Wielka Brytania znów jest światową potęgą. Nie wiecie, o co chodzi? Posłuchajcie Szalonego Borisa
Brytyjczycy mają poważny problem z wytłumaczeniem sobie, dlaczego podjęli dobrą decyzję, wychodząc z Unii Europejskiej. Pomocną dłoń podał im premier Boris Johnson, nazywany czasem przez swoich przeciwników „Szalonym Borisem”. Wyjaśnienie brzmi tak: brakuje nam kierowców samochodów ciężarowych, ale ten niedobór pokazuje tylko, jak silni stajemy się po brexicie. Czego nie rozumiecie?
Problemy z dostawami produktów spożywczych i gigantyczne kolejki na stacje po nowy towar deficytowy – paliwo. Brak kierowców dowożących zaopatrzenie rozkłada Wielką Brytanię na łopatki.
Brytyjczycy szukają kierowców
Kryzys nabrał na tle powszechnego charakteru, że głos zabrał nawet premier kraju. Boris Johnson ogłosił, że wyda w trybie pilnym tysiąc wiz zagranicznym pracownikom. Tym samym, których Brytyjczycy chcieli się pozbyć dzięki wyjściu z Unii Europejskiej. Teraz Wyspiarze chwilowo się jednak ze znienawidzoną tanią siła roboczą pogodzili. Ale to nie wystarczyło.
Okazało się bowiem, że kierowcy nie spieszą się z powrotem. Na 300 wiz, które miały trafić konkretnie do kierowców cystern, nabywców znalazło tylko 127 osób. Boris Johnson wchodzi w coraz bardziej błagalne rejestry. W radiu BBC4 prosił: dajcie nam namiary na chętnych do pracy, załatwimy tyle wiz, ile będzie trzeba.
Co ciekawe, nie przeszkodziło mu to w jednoczesnym łajaniu firm za uzależnienie od taniej siły roboczej z zagranicy.
To, co widzieliście w ciągu ostatnich 20 lub więcej lat, prawie 25 lat, było podejściem, dzięki któremu różnego rodzaju firmy były w stanie utrzymać niskie płace, niskie koszty i imigrację przez bardzo długi czas
– powiedział Johnson
Johnson: budzimy naszą potęgę
Ogólnie rzecz biorąc, zdaniem brytyjskiego premiera, wszystko idzie ku dobremu. Problemy z łańcuchem dostaw są wynikiem przeciążenia. Jakiego? Ano wynikającego z tego, że Wielka Brytania jest „budzącym się gigantem”. I jak na giganta przystało, ma w sobie tyle witalności, że czasem nie starcza mu mocy przerobowych.
Problem w tym, że ten stan może się utrzymać, a nawet rozlewać na inne branże. Szefa Brytyjskich Izb Handlowych twierdzi, że liczba wiz proponowanych przez premiera „to jak rzucenia naparstka wody na ognisko”.