Cuda na kiju czy miliony w Ekstraklasie? Szejkowie obiecują inwestycję w polski futbol
Szwajcar, Paolo Urfer, od ponad roku obserwuje polskie kluby piłkarskie, aby zainwestować w nie pieniądze dubajskiego funduszu inwestycyjnego. Nieoficjalnie mówi się o Śląsku Wrocław, który do ostatniej kolejki drżał o utrzymanie w Ekstraklasie.
Pod koniec maja nad Wisłą głośno zrobiło się o funduszu Mada Global, a także powiązanej z nim spółce Football culture Poland. Założył ją Paolo Urfer, który wcześniej zarządzał klubami z Sion, Zurychu i Neuchâtel. Ostatni rok miał jednak spędzić na obserwacji polskich zespołów w poszukiwaniu najlepszej inwestycji dla funduszu z Dubaju.
Mada Global inwestuje głównie w ZEA, Arabii Saudyjskiej i Egipcie
Fundusz pisze na swojej stronie o uruchomieniu 30 funduszy, które przez ćwierć wieku inwestowały w nieruchomości i private equity. Miały one zapisać na swoim koncie 15 giełdowych debiutów na Bliskim Wschodzie. Na stronie nie ma jednak śladu o zaangażowaniu w Europie.
Co ciekawe, komunikacja Football culture Poland zbiega się w czasie z rozpoczęciem prywatyzacji przez Śląsk Wrocław. Dziś właścicielem 99 proc. klubu jest wrocławska gmina, która zaprasza chętnych do negocjacji.
Urfer nie ogranicza się jedynie do Dolnego Śląska.
Gdzie jeszcze może kierować swoją uwagę? Być może w kierunku Gdańska. Choć to oczywiście jedynie spekulacje, to trójmiejska metropolia może przyciągać uwagę inwestora rozpoznawalnością, pięknym stadionem i oddanymi kibicami Lechii. Ta spadła z Ekstraklasy, co — z drugiej strony — może obniżyć cenę sprzedaży.
Właścicielem Lechii jest Lechia Rights Management sp. z o.o. należąca do Advancesport AG, która… również chce wyjść z inwestycji. Współwłaściciel firmy rozmawiał na temat sprzedaży z Michałem Brańskim, twórcą o2.pl i współwłaścicielem Wirtualnej Polski. Rozmowy miały jednak zostać wstrzymane.
Oby Urfer nie okazał się nowym Vanna Ly
Vanna Ly miał przed laty przejąć Wisłę Kraków. Obiecywał napływ kapitału z Azji i tworzenie szkółek piłkarskich. Załamanie zdrowia sprawiło, że inwestor stracił ochotę na kupno małopolskiego klubu i swoją uwagę przeniósł do Turcji.
Jeszcze wcześniej Koronę Kielce przejmować chcieli Senegalczycy. Za 75 proc. udziałów mieli zapłacić 2,5 mln zł, ale finalnie na konto kieleckiego ratusza nie wpłynęła ani złotówka.
Oby tym razem nie skończyło się jedynie na zapowiedziach.