REKLAMA

Stało się. Polacy zostali okradzeni z energii wartej miliardy złotych

Na nic wyliczenia ekspertów wskazujące, że zwiększenie odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych z 500 do 700 metrów oznacza drastyczne ograniczenie mocy farm wiatrowych, które powstaną w najbliższym czasie. Mocno wyhamowuje też polską transformację energetyczną. Większość sejmowa postawiła na swoim. Greenpeace Polska uważa, że za tę bezmyślność rządzących zapłacimy, importując na potęgę gaz i węgiel.

Stało się. Polacy zostali okradzeni z energii wartej miliardy złotych
REKLAMA

Zasada 10H odchodzi do lamusa. Wprowadzona w 2016 r. zasada bardzo skutecznie wyhamowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej, przy okazji rzucając kłody pod nogi polskiej transformacji energetycznej. Gdyby jej modyfikacja nie była jednym z kamieni milowych, od których realizacji KE uzależnia wypłatę Polsce pieniędzy w ramach KPO, to rząd pewnie ciągle obiecywałby nowelizację tych regulacji i za każdym razem na ostatniej prostej by się z tego wycofywał. Tak jak do tej pory. Na szczęście zasada 10H to już przeszłość.

REKLAMA

Sęk w tym, że zdaniem Greenpeace Polska dalej będziemy świadkami bardzo wolnego rozwoju lądowej energetyki wiatrowej i wysokich cen energii w Polsce. Wszystko przez szkodliwą, ich zdaniem, poprawkę, przez która wiatraki będą oddalone nie o 500 a o 700 metrów od zabudowań mieszkalnych. 

Farmy wiatrowe: Greenpeace Polska liczy na pomoc Senatu

Eksperci klimatyczni podkreślają, że wprowadzona w 2016 r. zasada 10H wykluczyła z inwestycji wiatrowych nawet 99,7 proc. powierzchni kraju. Z kolei eksperci z fundacji Instrat wskazują, że liberalizacja tych przepisów w postaci ustalenia odległości 500 metrów wiatraków od zabudowań mieszkalnych, pozwoliłaby na 25-krotne zwiększenie dostępności terenów, do ponad 7 proc. powierzchni Polski. Dzięki temu mogłoby powstać nawet 30 GW nowych elektrowni wiatrowych. Przypomnijmy, że po oddaniu wszystkich wartych 90-100 mld zł elektrowni jądrowych przybędzie nam… 9 GW.

Eksperci firmy Ambiens przekonują, że wprowadzenie większej odległości 700 m spowoduje, że tereny dostępne dla energetyki wiatrowej zmniejszą się o blisko połowę. Tym samym do 2030 r. inwestycje wiatrowe spadną o aż 70 proc. Dlatego Greenpeace Polska jeszcze wierzy w korekty tych przepisów w Senacie. 

Referendum zmniejszy odległość farmy wiatrowej od zabudowań

REKLAMA

I wcale nie jest tak, że to tylko pobożne życzenia, a będzie jak zawsze. Czyli sejmowa większość odrzuci wszystkie poprawki Senatu i ustawa wiatrakowa zostanie z odległością 700 m już na zawsze. Możliwe, że na posiedzeniu Senatu, zaplanowanym na 21 i 22 lutego, będzie trochę inaczej. Być może uda się ustanowić furtkę, dzięki której będzie możliwe jednak instalowanie wiatraków w odległości między 500 a 700 metrów. Takie rozwiązanie sugerował sam premier Mateusz Morawiecki. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA