REKLAMA

To nie koniec wojny z Czechami. Rząd bardzo by chciał, żeby tak było, ale niestety nie jest

Już jest jasne, że negocjacje z Czechami w sprawie Turowa nie będą należały do łatwych i przyjemnych. Bardziej trzeba wykazać się dyplomatycznym wyczuciem. Tylko o tym ktoś jak najszybciej musi powiedzieć premierowi, bo szef rządu chyba o tym zapomniał. Po raz kolejny.

Turow-wyzszy-poziom-wod-gruntowych
REKLAMA

Wyobraźmy sobie sytuację, w której Jaś jest zły na Zosię, bo ta mu ciągle niszczy piaskowe konstrukcje i zdarza się, że chowa grabki. Tata Zosi w końcu ma dosyć i idzie do ojca Jasia z prośbą, żeby ten baczniejszym okiem zerkał na syna, który dręczy jego małą. Rodzic Jasia krytykę przyjmuje, ale Jasiowi mówi, żeby Zosią się wcale nie przejmował i w piaskownicy dalej robił swoje.

REKLAMA

Sytuacja pewnie spotykana nie raz i nie dwa, jak Polska placami zabaw długa i szeroka. Gorzej, jak z taką sytuacją mamy do czynienia w dyplomacji.

Turów, czyli premier znowu zakrzywia rzeczywistość

Pamiętacie jak najpierw gruchnęła informacja o tym, że Czesi mają dość zbywania i skarżą Polskę za Turów do Trybunału Sprawiedliwości UE? Zaraz potem przed dziennikarzami pojawił się uśmiechnięty premier Mateusz Morawiecki, który miał do przekazania: może i jakiś tam kłopot z tymi Czechami był, ale jak zwykle zadziałaliśmy bardzo sprawnie i już go nie ma. 

Bodaj najbardziej zdziwiony był sam Babisz, który zaczął wszystko szybko prostować i mówić, że o żadnym wycofaniu skargi nie ma mowy. I teraz mamy znowu do czynienia z bardzo podobną sytuacją. Po tym jak Polacy w żaden sposób nie zareagowali na orzeczenie TSUE w sprawie natychmiastowego przerwania wydobycia węgla w Turowie, Czesi zawnioskowali o ukaranie nas: 5 mln euro za każdy kolejny dzień bagatelizowania postanowienia TSUE. 

Najpierw wykpił ten czeski krok były szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, który stwierdził, że „dobrze, że tylko 5 mln euro, a nie 5 mln bitcoinów”. Teraz z kolei kwestię kar ewentualnie nałożonych na Polskę lekceważy sam premier Morawiecki. 

Na podstawie, jakich przesłanek premier przedstawił taką ocenę sytuacji? To jak zwykle tajemnica. Morawiecki zdradził jedynie, że chociaż rozmowy nie należą do łatwych, to toczone są w dobrej atmosferze.

Za tę umowę zapłacą Polacy

Podobnie rząd kręcił, jeżeli chodzi o odszkodowanie finansowe, które - co przecież nie jest tajemnicą - ma być fundamentem przyszłej umowy między Polską a Czechami. Tylko wtedy nasi południowi sąsiedzi swoją skargę z TSUE wycofają. Najpierw wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń mówił o wspólnych przedsięwzięciach Polaków i Czechów wycenianych na 40-45 mln euro. Teraz - chociaż to wyjątkowo niewygodne dla rządu - jest już jasne, że te nakłady finansowe poniosą głównie Polacy. Roszczenia zaś wyliczane są nawet na 50 mln euro. 

Polska uparcie utrzymuje, że tak naprawdę Czesi wymyślają, co ma być bardzo na rękę tamtejszym politykom koncentrującym się na prowadzonej tam obecnie kampanii parlamentarnej. Tymczasem o tym, że polska odkrywka - a nie np. czeska żwirownia, co też często jest sugerowane między wierszami - wypłukuje Czechom wodę pitną wiadomo od lat.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-01T06:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T20:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T17:28:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T10:03:33+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T05:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T20:08:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T18:18:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T17:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T14:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T14:14:27+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T13:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T11:37:45+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T17:46:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA