REKLAMA

Rosja już szykuje się na unijne embargo na ropę. Szuka ratunku w handlu z Chinami i Indiami

Unijni przywódcy przekonują, że nie dali się zaszantażować Putinowi, ale rosyjski dyktator wciąż dość skutecznie rozgrywa uzależnienie energetyczne Unii Europejskiej. Zbliżające się unijne embargo na ropę z Rosji to już dla niej poważne zagrożenie, ale Kreml już pracuje nad zminimalizowaniem nieuchronnych strat ekonomicznych.

ropa-z-Rosji-Chiny
REKLAMA

Choć plan szybkiego podboju Ukrainy i rozbicia jednomyślności Zachodu Władimirowi Putinowi nie wyszedł, to i tak na unijnej solidarności pojawiły się wyraźne rysy. Pierwsza dotyczy płatności w rublach za gaz, co Putin wprowadził dekretem podpisanym pod koniec marca. Wtedy wszyscy mówili, że to biznesowy strzał w kolano i że pewnie nikt takich żądań Putina nie spełni. Niestety mylili się.

REKLAMA

Twarde „nie” faktycznie Putinowi powiedziała Polska, Bułgaria i Finlandia, za co Gazprom ukarał te kraje, odcinając je od dostaw gazu. Inni tak asertywni już nie byli. Komisja Europejska sama miała tak nieprecyzyjnie sformułować przepisy, żeby można było od nich uciec furtką, z czego szybko skorzystał rząd Niemiec i Włoch. Drugi punkt w uznaniu za brak unijnej jednomyślności Putin może dostać za embargo na ropę z Rosji.

Embargo na ropę z Rosji dzieli UE

Analitycy szacują, że każdego dnia Rosja otrzymuje od Zachodu za eksport ropy naftowej ok. 600 mln euro. Chcąc więc mocno uderzyć w rosyjską machinę wojskową i w jej finansowanie, nie da się ignorować sprawy zakupów ropy z Rosji. W pierwszych rozmowach na ten temat swój sprzeciw zgłaszali Niemcy. Ale rząd w Berlinie, m.in. przez wewnętrzną presję, wreszcie zmienił zdanie i teraz należy do największych nawoływaczy do wprowadzenia unijnego embarga. Nasi zachodni sąsiedzi są na tyle zdeterminowani, że nawet jak Bruksela nie dojdzie w tej kwestii do żadnego, sensownego konsensusu, to Niemcy i tak przestaną z końcem 2022 r. kupować ropę z Rosji.

Po takiej zmianie narracji Berlina obecnie największymi przeciwnikami embarga na ropę z Rosji są Węgrzy, obok Czechów i Słowaków. I najprawdopodobniej skończy się na jakiś okresach przejściowych dla tych państw, co jednak siłę embarga UE wyraźnie osłabi. Czechy dostać miałyby czas na wdrożenie zakazu UE do czerwca 2024 r. a Węgry i Słowacja – do końca 2024 r. Budapeszt dodatkowo chce rekompensaty ekonomicznej na poziomie 15-18 mld euro. Pewne zastrzeżenia ma też Bułgaria. Eksperci wskazują jednak, że mniej w tym polityki, a więcej uwarunkowań technicznych. Wszak rafinerie zbudowane w czasie zimnej wojny, w krajach bloku kontrolowanego przez ZSRR, były przystosowane do wykorzystania tylko rosyjskiej ropy Urals o średniej zawartości siarki jako surowca. W tym też celu uruchomiono w 1964 r. rurociąg Przyjaźń

Po rozpadzie ZSRR kraje pozbawione dostępu do morza, czyli właśnie Czechy, Słowacja i Węgry bardzo powoli rozwijały swoją infrastrukturę w celu przyjmowania tankowców z ropą. Dostawy rosyjskim rurociągiem były korzystniejsze też finansowo. I nie trzeba było w ogóle zmieniać czegokolwiek w rafineriach. Z pewnymi korektami tak też jest do dzisiaj w tych krajach i stąd kłopoty z jednomyślnością, jeżeli chodzi o embargo na ropę z Rosji.

Rosja celuje w handel z Chinami i Indiami

REKLAMA

W odpowiedzi na takie działania Brukseli szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow stwierdził, że Kreml skupi się teraz na rozwoju stosunków z Chinami, ponieważ więzi gospodarcze z USA i Europą są zerwane. Ale Moskwa celuje też w Indie, które są na świecie trzecim importerem ropy. I teraz właśnie Indie wykorzystują fakt, że ropa z Rosji jest znacznie tańsza i zaczęli gromadzić jej zapasy. Głównym celem handlowym Putina pozostaje jednak Państwo Środka. Zwłaszcza że są ku temu solidne podstawy. Od 2014 r. handel między Rosją a Chinami urósł o 50 proc., a tylko w 2021 r. wzrósł aż o 36 proc. Chiny sprzedają przede wszystkim sprzęt służący do transportu, samochody, telefony komórkowe i maszyny, a Rosja z kolei: paliwa kopalne i produkty rolne. 

Jeszcze przed rozpoczęciem ataku na Ukrainę, Chiny i Rosja opracowały plan zwiększenia dwustronnej wymiany handlowej do poziomu 250 mld dol. do 2024 r. Pomóc ma w tym m.in. zbudowany rosyjsko-chiński rurociąg Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny (WSTO), na którego budowę Chiny przekazały 50 mld dol. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) szacuje, że Rosja produkuje około 10,5 mln baryłek ropy dziennie, ale zużywa tylko około 3,5 mln baryłek. To pozwala eksportować nawet 7 mln baryłek każdego dnia. Podobne proporcje dotyczą też gazu ziemnego. Ale wcale nie jest takie pewne, że i tutaj Pekin poda Moskwie pomocną dłoń. Żeby zbilansować handel energią Rosji, Chiny musiałyby zwiększyć trzy razy swoje dotychczasowe zakupy i z importu na poziomie 15,5 proc. skoczyć na blisko 55 proc. A to dla Pekin może okazać się jednak ciut za dużo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA