„To będzie katastrofa”. Producenci samochodów zdruzgotani wizją twardego brexitu
Biznes motoryzacyjny jest przerażony perspektywą wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez podpisania umowy. 23 stowarzyszenia zrzeszające producentów samochodów i części wystosowały dramatyczny apel do brytyjskiego rządu.
W poniedziałek na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ kontynuowane będą rozmowy brytyjskiego rządu z przedstawicielami UE. Niestety jak dotąd nie przyniosły one żadnych rezultatów. Pytanie, co teraz? Czy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson naprawdę chce doprowadzić do wystąpienia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty już 31 października niezależnie od tego, czy zostanie zawarta umowa z Brukselą, czy nie.
Twardy brexit zmiecie przemysł motoryzacyjny
Z analiz, jakimi dysponują firmy motoryzacyjne działające w Europie, wynika, że gdyby premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson spełnił swoją groźbę opuszczenia Unii Europejskiej bez umowy, to byłby to koniec wolnego od ceł handlu samochodami z UE. Tymczasem na kontynent trafia 57 proc. brytyjskiego eksportu samochodów. Pociągnęłoby to za sobą zerwanie łańcuchów dostaw, zakłócenia produkcji, biznes stałby się mniej rentowny i w efekcie doprowadziłoby to masowych zwolnień i zamykania kolejnych fabryk.
Brexit wystraszył już Hondę, Nissana, PSA i Forda
Przez ostatnie 14 miesięcy produkcja pojazdów w Wielkiej Brytanii i tak spadała już z powodu słabego popytu rynkach i tymczasowych przerwach w fabrykach. I pewnie dlatego niektóre koncerny nie zamierzają czekać na rozwój wypadków. Honda już zapowiedziała, że zamierza zamknąć fabrykę w Anglii, która zatrudnia 3500 osób. Nissan odrzucił plany budowy nowego SUV-a X-Trail w fabryce w Sunderland. Winą za to obarczył częściowo Brexit.
Francuski koncern PSA ostrzegł, że kontynuacja produkcji Vauxhall i Opla Astra w Wielkiej Brytanii jest uzależniona od tego, w jakich warunkach przyjdzie firmie działać po brexicie. Najgorszy scenariusz zakłada zamknięcie fabryki pod Liverpoolem.
Ford zapowiedział, że do 2020 r. zamknie swoją fabrykę silników w Walii. Chociaż amerykańska firma stwierdziła, że decyzja nie była związana z brexitem, wcześniej sama ostrzegała przed fatalnymi konsekwencjami chaosu związanego z nieuporządkowaniem kluczowych kwestii handlowych przy okazji wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.