REKLAMA

Złe wieści dla górników. Czas skończyć przyjmować nowych do zawodu, szkoły trzeba zlikwidować

Instytut Badań Strukturalnych przedstawił cztery scenariusze dla dekarbonizacji w Polsce i tego, jak się zachowa rynek pracy. Każdy kończy się źle i pokazuje, że rząd musi się lepiej przygotować. Najlepiej już teraz przestać zatrudniać górników i wygaszać szkoły górnicze.

gornicy-PGG-Tauron-rzad
REKLAMA

Instytutu Badań Strukturalnych w raporcie „Dekarbonizacja i zatrudnienie w górnictwie węgla kamiennego w Polsce” analizuje możliwe scenariusze dla procesu dekarbonizacji przy założeniu, że w trzech przypadkach pożegnanie z węglem w Polsce dokona się w perspektywie następnych 30 lat. Dodatkowo pod lupę wzięto harmonogram zamykania kopalń do 2049, który ustalił rząd z górnikami w porozumieniu z 25 września. IBS zwraca uwagę, że za każdym razem występuje problem z miejscami pracy. Dlatego jak najszybciej trzeba przestać przyjmować nowych górników do pracy i zacząć wygaszać szkoły górnicze.

REKLAMA

Rynek pracy dla górników w odwrocie

Prawda jest taka, że odpływ miejsc pracy w polskim górnictwie to żadne wyjątkowe zjawisko. Wręcz przeciwnie – od lat jest bardzo dobrze znane. Licząc od początku transformacji górniczej z lat 90. ubiegłego stulecia z górnictwa wyparowało ok. 300 tys. miejsc pracy (-76 proc.). Jednocześnie w tym czasie kłódki zawieszono na 40 kopalniach. Wydobycie węgla spadło o ponad 90 mln ton (58 proc.). Jeszcze w listopadzie 2007 r. wydobycie wynosiło 7,58 mln t, a sprzedaż: 8,03 mln t. W listopadzie 2020 r. te wartości prezentowały się następująco: 4,86 i 5,16 mln t. 

Jaka jest tego przyczyna? IBS podaje kilka. Między innymi spadek zapotrzebowania na węgiel, rozwój technologii produkcji energii z innych źródeł, sytuacja na międzynarodowym rynku węgla. Ale też „pogarszające się warunki eksploatacji złóż i wysokie koszty udostępniania nowych zasobów oraz wysoki udział kosztów stałych w strukturze kosztów produkcji węgla”.

Zgodnie z danymi z 2019 r. w górnictwie węgla kamiennego w Polsce pracowało 83 tys. osób, z czego lwia część (78,5 tys. ludzi) dotyczy Zagłębia Górnośląskiego, na województwo śląskie przypada 74,5 tys. W sumie 61,1 tys. pracowników zatrudnionych było albo w Polskiej Grupie Górniczej albo spółce Tauron Wydobycie. 

Z zatrudnieniem w górnictwie będzie jeszcze gorzej

IBS przeanalizował możliwe scenariusze dla dekarbonizacji i miejsc pracy w górnictwie m.in. pod kątem odchodzenia zatrudnionych w kopalniach na emerytury. Przypomnijmy: dla mężczyzn wiek emerytalnych w górnictwie to 50 lat, przy założeniu przepracowania minimum 15 lat pod ziemią i 10 lat w pracy równorzędnej. Dla kobiet to odpowiednio co najmniej 15 lat pod ziemią i po 5 latach pracy równorzędnej. Dodatkowo bezwarunkowo można przejść na emeryturę po 25 latach pracy górniczej. 

Jak mają się górnicze miejsca pracy przy scenariuszach IBS zakładających odejście od węgla w 2030, 2040 lub 2050 r.? Instytut wziął pod uwagę m.in. projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. I wyszło, że bez pracy ma pozostać 14-36 tys. ludzi. Chyba, że dalej będą przyjęcia do pracy w górnictwie, wtedy na bezrobociu może skończyć od 15 do 37 tys. osób. Do 2050 r. zatrudnienie w górnictwie węgla energetycznego ma spaść o 93-98 proc. Przy założeniu, że „następuje całkowite zamrożenie przyjęć nowych osób do sektora”. 

Skutki tego mamy zacząć odczuwać w najbliższej dekadzie. Eksperci IBS dowodzą, że „w scenariuszu dekarbonizacji energetyki do 2040 lub 2050 r. i założeniu braku zatrudnienia nowych pracowników, w ciągu najbliższych 10 lat, zatrudnienie zmniejszy się nawet o 2/3 w stosunku do 2019 roku”.

Harmonogram górników do 2049? Nie do zrealizowania

A co jak w życie jednak wejdzie harmonogram przyklepany przez rząd i górników we wrześniu 2020 r?

Odejście od węgla energetycznego w perspektywie 2050 r. nie będzie możliwe zgodnie z wrześniowym harmonogramem zamknięcia kopalń

– czytamy w raporcie IBS.

Dlaczego? Podpisane 25 września ub.r. porozumienie nie objęło dwóch spółek górniczych (LW Bogdanka, Tauron Wydobycie), spółek prywatnych, a także przyszłości stowarzyszonych zakładów wydobywczych i centrali. Przyjęte przez górników i rząd daty i poziom zatrudnienia dotyczą wyłącznie kopalni PGG i Węglokoksu. Tym samym nie są do końca miarodajne. 

Zgodnie z zaproponowanym wówczas harmonogramem, wydobycie węgla i zatrudnienie w górnictwie nie zostanie wygaszone nawet po 2050 r.

– przewidują eksperci IBS.

A mimo to rynek pracy nie da rady. Tylko do 2030 r. – zgodnie z wrześniowym porozumieniem – wsparcia będzie potrzebowało ok. 5 tys. pracowników (głownie z kopalni Pokój, Wujek, Bolesław Śmiały i Sośnica). Miejsca pracy trzeba będzie chronić nawet w przypadku realizowania planu nie zakładającego dekarbonizacji w 2050 r. 

Recepta? Ograniczyć zatrudnienie górników do zera

REKLAMA

Eksperci IBS wykazują, że „większość priorytetowych instrumentów wsparcia na rynku pracy w obecnej i kolejnej dekadzie powinna być skierowana do robotników dołowych w wieku do 35 lat”. Ale i tak bez drastycznych działań się nie obejdzie. W pierwszej kolejności IBS zaleca: całkowite ograniczenie zatrudniania nowych pracowników w górnictwie, relokacje do innych kopalń, wsparcie w przekwalifikowaniu oraz zapewnienie monitoringu kompetencji i kluczowych stanowisk, służący przejściom między stanowiskami wewnątrz zakładów.

Analitycy IBS przy tej okazji wykazują, że obecnie regionalna gospodarka województwa śląskiego bardzo różni się od tej sprzed 30 lat. Przemysł wydobywczy dalej jest kluczowy dla regionu, ale nie w takim stopniu jak kiedyś. Górnictwo w województwie śląskim tworzyło w 2018 r. 7 proc. wartości dodanej i około 5 proc. miejsc pracy. Dlatego nie trzeba się bać odważnych działań. Obok deklaracji dotyczących całkowitego ograniczenia zatrudnienia mowa jest także o wygaszaniu kierunków stricte górniczych w technikach i szkołach zawodowych. Bo też po co kształcić dalej ludzi, którzy nie będą mogli pracować w zawodzie?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA