Trump przyparty do muru. Chiny teraz dopną swego i podpiszą korzystną umowę z USA?
Spotkanie Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem w celu podpisania umowy handlowej może dojść do skutku dopiero w grudniu – donosi Reuters. Ponoć porozumienie już dogadane, ale obie strony wciąż nie porozumiały się co do miejsca, gdzie spotkają się przywódcy mocarstw. Chińczycy prą ku finalizacji porozumienia, sądząc, że sprzyja im moment – amerykański prezydent znalazł się w poważnych tarapatach.
fot: Gage Skidmore/flickr.com/CC BY-SA 2.0
Chiny i USA uzgodniły, że będą powoli wycofywać się z ceł. Rzecznik chińskiego Ministerstwa Handlu Gao Feng ujawnił, że obie strony będą wycofywać się etapami z sankcji. Porozumienie w sprawie wielkość cel wycofanych w pierwszej fazie ma zostać podpisane w najbliższych tygodniach.
Źródło Reutera z amerykańskiej administracji twierdzi, że na miejsce spotkania zaproponowano dziesiątki miejsc. Pierwotnie do spotkania obu prezydentów miało dojść na szczycie przywódców Azji i Pacyfiku w Chile w połowie listopada. Szczyt został jednak odwołany, a Chiny i USA wciąż nie mogą dojść do konsensu w sprawie wyboru nowej lokalizacji.
Urzędnik wskazuje, że dobrą okazją do podpisania tymczasowej umowy handlowej byłoby spotkanie NATO w Londynie w dniach 3-4 grudnia. Poza stolicą Wielkiej Brytanii na poważnie rozpatrywane są kandydatury Szwecji i Szwajcarii.
Xi Jinping nie przyjedzie Nie dla stanu do Iowa
Upaść miała za to koncepcja przyjazdu przywódcy Chin Xi Jinpinga do USA. Trump twierdził, że chiński przywódca chętnie pojawiłby się w Stanach Zjednoczonych, by dobić targu. Czy Xi Jinping podzielał ten entuzjazm? Tego nie wiemy. Iowa została jednak wykluczona z grona kandydatur, bo w symboliczny sposób sprowadziłaby porozumienie do jej rolniczego aspektu. Ten amerykański stan jest bowiem głównym producentem wieprzowiny i soi, czyli towarów, które Chiny kupią od USA w naprawdę dużych ilościach. Chińczycy w toku negocjacji zgodzili się wydawać 40-50 mld dolarów rocznie na importowane produkty rolne ze Stanów Zjednoczonych.
Mieszkańcy Państwa Środka liczą jednak na zdecydowanie więcej. Mają nadzieję, że Trump zniesie cła na chińskie telefony komórkowe, laptopy i zabawki o wartości 156 mld dol. Domagają się też na poluzowania 25 proc. taryf celnych w branży meblarskiej.
Zdaniem analityków mało prawdopodobne jest za to porozumienie w zakresie dotacji dla chińskich przedsiębiorstw. Trump krytykuje państwową pomoc, którą otrzymują korporacje z Państwa Środka, od początku swojej kadencji. W pierwszej fazie umowa ma się skupić na kwestiach związanych z rolnictwem i ochroną własności intelektualnej.
Problemy Trumpa
Według urzędnika, z którym rozmawiała agencja, Chiny prą do jak najszybszego podpisania umowy. Uważają, że problemy Trumpa, wobec którego toczy się śledztwo Kongresie, tworzy dla nich sprzyjające warunki do wypracowania korzystnego porozumienia.
W przyszłym tygodniu zaczną się pierwsze przesłuchania w ramach dochodzenia w sprawie odsunięcia Trumpa od władzy. Afera rozpęta się po tym, jak amerykański ambasador ujawnił treść rozmowy Trumpa z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim. W jej trakcie Trump uzależnił pomoc wojskową dla Ukrainy od pośredniego wsparcia go w walce o fotel prezydencki.
Nie da się przy tym ukryć, że na dłuższą metę konflikt z Chinami nie pomoże Trumpowi w walce o reelekcję. Analitycy szacują, że przez wojnę handlową przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe zapłaci od 500 do 1,7 tys. dol. rocznie więcej. A to z pewnością wpłynie na ostateczne decyzje przy urnach wyborczych.