REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zakupy

Ceny żywności w Polsce. Czy będziemy walczyć o cukier, jak Rosjanie w Auchan?

Czeka nas szok żywnościowy. To nie znaczy, że z powodu wojny w Ukrainie może zabraknąć nam w Europie produktów żywnościowych. I raczej nie dojdzie do takich sytuacji, jak w Rosji, gdzie o cukier wybuchają awantury na pięści. Ale też z pewnością znaczy, że ceny żywności będą rosły skokowo. Wyobrażacie sobie bochenek chleba za 10 zł? Nie? To zacznijcie.

21.03.2022
7:18
Ceny żywności w Polsce. Czy będziemy walczyć o cukier, jak Rosjanie w Auchan?
REKLAMA

Na rynku zbóż czeka nas największy szok od półwiecza - wynika z analizy Goldman Sachs, który w dodatku prognozuje, że czeka nas wzrost cen mięsa drobiowego i wieprzowego, wyrobów piekarskich, mleczarskich i tłuszczów.

REKLAMA

Dlaczego? Bo zarówno Rosja jak i Ukraina są wielkimi eksporterami żywności, a przez toczącą się w Ukrainie krwawą wojnę, eksport częściowo został wstrzymany.

Żywności nie zabraknie, spokojnie, tylko podrożeje

W związku z wojną w kilku kategoriach żywności nastąpiło załamanie łańcucha dostaw, co wraz ze wzrostem spekulacji zaczęło windować ceny żywności. Mamy ogromne oczekiwania ze strony producentów na podnoszenie cen nabiału, olejów, mąki, kasz i innych produktów podstawowych

– powiedziała „DGP” Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Presja na sprzedawców w Polsce jest więc gigantyczna. Skąd ona się dokładnie bierze?

Ukraina już wprowadziła zakaz eksportu jęczmienia, żyta, prosa i gryki, ale też cukru, soli i mięsa. Z kolei na eksport pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego wprowadzono licencje eksportowe. Wiadomo już, że tegoroczne zasiewy są zagrożone.

Na domiar złego Rosjanie zablokowali Ukrainie dostęp do Morza Czarnego, a to właśnie handel tą drogą jest dla Ukrainy kluczowy (ponad połowa całego eksportu), więc to, co mogłaby nadal eksportować, może nie móc wywieźć z kraju. Analitycy PKO BP zaznaczają że stwarza to wysokie ryzyko szoku podażowego na rynku.

Ukraina to jeden z największych eksporterów kukurydzy i pszenicy na świecie. Rosja natomiast eksportuje najwięcej pszenicy spośród wszystkich państw. Łącznie te dwa kraje odpowiadają za ponad jedną czwartą światowego handlu pszenicą i blisko jedną trzecią globalnego handlu jęczmieniem

– wskazują w ostatnim raporcie analitycy PKO BP

Do tego obowiązuje zakaz eksportu nawozów. W Rosji zresztą też. To oznacza, że produkcja żywności w innych europejskich krajach też będzie tym ograniczana. Na już horrendalnie drogie nawozy nakładają się wysokie ceny energii, które dotykają producentów żywności i mamy prawdziwy szok cenowy. No i jeszcze jedno: słaby złoty. Przez to eksport staje się w pole bardziej opłacalny, podaż w towarów w Polsce robi się mniejsza, więc ceny rosną.

Dobra wiadomość jest taka, że nie ma takiego ryzyka, że w Europie żywności zabraknie. Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa, w „Rzeczpospolitej” zapewnia, że:

Unia ciągle ma nadwyżki żywności. Ma nadwyżki eksportowe. Polska jest eksporterem netto żywności. Więcej jej sprzedajemy na zewnątrz, niż importujemy. Ale oczywiście wzmocnienie bezpieczeństwa żywnościowego musi być traktowane priorytetowo. 

Ale drożyzny z pewnością nie da się uniknąć i musimy się na to mentalnie przygotować. 

Chleb, jajka, schabowe, olej

Po kolei. Za kilogram mąki trzeba już zapłacić 2,6 zł, czyli o 30 proc. więcej niż przed miesiącem - wskazuje Sławomir Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarnictwa RP.

Ale dziś tego jeszcze nie czujemy, odczujemy dopiero za dwa, może trzy tygodnie, kiedy ceny chleba skoczą o kilkadziesiąt proc. Przyjmując, że dziś chleb kosztuje średnio 5 zł, to już za 3 tygodnie może kosztować 6 zł. A na koniec tego roku 9-10 zł.

Zdrożeje również mięso. Drobiowe i dotychczas stosunkowo tania wieprzowina. O ile? O ok. 10 proc. A zdaniem analityków rynku spożywczego, skoro wzrośnie cena mięsa, konsumenci zaczną częściej sięgać po jajka jako zamiennik białka zwierzęcego. Efekt? Wzrost cen jajek o kilka procent.

Ale wróćmy do ceny zbóż. Te przekładają się bowiem również na ceny produktów mleczarskich, które w 2022 r. podrożeją o kilkanaście proc. I mnie więcej o tyle samo wzrosną ceny olejów roślinnych. Wystarczy powiedzieć, że Ukraina odpowiada za połowę światowego eksportu oleju rzepakowego.

NBP szacuje, że w tym roku cała kategoria żywności podrożeje o 9,8 proc. To średnia. Przypomnę, że już w zeszłym roku narzekaliśmy na drożyznę w sklepach, a żywność podrożała w całym 2021 r. zaledwie o 3,2 proc.

Straszę tymi cenami? Przeciwnie, uważam, że powinniśmy się z nimi oswajać, żeby nie być jak znany publicysta Łukasz Warzecha, który cierpli i publicznie rozpacza, że płaci więcej na stacji paliw z powodu wojny. A potem jeszcze go boli, że uciekający przed wojną Ukraińcy mogą korzystać z warszawskiego metra za darmo, a on musi płacić miesięcznie 110 zł.

REKLAMA

Tak, jest wojna, a wyższe ceny żywności to niska cena za nią w porównaniu do tej, którą płacą Ukraińcy życiem i zburzonymi domami. I nie możemy dać się przestraszyć drożyną, uznając, że to nie nasza sprawa, bo bomby nie wybuchają u nas, więc niech już ta Ukraina się podda, żeby było jak dawniej.

I tak nie będzie jak dawniej. A ze wzrostem cen musi jakoś sobie poradzić. I cieszyć się, że nie jesteśmy jak kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu czy częściowo również Dalekiego Wschodu - tamte kraje przede wszystkim importują żywność, niemal jej nie produkując. W zboża zaopatrują je właśnie Rosja i Ukraina. Im naprawdę grozi kryzys żywnościowy i głód.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA