Ludzie głodują, a państwo na potęgę eksportuje żywność do bogatych krajów. To Wenezuela
Eksportują krewetki o wartości 81 mln dolarów, a także sery, awokado, cytrusy, płatki śniadaniowe i słodycze. Władze pogrążonej w niewyobrażalnym kryzysie ekonomicznym i humanitarnym Wenezueli robią, co mogą, by zdobyć twardą walutę i trwać u steru. Nieważne, że wszystko kosztem własnych obywateli.
Fot. Flickr/Cristal Montanez (CC BY-SA 2.0)
W pierwszym kwartale 2019 r. eksport wenezuelskich firm z sektora prywatnego wzrósł o 26 proc. w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku. Jednocześnie przy takim wzroście sprzedaży zagranicznej, gospodarka kraju skurczyła się o 27 proc. Co ważniejsze, sytuacja ekonomiczna zwykłych ludzi jeszcze się pogorszyła.
Zaraz, skoro Wenezuela nie tylko posiada największe potwierdzone złoża ropy naftowej, a także ma dużo żywności na eksport, to dlaczego zwykli ludzie nie mają czego włożyć do garnka? Odpowiedź kryje się w jednym słowie: hiperinflacja.
Wartość energetyczna pokarmu spożywanego przez przeciętnego Wenezuelczyka spadła już o 56 proc. do zaledwie 1600 kalorii dziennie. To już znacznie poniżej 2000 do 2500 kalorii dziennie zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia.
Nic nie działa jak powinno
Prezydent Nicolás Maduro - podobnie jak jego nieżyjący poprzednik i patron Hugo Chavez - braki podstawowych towarów tłumaczy w jeden sposób: spisek USA i innych wrogów dumnego narodu wenezuelskiego. To jednak po prostu efekt katastrofalnej polityki gospodarczej sprowadzającej się do kontroli cen i walut oraz nacjonalizacji gospodarstw rolnych czy fabryk.
Dodatkowo przywódca Wenezueli pochwalił niedawno eksport żywności w telewizji, jako genialny sposób na ustabilizowanie państwowej gospodarki w kryzysie. To z pewnością musiało się spodobać ludziom, którzy każdego dnia walczą o zdobycie podstawowych produktów żywnościowych.
Entuzjazm prezydenta Maduro dla eksportu produktów pojawił się, gdy sankcje USA zaszkodziły sprzedaży ropy naftowej. Kraj ten jest prawie całkowicie zależny od jej sprzedaży, która w ubiegłym roku wynosiła 29 mld dolarów. Rząd zaczął więc szukać dopływu gotówki i znalazł go w taki oto sposób.
Musimy sprzedawać poza krajem, aby przetrwać
- mówi Maduro, kiedyś kierowca autobusu.
W lipcu Maduro odwiedził fabrykę czekolady wysyłającą swoje towary do Japonii. Powiedział, że celem tych i innych eksportów jest generowanie „euro, rubli, juanów i kryptowalut”. I chcąc nie chcąc, eksportować dalej będą, o ile rząd da im na to stosowne przyzwolenia.
Bardziej niż kiedykolwiek przedsiębiorcy polegają na sprzedaży zagranicznej w związku z upadkiem waluty Wenezueli. Zanik siły nabywczej konsumentów na rodzimym rynku zmusił producentów do poszukiwania sposobu na utrzymanie swoich fabryk dzięki sprzedaży za granicą.
Ile kosztują płatki przy hiperinflacji?
10 złotych to obecnie równowartość około 655 tys. wenezuelskich Bolivarów (VEF).
Brak popytu spowodował, że jedne z największych wenezuelskich firm spożywczych - Empresas Polar i General de Alimentos Nisa CA - wyeksportowały produkty o łącznej wartości 59 tys. dolarów, które do tej pory były sprzedawane tylko na terenie Wenezueli.
Wenezuelski oddział firmy Nestle SA w czerwcu wyeksportował do USA 18 ton płatków, o wartości 18,6 tys. dolarów. Wówczas cena płatków Nestle wzrosła o około 3400 proc. w stosunku do ubiegłego roku.
Tilapia - miejscowy gatunek ryby - ma cenę 2 dolarów za kilogram. Jest to równowartość ponad tygodniowej płacy dla Wenezuelczyków zarabiających płacę minimalną.
Nic więc zaskakującego w tym, że administracja nie ma gotówki. W związku z tym podniosła podatki na eksporterów, a państwowe porty - opłaty.
Przetwórca owoców Venezolana de Frutas CA, znany też jako Venfruca, trzy lata temu rozpoczął eksport miąższu pomarańczy i marakui do Holandii. Zdaniem ich menedżera holenderska sprzedaż szybko stała się kluczowym źródłem dochodów. Od 2016 roku firma wysłała do Europy prawie 50 kontenerów
Rolnicy jednak też doszli do wniosku, że eksport jest dla nich bardziej opłacalny. Coraz częściej sami bezpośrednio sprzedają sąsiedniej Kolumbii. Jakby tego było mało, to wybuch pleśni w sadach Wenezueli jeszcze pogorszył sytuację.
Po nieudanym pokojowym przewrocie przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Juana Guaidó szanse na odwrót władz Wenezueli od absurdalnej polityki gospodarczej bardzo zmalały. Nawet najwięksi optymiści nie widzą większych szans na rychłą poprawę sytuacji ekonomicznej tego bogatego kiedyś kraju.