Transport & Environment w 2022 r. uznała Barcelonę za najgorszy port wycieczkowy w Europie pod względem zanieczyszczenia powietrza. W podobnym tonie ostatnio też coraz częściej wypowiadają się władze największego francuskiego portu wycieczkowego - Marsylii. Wcześniej swoje ograniczenia dla uczestników dużych rejsów wycieczkowych wprowadziły m.in. władze Dubrownika i greckiej wyspy Santorini.

REKLAMA

Niekiedy to decyzja samych mieszkańców

Od dużych statków wycieczkowych plecami odwracają się nie tylko europejski porty. Nie inaczej jest w przypadku Bar Harbor w amerykańskim stanie Maine. Tam wszystko zaczęło się właśnie od petycji mieszkańców, którzy zaapelowali o wprowadzenie mechanizmów ograniczających liczbę turystów. Już w 2021 r. ponad 50 proc. uczestników specjalnego badania tam zorganizowanego stwierdziła, że turystyka wycieczkowa więcej przynosi Bar Harbor szkód niż pożytku. I koniec końców władze miasta zdecydowały, że od 2024 r. każdego dnia będzie mogło ich odwiedzać nie więcej niż 1000 pasażerów i członków załóg statków. Jaka jest reakcja branży? Międzynarodowe Stowarzyszenie Linii Rejsowych (CLIA) twierdzi, że linie wycieczkowe jako jedne z pierwszych zadeklarowały ograniczenie emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r. Nie brakuje też takich, którzy zobowiązali się do osiągnięcia zeroemisyjności w 2050 r.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA