REKLAMA

Wojna o unijny rynek emisji CO2. Polska zebrała koalicję i wycelowała pierwsze działa

Polska rozpoczęła ofensywę dyplomatyczną w sprawie unijnego systemu handlu emisjami ETS. Wcześniej udało stworzyć się grupę krajów, które w tej sprawie mają podobne zdanie do Warszawy. Ale i tak nie będzie to łatwe zadanie, bo dla Brukseli system ETS jest fundamentem Zielonego Ładu, który ma być zachętą do inwestowania w zielone technologie.

system-EU-ETS-pieniadze
REKLAMA

Rząd kontynuuje kampanię informacyjną, w której za winowajcę wysokich rachunków za energię uznaje Unię Europejską i brukselski system handlu emisjami ETS. Polska już oficjalnie zwróciła się do UE w sprawie wprowadzenia „mechanizmów kontrolnych” na rynku emisji dwutlenku węgla i ograniczenia udziału w systemie ETS spekulantów finansowych. 

REKLAMA

System ETS tworzą manipulacje finansowe

System ETS dotykają od wielu miesięcy rekordowe zwyżki. Cena emisji CO2 tylko w 2021 wzrosła o 150 proc. W tym roku bardzo zbliżyła się do 100 euro. Pozwolenia w ramach ETS są sprzedawane przez kraje UE firmom, które potrzebują ich do pokrycia swoich emisji CO2. System w sumie obejmuje ponad 11 000 elektrowni, fabryk i linii lotniczych. Polski rząd nie od dzisiaj uważa jednak, że jest źle skonstruowany i przez finansowe manipulacje najwięcej dostaje się gospodarkom ciągle uzależnionym od węgla, wśród których Polska wiedzie cały czas prym. 

Wcześniej, na podstawie wyliczeń Banku Pekao, który wskazał, że realizacja pakietu „Fit for 55” (chodzi w nim o ograniczenie emisji o 55 proc.) będzie Polskę do 2030 r. kosztował aż 527,5 mld euro - wicepremier i szefa aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział, że rząd zrobi wszystko, by pakiet Fit for 55 nie wszedł w życie. Z kolei rzecznik rządu Piotr Müller mówił o budowaniu koalicji państw, które też nowy cel klimatyczny UE nieco uwiera i które skłonne są również apelować o reformę systemu ETS.

ETS nie od dzisiaj jest na polskim celowniku

Ale wcale nie jest tak, że rząd PiS nagle przebudził się z letargu i zaczął ofensywę skierowaną w system ETS. Chociaż premier cały czas przemilcza swoją zgodę na pakiet regulacji „Fit for 55”. Jeszcze w 2018 r. i 2019 r., kiedy cena emisji CO2 wahała się od kilkunastu do lekko ponad 20 euro - system ETS nie był praktycznie żadnym kłopotem dla polskiego rządu. Wszystko zmieniło się w kolejnych latach, kiedy zaczął się cenowy pochód w górę. 

Na możliwe manipulacje i spekulacje już wtedy zwracała uwagę m.in. eurodeputowana Anna ZalewskaWystarczy spojrzeć na to, co się działo z cenami uprawnień do emisji CO2 od marca do lipca tego roku, w czasie praktycznie całkowitego zamrożenia gospodarki i historycznego przy okazji spadku zapotrzebowania energetycznego. W marcu cena emisji tony CO2 kosztowała jeszcze w granicach 15 euro. Dzisiaj jest już 30 euro - argumentowała. Inny europoseł z ramienia PiS i były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski w 2021 r. apelował o zawieszenie systemu ETS. A teraz też chce jego przemodelowania.

To nie ETS a węgiel jest polską kulą u nogi

Polska właśnie postanowiła zintensyfikować swoje działania na rzecz reformy systemu ETS. Ale to może ostatecznie okazać się mission impossible. Bo po drugiej stronie barykady jest silna koalicja innych państw i instytucji, które jak już to nie chcą łagodzić ETS, a dodatkowo ten system zaostrzać. Np. włączając do niego też metan. Dziesięć podmiotów branżowych już napisało do KE list, w odpowiedzi na ofensywę Polski. Ich zdaniem proponowane działania mają na celu osłabienie rynku handlu emisjami, co z kolei uderzy w Zielony Ład i neutralność klimatyczną

Inaczej też na system ETS patrzą polscy aktywiści klimatyczni, którzy zgodnie uważają, że nie w tym jest problem z naszą transformacją energetyczną. Piotr Wójcik, analityk rynku energetycznego w Greenpeace, przekonuje, że odejście od węgla do 2030 r. i rozwój odnawialnych źródeł energii leży w interesie nas wszystkich. Tymczasem umowa społeczna rzadu z górnikami zakłada zamykanie ostatnich kopalni w 2049 r.

REKLAMA

Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace, zwraca uwagę z kolei na to, że gdyby energia pochodziła z odnawialnych źródeł koszty emisji nie odgrywałyby żadnego znaczenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA