Urlop od korporacji, czyli jak wkurzyć przedsiębiorców jeszcze bardziej, choć wydawało się, że bardziej już się nie da
Ministerstwo Rozwoju ma nowy pomysł na rozwój: przedsiębiorca ma dać pracownikowi półroczny bezpłatny urlop, żeby ten, zabierając know-how, mógł stworzyć konkurencyjną firmę, przejąć stałych klientów, a jak się nie uda, wrócić na to samo stanowisko. Jak matka po urlopie macierzyńskim. Genialne. Ciekawe, czy inspiracją był pan premier Morawiecki.
Ministerstwo Rozwoju wpadło na genialny pomysł, by zachęcać ludzi do rzucania pracy i zakładania własnych firm: pracę można rzucić tylko na próbę, a jak biznes nie wypali, pracodawca będzie miał obowiązek przyjąć pracownika z powrotem na to samo stanowisko.
Ciekawe, skąd ten pomysł? Czy pani minister Emilewicz miałaby ochotę porzucić Porozumienie Jarosława Gowina i przejść do PiS, ale jak będzie słabo, to jednak móc wrócić?
A może zainspirował ją pan premier Morawiecki? Gdyby tak móc zostawić PiS i spróbować założyć własną partię, a jak nie wypali, wpaść znowu w serdeczne ramiona na Nowogrodzkiej i to w dodatku nie niżej niż na stołek szefa rządu?
„Kultura upadku”
Resort Rozwoju jeszcze pracuje nad tym pomysłem, nie jest przesądzone, czy urlop miałby trwać kilka miesięcy, czy pół roku. Minister Emilewicz wyjaśnia, że ta możliwość miałaby dotyczyć nie tyle wszystkich pracowników, ale tzw. specjalistów. Chodzi o to, by dodać odwagi pracownikom z wysokimi kompetencjami, którzy potencjalnie mają szansę stworzyć nową firmę, a najlepiej startup.
Odwagi ma im dodać ochrona podobna do tej, na jaką dziś mogą liczyć kobiety wracające z urlopu macierzyńskiego - pracodawca ma obowiązek przyjąć je z powrotem na to samo stanowisko, które zajmowała przed pójściem na urlop.
Pani minister Emilewicz w wywiadzie dla money.pl tłumaczy, że:
Musimy się uczyć "kultury upadku". Testowanie i niepowodzenie jest doświadczeniem wzbogacającym życiorys pracownika. Dla pracodawcy oznacza to, że odzyskuje pracownika, który ma większe doświadczenie.
Prace koncepcyjne w ministerstwie trwają, a Jadwiga Emilewicz zapewnia, że przyjdzie czas na konsultacje z rynkiem.
Jak z Ziobrą i Kurskim…
Rynek jednak sam te konsultacje już rozpoczął i jest bezlitosny.
„To jak z Ziobrą i Kurskim, którzy założyli własną partię i wrócili bogatsi o doświadczenia”
- kpią internauci.
Zresztą nie do końca słusznie, bo choć Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska bez PiS niewiele by dziś znaczyli, to Ziobro gra we własnych barwach.
„Czyli mam dać pracownikowi urlop i zapłacić za to, żeby mi zrobił konkurencję, zabrał klientów, a jak mu się nie uda, to może wrócić? Genialne!”
Ale poza szyderstwami, które sypią się pod adresem Ministerstwa Rozwoju, internauci w komentarzach mają sporo cennych uwag. A ponieważ pracownicy resortu prawdopodobnie nie mają czasu przesiadywać na forach internetowych, z przyjemnością podsumuję, co w nich można wyczytać. Uznajmy to za konsultacje społeczne - rundę zero. Proszę mi tylko wybaczyć, że zachowam oryginalną pisownię.
„jak bez kogoś można się obejść przez pół roku w firmie to jest on w niej niepotrzebny.”
„Kretyznizm do potęgi. Odchodzi mi z pracy specjalista. Ja szukam innego. Gdzie ja dzisiaj znajdę specjalistę na czas określony, na 6 miesięcy? Chyba tylko w snach polityka PiS. Poza tym nawet, jak znajdę, to akurat jak go doszkolę, wdrożę to już go będę musiał zwolnić, o ile poprzedni zechce wrócić.”
„pol roku na firme???? zakladalem wiele ale pol roku to czas rejestracji i ustawienia papierologii. ci ludzie to kosmici”
„Czyli przez pół roku będę pracowała dla konkurencja w ramach B2B a jak mi się nie spodoba/skończą się ulgi ZUS to wrócę. Orły mamy w tym rządzie. Prawdziwe orły.”
Co zrobić z wolnym biurkiem?
Przedsiębiorcy na myśl o tzw. urlopie od korporacji mają dziś pianę na ustach. Ale może im jednak przejdzie. Przecież na początku nikt nie lubi nowości. Może jeszcze ochłoną.
A w międzyczasie mam taką propozycję, żeby Ministerstwo Rozwoju wzięło przykład z koleżanek i kolegów z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i opracowało na Twittera grafikę, która pokaże przedsiębiorcom, jak mogą wykorzystać wolne biurko, które pozostanie po specjaliście, który na próbę odszedł z pracy.
Można na przykład podzielić biurko na pół, zamontować na środku niską siatkę i grać w ping ponga. Jak specjalista wróci, siatkę łatwo zdemontować. Więcej pomysłów nie mam, ale warto podpytać w KPRM.
Skoro ktoś w Kancelarii wymyślił, że emeryci 13. emeryturę mogą wydać na 300 czekolad dla wnuków albo na 100 wyjść na basen, na pewno będzie miał jakiś dobry pomysł, co zrobić z pustym biurkiem.