REKLAMA

Ukraińcy wyjadą i znów będzie można przebierać w mieszkaniach? Najemców czeka szok

Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, po której w Polsce niemal skończyły się zasoby wolnych mieszkań, wszystko powoli wraca do normy. W niektórych z dużych miast lokale znów wróciły do puli ogłoszeń, a sytuacja zaczyna powoli przypominać tę, znaną sprzed lutego 2022 r., ale nie do końca. Najemców czeka zimy prysznic, bo okazuje się, że właściciele nieruchomości wcale nie zamierzają schodzić z wywindowanych wcześniej cen. Ba, bywa nawet drożej.

Ukraińcy wyjadą i znów będzie można przebierać w mieszkaniach? Najemców czeka szok
REKLAMA

Potężny popyt na mieszkania na wynajem w marcu tego roku doprowadził do różnych absurdalnych sytuacji. Na portalach z ogłoszeniami pojawiały się oferty sięgające nawet 4 tys. zł miesięcznie za zwykłą kawalerkę. To ekstremum, ale na rynku wynajmu drożało wszystko i wszędzie. Wynajmujący wyczuli okazję, doszło nawet do tego, że organizowali castingi oraz pozwalali zainteresowanym przebijać się na propozycje.

Expander szacował, że w połowie marca stawki najmu w większości miast podskoczyły od 5 proc. do 12 proc. I to w ciągu trzech tygodni! Wtedy eksperci uspokajali jednak, że wzrosty są przejściowe. Wielu uchodźców wróci przecież do swojego kraju, część być może zdecyduje się szukać nowego miejsca do życia w Europie Zachodniej.

REKLAMA

Gdzie najłatwiej znaleźć mieszkanie na wynajem?

Tak rzeczywiście się stało. Od 10 maja więcej Ukraińców wyjeżdża na Ukrainę niż wjeżdża do Polski. Według Unii Metropolii Polskich liczba Ukraińców w Polsce tylko między kwietniem i majem spadła o kilkaset tysięcy ludzi - z 3,85 mln do 3,19 mln.

Można w ciemno obstawiać, że w ślad za tym w miastach zrobiło się luźniej. Pokazują to zresztą dane z serwisów ogłoszeniowych zebranych przez analityków banku PKO BP. W szczytowym momencie, w kwietniu 2022 r., liczba ofert najmu w porównaniu z lutym była mniejsza od 50 do ponad 70 proc. Najbardziej obłożonymi miastami były Wrocław, Zielona Góra, Gdańsk, Warszawa, Kraków, Lublin i Opole.

Jak wygląda w porównaniu z tamtym okresem koniec lipca? Trudno powiedzieć, by po kryzysie mieszkaniowym nie było śladu, ale sytuacja normalizuje się na dużo wygodniejszym z perspektywy przeciętnego najemcy poziomie. Poza Zieloną Górą liczba wolnych lokali skoczyła w górę. W Lublinie względem lutego ubytek nie przekracza 20 proc., W Krakowie czy Wrocławiu sięga on obecnie 30-40 proc.

Lokale pustoszeją, ceny po staremu

Eksperci nie przewidzieli jednak kilku innych zmiennych. Szalejące koszty spłacania kredytów hipotecznych, wzrosty cen wody i energii elektrycznej (które są czasem wliczane w serwisach ogłoszeniowych w cenę czynszu) skłoniły wynajmujących do przerzucenia kosztów na swoich lokatorów. I wychodzi na to, że choć popyt na mieszkania zdecydowanie zmalał, to ci, którzy wciąż szukają lokalu do wynajęcia, nie mogą liczyć na żadne rabaty.

Mało tego. W Warszawie w porównaniu z czerwcem jest nawet drożej, bo landlordzi śpiewają sobie o kilka złotych od metra kwadratowego więcej. Ceny praktycznie nie drgnęły za to we Wrocławiu, Krakowie i Gdańsku.

REKLAMA

Do wysokich cen zarówno przy zakupie, jak i przy najmie trzeba się więc powoli przyzwyczajać. PKO BP prognozuje, że przy dobrych wiatrach do I kwartału 2023 r. na rynku pierwotnym czeka nas 5 proc. przecena. Przy braku dostępności kredytów będzie się to wiązać z wepchnięciem tysięcy Polaków w najem na długie lata. A to raczej nie schłodzi rynku i nie skłoni właścicieli nieruchomości do cenowych ustępstw.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-16T14:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T06:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T05:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T17:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:04:24+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:01:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T09:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T04:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T19:46:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T17:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T15:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T14:04:25+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA