Górnicy wymusili na rządzie gwarancję zatrudnienia. Likwidacja górnictwa będzie kosztowna
Parafowanie umowy społecznej rządu z górnikami zaplanowano na najbliższą środę. Potem muszą ją zaakceptować organy statutowe poszczególnych związków zawodowych, na co będą potrzebować do dwóch tygodni. Proces ratyfikacji dokumentu przed Komisją Europejską ma rozpocząć się jeszcze w maju.

Kilka miesięcy negocjacji i parokrotne przekładanie ich zakończenia. Ale w końcu udało się: rząd i górnicy porozumieli się i można już planować obronę modelu polskiej transformacji energetyczno-górniczej w Brukseli.
Związkowiec jednocześnie podkreśla, że nie ocenia zakończenia tych rozmów jako szczęśliwe. „To jest trochę taki śmiech przez łzy” - uważa Kolorz, który twierdzi, że w ten sposób związkowcy godzą się jednak „na likwidację jednych z najważniejszych branż gospodarczych w Polsce”. Zdecydowanie bardziej optymistyczny po zakończeniu negocjacji był wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, odpowiedzialny w rządzie za transformację energetyczno-górniczą.
„To jest dobry dokument przede wszystkim dla pracowników górnictwa węgla kamiennego, ale także ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski, z punktu widzenia polskiej gospodarki” – zapewnia wiceminister Soboń.
Górnicy z gwarancjami zatrudnienia i indeksacją płac
Z informacji przekazanych po zakończeniu rozmów wynika, że na ostatniej prostej udało się pokonać największą przeszkodą, jaką była wnioskowana przez związkowców indeksacja wynagrodzeń górniczych. Chodziło o to, żeby pensje zatrudnionych w kopalniach nie stało w miejscu przy biegnącej wyłącznie do przodu inflacji.
Na początku rząd nie chciał się na to godzić i wyliczał, że tym samym obciążenia związane z kosztami pracowniczymi co roku będą wyższe o ok. 2,5 mld zł. W końcu ustalono, że indeksacja wynagrodzeń będzie wprowadzona na najbliższe cztery lata. Bardzo możliwe, że po tym czasie zacznie obowiązywać system premiowy, za czym od początku opowiadała się strona rządowa.
Wcześniej stronie związkowej udało wynegocjować się ustawowe gwarancje zatrudnienia połączone z systemem osłon socjalnych. Jeżeli w tzw. międzyczasie dojdzie do likwidacji jednej kopalni, w której pracują górnicy – mają być przerzuceni do pracy do drugiej. No, chyba że już nie będzie takiej możliwości, to wtedy mogą skorzystać z urlopu górniczego lub jednorazowej odprawy w wysokości 120 tys. zł. Taki mechanizm ma znaleźć się w ustawie o funkcjonowaniu górnictwa.
Umowa społeczna, to zmowa węglowa na koszt podatników?
Eksperci i analitycy już wcześniej jednoznacznie twierdzili, że nadzieja na to, że Bruksela zgodzi się na wydobywanie węgla w Polsce i dotowanie tego z publicznych środków aż do 2049 r. - jest wyjątkowo płonna. Teraz m.in. Joanna Flisowska, szefowa zespołu Klimat i Energia w Greenpeace Polska, podkreśla, że to porozumienie rządu z górnikami nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwą transformacją. Dodatkowo – jej zdaniem – podjęte ustalenia są „sprzeczne z interesem społecznym i gospodarczym kraju”.
„Zamiast umowy społecznej z prawdziwego zdarzenia mamy zmowę węglową i próbę podtrzymywania złudzenia, że status quo w górnictwie może trwać przez kolejne dekady” – uważa Flisowska.
Wyrokuje jednocześnie, że popyt na rodzimy węgiel będzie malał zdecydowanie szybciej, niż zakłada to harmonogram zamykania kopalni na razie skreślony do 2049 r. Przekonuje, że tak odległy termin nawet w ocenie ekspertów z energetyki i górnictwa „jest zupełnie oderwany od realiów gospodarczych”.