Przed nami święta. Tysiące Polaków patrzą na pensje i nie wierzą oczom. Dostali mniej o kilka tysięcy
Co się stało? Nic nadzwyczajnego, zarabiają dużo, więc pod koniec roku wpadają w drugi próg podatkowy i pracodawca pobiera im z pensji zaliczkę na podatek PIT w wysokości nie 12 proc. jak przez większą część roku, ale nagle 32 proc. Część Polaków zna już ten ból z poprzednich lat, ale że zarobki szybko w Polsce rosną, wielu z nich po raz pierwszy doświadcza skutków wpadnięcia w drugi próg podatkowy.
Jak zarabiacie średnią krajową albo i mniej, to pewnie wydaje wam się, że okres bólu podatkowego rozliczenia przyjdzie dopiero wiosną wraz z rozliczeniem rocznym PIT. Ale dla wielu przychodzi już w grudniu albo jeszcze wcześniej, kiedy okazuje się, że od stycznia zarobili już łącznie 120 tys. zł i tym samym wchodzą w drugi próg podatkowy, więc od tego momentu muszą zacząć oddawać fiskusowi ponad jedną trzecią pensji.
Bolesne potknięcie o drugi próg podatkowy
Odkąd PiS obniżył pierwszą stawkę PIT w ramach Polskiego Ładu, zarobki w pierwszym progu podatkowym obłożone są 12-proc. stawką (zamiast 17 proc.), ale wejście w drugi próg oznacza, że stawka rośnie od razu do 32 proc. Jednocześnie po raz pierwszy od lat rząd podniósł limit dochodów, powyżej którego obowiązuje stawka 32 proc. Z 85 do 120 tys. zł. To spowodowało, że wielu Polaków, tych zarabiających rocznie między 85 tys. a 120 tys. zł, załapało się na pierwszą stawkę PIT. Tylko że średnie zarobki w Polsce cały czas rosną.
Zobaczcie: próg podatkowy został podniesiony w 2022 r., średnie zarobki według GUS wynosiły w styczniu 2022 r. w sektorze przedsiębiorstw 6064,24 zł brutto. Za to w październiku 2024 r. (ostatnie dostępne dane) już 8316,57 zł, co oznacza, że od momentu podniesienia progu podatkowego wzrosły już o 37 proc.
Więcej wiadomości na temat wynagrodzeń Polaków
I to jest właśnie powód, dla którego kolejne tysiące Polaków pod koniec roku otrzymują niższe pensje niż w poprzednich miesiącach, do tej pory nie znając tego uczucia. Kto i o ile niższe?
Zarobki do 8 427,85 zł netto są bezpieczne
Najpierw wyjaśnijmy sobie, jak to dokładnie działa. Załóżmy prosty scenariusz, w którym macie jedną stałą pracę i co miesiąc otrzymujecie wynagrodzenie w tej samej wysokości. Kiedy wasze łączne zarobki od początku roku przekroczą 120 tys. zł, wtedy pracodawca przestaje odliczać wam 12 proc. zaliczkę na podatek PIT i zaczyna potrącać 32 proc., zabierając na podatek ponad jedną trzecią pensji.
Przy jakich zarobkach tak się zaczyna dziać? I czy mówimy właściwie o kwotach brutto czy netto? To skomplikowane, bo ani o jednym ani o drugim. Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFaktu wyjaśnia, że graniczną kwotą w tej kalkulacji jest 11 tys. 879 zł miesięcznie brutto. Od tego odlicza się 1 629,62 zł składek na ubezpieczenie społeczne i 250 zł kosztów uzyskania przychodu. Zostaje 10 tys. zł, które stanowią dopiero podstawę opodatkowania.
10 tys. zł x 12 miesięcy daje 120 tys. zł, więc zarabiając 11 879 zł brutto mieścicie się jeszcze w pierwszym progu podatkowym. Ale każda kwota powyżej wpycha was już w drugi próg podatkowy i powoduje, że zaliczka na podatek rośnie, a pensja na rękę spada. Operując kwotami wypłacanymi pracownikom na rękę, można powiedzieć, że jeśli zarabiacie do 8 427,85 zł netto, jesteście bezpieczni, jeśli powyżej, wpadacie już z drugi próg podatkowy i pensja pod koniec roku się skurczy.
Kto traci ponad 2,6 tys. zł już od października?
Pracownicy z pensją brutto pomiędzy 11880 zł a 12932 zł miesięcznie w grudniu zostaną objęci podatkiem 32 proc. Oczywiście przy pensji 11880 zł nie będzie to odczuwalne, gdyż pensja będzie tylko niższa od pozostałych 11 miesięcy o 3 zł
- wylicza Piotr Juszczyk.
Dla pracowników z pensją miesięczną brutto 12932 zł przelew będzie już niższy od poprzednich miesięcy o 2182 zł
- dodaje.
Na konto wpłynie wtedy 6 963,72 zł, a nie jak w poprzednich miesiącach 9 145,72 zł, a to już zaboli mocno. Im wyższe zarobki, tym wcześniej wpada się w drugi próg podatkowy, a pensja spada. Przykładowo można doświadczyć tego już od października, jeśli zarabia się min 15740 zł brutto - wówczas, jak wylicza ekspert InFaktu, przez pierwsze dziewięć miesięcy w roku otrzymujemy 11 059,67 zł netto, a w ostatnich trzech miesiącach o 2666 zł mniej, czyli 8 393,67 zł netto.
Czy jest na horyzoncie jakiś ratunek?
Mimo że pensje rosną szybko, czyli coraz większa liczba podatników dorasta do drugiego progu podatkowego, należy się spodziewać, że próg podatkowy zostanie zamrożony na poziomie 120 tys. zł na wiele kolejnych lat, tak jak wcześniej tkwił na poziomie 85 tys. zł od 2009 r. Efekt wówczas był taki, że w 2009 r. liczba podatników wpadających z drugi próg podatkowy wynosiła niecałe 400 tys. osób, w 2018 r. ponad milion, a w 2021 r. już 1,7 mln.
Gdyby nie podniesienie progu do 120 tys. zł w 2022 r. jeszcze przed 2030 r. zarabiając średnią krajową wpadałoby się w wyższą stawkę podatkową, zakładając że wynagrodzenia średniorocznie rosłyby o ok. 5 proc. W 2022 r. podniesienie progu podatkowego spowodowało, że tylko 700 tys. osób musiało zapłacić 32 proc. podatku. W porównaniu z 2021 r. milion osób uciekło spod topora. Ale znów z każdym rokiem osób, którym fiskus będzie zabierał prawie jedną trzecią wynagrodzenia będzie więcej. W rządzie zapewne zacierają ręce.