W ostatnim czasie mogło się wydawać, że przez kryzys migracyjny Europa będzie chciała jeszcze bardziej odizolować się od Afryki. Tymczasem okazuje się, że całkiem blisko jest inwestycja zmierzająca w dokładnie odwrotnym kierunku. Mowa o podwodnym tunelu, który biegłby pod Cieśniną Gibraltarską.
Kryzys migracyjny to już teraz spore wyzwanie dla Unii Europejskiej, a w dobie tylko pogłębiających się zmian klimatu będzie pod tym względem tylko gorzej. Wykorzystują to populistyczne rządy, wchodząc w antyunijną narrację. Ale szyki może im popsuć piłka nożna, a dokładniej rzecz ujmując zaplanowane na 2030 r. mistrzostwa świata w futbolu, które razem mają zorganizować Maroko, Hiszpania i Portugalia. Do tego czasu miałby powstać specjalny tunel podwodny łączący Europę z Afryką, co zrewolucjonizowałoby transport między tymi kontynentami, do tej pory oparty na żegludze bądź lotnictwie.
Teraz podróż samolotem między Madrytem a Casablancą zajmuje jakieś dwie godziny, a samochodem i promami powyżej 12 godzin. Pociągowi, poruszającemu się z prędkością do 300 km/h, zajęłoby to ok. 5,5 godziny. Hiszpania już w ubiegłym roku wydała 2,3 mln euro na studium wykonalności tego tunelu. Ale to nie jest żaden nowy zryw inwestycyjny, a raczej powrót do pomysłu sprzed ponad 40 lat. Inspiracją miał być kanał La Manche, oficjalnie otwarty w 1994 r.
Rozpoczynamy nowy etap ożywienia projektu połączenia stacjonarnego przez Cieśninę Gibraltarską, który rozpoczęliśmy ramię w ramię w 1981 r. - twierdzi Raquel Sanchez, minister transportu Hiszpanii.
Piłka nożna potrzebuje połączenia Europy z Afryką
Skąd teraz taki nagły powrót do tamtych planów? Wszystko jest zasługą Mundialu w 2030 r., który zorganizują wspólnie trzy państwa: Maroko, Hiszpania i Portugalia. Dzięki tej inwestycji piłkarscy kibice mieliby zdecydowanie ułatwione zadanie.
I wszystko wskazuje, że tak się właśnie stanie. Marokańskie krajowe przedsiębiorstwo badań nad cieśniną (SNED) już poinformowało, że rozpoczyna ze wstępnymi badaniami wykonalności tego projektu.
Więcej o piłce nożnej przeczytasz na Spider’s Web:
A podwodny tunel ma być linią kolei dużych prędkości. Zgodnie z projektem ma być długi na 28 km i sięgać głębokości 475 m. Połączyłby w ten sposób hiszpańskie linie kolejowe z trasą Al Boraq w Maroku. W ten sposób przez podmorski tunel przebiegałoby ok. 17 mil torów.
A co z kosztami? Tutaj jeszcze brakuje konkretnych szacunków, ale mówi się o kwocie opiewającej na co najmniej 7,5 mld dol.
Dzięki realizacji tych planów co roku z tego połączenie kolejowego między Europą a Afryką mogłoby korzystać nawet 12,8 mln pasażerów. A handel między kontynentami wzrósłby o 13 mln ton ładunków. Wiadomo, że inwestycja musiałaby się zakończyć w 2030 r., przed startem mistrzostw świata w piłce nożnej.
Przeszkodą może okazać się aktywność sejsmiczna
Jednak wcale nie jest tak, że budowa podmorskiego tunelu łączącego Europę z Afryką jest już przesądzona i niebawem ruszy z kopyta, żeby zdążyć przed końcem dekady.
Nie brakuje też znaków zapytania przy tej inwestycji, a jednym z największych jest ten związane z aktywnością sejsmiczną w tym regionie, zwłaszcza na uskoku geologicznym Azory–Gibraltar. Eksperci zwracają uwagę, że w najgłębszym miejscu cieśnina schodzi w dół na głębokość 900 m i wtedy to ryzyko jest jeszcze większe.