REKLAMA

Tarcze nas już nie ochronią. Jedyna nadzieja w Narodowym Banku Polskim

Tarcze nas już nie ochronią. Inflacja nas pożre i za chwilę, niezależnie od starań rządu, może wyskoczyć ponad 10 proc. A wszystko z powodu wojny w Ukrainie. Co zrobi za tydzień RPP? Goldman Sachs straszy, że podwyżki stóp procentowych w Polsce mogą nie zatrzymać się na 5 proc. Ale jest też druga teoria – grozi nam spowolnienie gospodarcze, może nawet krótkotrwała techniczna recesja, a to wręcz odwiedzie RPP od dotychczas planowanych podwyżek. To będzie jedno z najbardziej wyczekiwanych posiedzeń Rady.

Tarcze nas już nie ochronią. Jedyna nadzieja w Narodowym Banku Polskim
REKLAMA

Szok energetyczny, rosnące ceny zbóż, nawozów, możliwe zakłócenia łańcuchów dostaw – to wszystko spowoduje, że inflacja, która, jak się wydawało, swój szczyt miała mieć już za sobą, znów wymknie się spod kontroli. I tarcza antyinflacyjna wprowadzona przez polski rząd już nie pomoże. Zdaniem analityków Polskiego Instytut Ekonomicznego inflacja w Polsce wystrzeli powyżej 10 proc. i to już w kwietniu albo w maju.

REKLAMA

Według Jakuba Rybackiego, analityka PIE wzrost cen żywności, który miał sięgnąć 8 proc. może przyspieszyć do 10-12 proc. To już są złe wiadomości dla polskich konsumentów. A Goldman Sachs właśnie przynosi jeszcze gorsze.

W związku z sytuacją na Ukrainie, których jedną z konsekwencji jest presja na złotym oraz presja inflacyjna, bank szacuje, że stopy procentowe mogą wzrosnąć powyżej szacowanych wcześniej 5 proc.

– napisali w poniedziałek analitycy amerykańskiego banku inwestycyjnego.

A wspomniane 5 proc., które szacowali dotychczas to i tak bardzo dużo, to była najwyższa prognoza dla Polski dotychczas, w którą rodzimi analitycy chyba nie do końca wierzyli, utrzymując, że cykl podwyżek stóp w Polsce zatrzyma się raczej w okolicy 4 proc.

Tylko że Goldman Sachs może się mylić. Bo świat w ostatnich dniach się zmienił i to radykalnie. A walka z inflacją może nie być najważniejsza.

Banki centralne będą przeklinane

Prof. Nouriel Roubini zwany Doktorem Zagładą, ekonomista znany z tego, że jako jeden z pierwszych przewidział wielki kryzys finansowy z 2008 r., kilka dni temu przestrzegł, że zbliża się wielki szok stagflacyjny, który dla świata zachodniego może oznaczać recesję połączoną z wysoką inflacją. A to najgorsze, co może spotkać gospodarkę, bo stanowi koszmarny wybór dla banków centralnych.

Będą przeklinane, jeśli zareagują, i przeklinane, jeśli tego nie zrobią. Z jednej strony, jeśli zależy im przede wszystkim na wzroście, banki powinny opóźnić podwyżki stóp procentowych lub wprowadzać je znacznie wolniej. Jednak w dzisiejszych warunkach rosnącej inflacji wolniejsze zacieśnianie polityki monetarnej może przyspieszyć odkotwiczanie się oczekiwań inflacyjnych i jeszcze bardziej pogłębiając stagflację

– napisał w piątek prof. Roubini w felietonie na portalu Project Syndicate.

Banki w Polsce już zresztą zaczęły ciąć prognozy wzrostu PKB dla Polski w związku z wojną w Ukrainie.

Wojna na Ukrainie odejmie co najmniej 1,3 pkt proc. od dotychczasowej prognozy PKB na 2022 rok

- oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego.

To oznacza, że dziś szacują wzrost PKB na 3,2 proc., podczas gdy jeszcze kilka dni temu spodziewali się wzrostu polskiej gospodarki na poziomie 4,5 proc.

W świetle trwającego konfliktu zbrojnego na Ukrainie mamy do czynienia z bezprecedensowym wzrostem niepewności, a perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce i Europie wyraźnie się pogorszyły. Naszym zdaniem najważniejsze zagrożenia dla PKB związane z wojną na Ukrainie to: załamanie handlu zagranicznego z Rosją i Ukrainą oraz ogólne pogorszenie nastrojów konsumentów i przedsiębiorstw, które ograniczy ich wydatki, hamując popyt krajowy

– pisze w komentarzu ING.

Do tego dochodzi szok energetyczny, podniesienie cen surowców i spadek siły nabywczej, a dodatkowo mogą pojawić się przerwy w dostawie surowców.

Monika Kurtek z Banku Pocztowego ma jeszcze gorsze wieści. Jej zdaniem bardziej realny jest wzrost PKB w 2022 r. zaledwie o 1,5-2,5 proc., choć w zależności od rozwoju sytuacji i to może być na wyrost.

To właśnie poważne spowolnienie wzrostu PKB może spowodować, że mimo galopującej inflacji wcale nie zobaczymy jeszcze wyższych stóp procentowych, które miałyby ją okiełznać. Przeciwnie. Wojna na Ukrainie i jej gospodarcze konsekwencje mogą sprawić, że banki centralne porzucą dotychczasową ścieżkę i stopy będą niższe niż miały być, zanim Rosja zaatakowała Ukrainę.

Wybuch wojny zrewiduje podejście w polityce pieniężnej. Dotychczasowe prognozy zakładały podwyżki stóp procentowych w USA oraz Europie dla przeciwdziałania inflacji. Obecnie jednak stanowi ona mniejsze zagrożenie niż konflikt monetarny

– piszą analitycy PIE.

Gospodarki rozwinięte będą musiały rozwijać potencjał wojskowy, aby nadrobić różnicę w wydatkach. Dlatego spodziewamy się, że Rezerwa Federalna (Fed) czy Europejski Bank Centralny (EBC) wkrótce przejdą raczej w tryb wait-and-see, a w dalszej perspektywie powinny ponownie luzować politykę pieniężną. Podobne podejście przyjmą także banki regionu, w tym NBP

- uważa PIE.

Według analityków, zagrożenie militarne oznacza, że praktycznie nie będzie podwyżek stóp procentowych w zachodnim świecie.

W reakcji na szybki wzrost cen banki centralne zaczynały je podnosić. Bank Anglii dokonał podwyżki o 0,25 proc. na początku lutego. Prawdopodobnie będzie to jednak ostatni ruch tego typu. Władze monetarne amerykańskiej Fed komunikowały podniesienie stóp procentowych z 0,25 proc. do 1,75 proc. w tym roku. Prawdopodobnie podwyższą stopy o 25 pb. na marcowym posiedzeniu i rozpoczną wycofywać się z planów dalszego zacieśniania. Prezes EBC zapowiedziała zaciskanie polityki pieniężnej, ale ta retoryka prawdopodobnie wkrótce również ulegnie zmianie

- wylicza PIE.

Również ekonomiści Credit Agricole grają przeciw Goldman Sachs uważając, że zamiast jeszcze silniejszych podwyżki stóp czeka nas łagodzenie polityki RPP. Spowolnienie gospodarcze może być bowiem na tyle duże, że stanie się ekwiwalentem znaczących podwyżek stóp procentowych. A wtedy RPP skupi się na wspieraniu wzrostu PKB, a wysoką inflację po prostu będzie tolerować.

Nadal oczekujemy, że w kolejnych miesiącach stopy procentowe zostaną podniesione, ale łączna skala podwyżek może być niższa niż dotychczas prognozowana

– prognozuje Credit Agricole.

Największy jastrząb w RPP już łagodnieje?

Nawet z samej RPP płynną już sygnały, że Goldman Sachs może się mylić, a Rada wcale nie będzie chciała opanowywać inflacji jeszcze wyższymi stopami procentowymi.

Członek RPP Ludwik Kotecki, który jest chyba największym jastrzębiem w składzie obecnej Rady, co oznacza, że jest największym zwolennikiem wysokich stóp procentowych, właśnie przyznał w rozmowie z Onetem, że cykl podwyżek powinien być kontynuowany, ale raczej nie przyspieszony. To bardzo dużo jak na jastrzębia.

REKLAMA

Kotecki dodał, że na obecnym etapie trudno kreślić scenariusze wpływu agresji Rosji na Ukrainę na polską gospodarkę, ale nie wykluczył, że mogą być potrzebne nadzwyczajne posiedzenia RPP, w zależności od rozwoju sytuacji na Ukrainie.

Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, które zaplanowane jest na 8 marca, może być jednym z ciekawszych w ostatnich miesiącach, choć ostatnio i tak przecież nie brakowało nam wrażeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA