Ryanair odwołał 80 proc. lotów ze swojego rozkładu. Linia nie wyklucza, że w ciągu kilku dni może całkowicie zawiesić działalność. Ta decyzja to symboliczny gwóźdź do trumny dla całej branży lotniczej.
Ryanair to jedna z największych linii lotniczych na świecie. W ubiegłym roku irlandzka firma przewiozła na pokładach swoich samolotów 152 mln pasażerów. W ubiegłych dwunastu miesiącach większa liczbą klientów mogły się pochwalić tylko linie z USA – American Airlines, Delta Air, Southwest Airlines i United Airlines.
Ryanair góruje nad wyżej wymienionymi liczbą połączeń – w swojej ofercie miał ponad 1,8 tys. kierunków. Ale to czas przeszły.
Pandemia SARS-CoV-2 uderzyła w niego ze zdwojoną siłą. Połączenia lotnicze zawiesza dzisiaj większość krajów na świecie. Przewoźnikowi nie zostaje więc nic innego, jak ciąć połączenia. Tym bardziej, że samoloty coraz częściej latają przy minimalnym obłożeniu.
Ryanair wywiesza białą flagę
Przewoźnik poinformował, że od północy z 18 na 19 marca odwołuje 80 proc. połączeń. Jeżeli sytuacja nie ulegnie gwałtownej zmianie, Ryanair planuje całkowite zawieszenie działalności już 24 marca aż do końca maja. Nie wyklucza jednak, że zachowa kilka lotów między Irlandią i Wielką Brytanią.
W ciągu ostatnich kilkunastu dni rozprzestrzeniania się wirusa Covid-19 doprowadziło większość rządów krajów UE do nałożenia surowych zakazów i ograniczeń podróży, które miały negatywny wpływ na rozkłady lotów wszystkich linii. lotniczych Ryanair, powołując powszechne odwołania i zakłócenia podróży
– tłumaczy spółka w komunikacie.
Ryanairowi bankructwo raczej nie grozi. Spółka rok w rok notuje zysk przekraczający miliard euro. Decyzję linii dużo mocniej odczują za to wszyscy dookoła. Wiele lotnisk w Polsce (co na ten moment nie ma znaczenia), ale i w Europie żyje niemal wyłącznie dzięki irlandzkiej firmie, która bywa jedynym przewoźnikiem w całym porcie.
Dzięki rozbudowanej siatce połączeń i bardzo niskim cenom Ryanair napędzał w ostatnich latach ruch lotniczy. Państwa takie jak Armenia czy Jordania zwalniały go z podatków, modląc się w duchu, by tani przewoźnik zdecydował się uruchomić u nich nowe trasy. Zamrożenie przez niego działalności będzie dla całej branży potężnym ciosem. Choć może powinienem napisać inaczej – w zasadzie jest to ostatni krzyk wijącej się w agonii branży turystycznej.
Branża lotnicza się zwija
Tym bardziej, że do podobnych ruchów dojrzewają konkurenci Ryanaira. Virgin Atlantic anulował 80 proc. lotów, EasyJet 75 proc. Gigantyczne zwolnienia dotknęły załogi SAS i Norwegian. Amerykańskie linie proszą prezydenta Trumpa o 50 mld dol. wsparcia. W innym wypadku, grozi im seria plajt.
Trudno powiedzieć, jak długo koronawirus będzie trzymał cały świat w szachu. Może się jednak okazać, że nawet, gdy zagrożenie już przeminie, opustoszałe dzisiaj hale odlotów nie zapełnią się szybko pasażerami. Takiego kryzysu branża lotnicza jeszcze nie widziała.