Węgiel pod specjalną ochroną. Rząd uspokaja zdezorientowanych górników
Jacek Sasin, wicepremier i szef aktywów państwowych, wysłał do górników jednoznaczny sygnał: nie musicie bać się o pracę i los kopalni, bo do 2049 r. rząd będzie chronił wydobycie węgla. Jednocześnie, dbając o fedrowanie jeszcze przez ponad ćwierć wieku, Sasin obiecuje osłonić nas wszystkich przed nadmiernymi cenami tej węglowej energii. Taki pakt energetyczny ma być dla Polski tarczą nie tylko przed polityką Putina, ale również przed dyktatem Brukseli.
Polscy górnicy mieli do tej pory prawo czuć się trochę zdezorientowani. Bo z jednej strony za chwilę miną dwa lata od podpisania z rządem umowy społecznej, która oprócz m.in. gwarancji zatrudnienia, jednorazowych odpraw, czy indeksacji górniczych wynagrodzeń, zakłada też harmonogram wygaszania kopalni, który kończy się datą 2049 r. Dokument musi być notyfikowany przez Komisję Europejską. Rząd jednak z niczego się nie wycofuje i zapewnia, że ustalenia w tej sprawie z Brukselą idą w dobrym kierunku. Z drugiej strony Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało zaktualizowana Politykę Energetyczną Polski do 2040 r. (PEP2040), w której węgiel jest systematycznie spychany na boczny tor. Zgodnie z tym dokumentem już w 2030 r. węgiel ma odpowiadać tylko za 34,7 proc. polskiej energii, a w 2040 r. - za 8 proc. I właśnie rola węgla miała storpedować rządowe prace nad PEP2040, co mogło dodatkowo zaniepokoić górników. Na szczęście jesteśmy w roku wyborczym i właśnie na białym koniu wjechał Jacek Sasin, który zapowiedział nowy pakt energetyczny.
Pakt energetyczny, czyli węgiel pod ochroną rządu
Polaryzacja polskiej energetyki ściśniętej między nakręcającym kryzys energetyczny Putinem a dążącą coraz bardziej w odnawialne źródła energii Brukselą, ma swój sens. Tak rząd pokazuje, że nie będzie przed nikim schylał głowy, a jednocześnie zapewni bezpieczeństwo energetyczne Polakom. Jak chce tego dokonać? Dokonując transformacji w kierunku taniej i czystej energii. Ale zanim do tego dojdziemy, to rząd ma zamiar chronić polski węgiel.
I przy tej okazji kolejny raz padła data 2049 r. Do tego czasu polski rząd chce chronić wydobycie węgla. I nie pozwoli, żeby Polacy płacili za szaloną politykę klimatyczną Unii Europejskiej.
Przy okazji cena energii też ma być na krótkiej smyczy
Do tego wszystkiego Polacy mają nie skarżyć się na zbyt wygórowane rachunki za prąd, bo takich nie będzie.
Przykładem energetycznej skuteczności rządu, zdaniem ministra aktywów państwowych, jest ostatnie złagodzenie unijnego rozporządzenia metanowego. To w przekonaniu Sasina pozwoli polskiemu górnictwu na dalsze funkcjonowanie. Tyle tylko, że to nie do końca prawda. Decydujące w sprawie tych regulacji będą negocjacje między przedstawicielami PE, KE i Rady UE. Inna sprawa, że limit emisji metanu do 5 ton na kilotonę wydobywanego węgla dalej będzie sporym wyzwaniem dla polskich kopalni. A przecież jeszcze jest cały unijny system handlu emisjami ETS, który tylko rośnie w siłę, tak samo jak cena wyemitowania tony CO2. W maju 2020 r. to było jeszcze w okolicach 23 euro. Rok później, w maju 2021 r. ta cena wynosiła już 52–53 euro. Obecnie wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla kosztuje więcej niż 88 euro.