Znaleźli receptę na piętę achillesową autonomicznych aut. Porsche już wyłożyło pieniądze
TriEye to izraelski startup, który stworzył technologię, pozwalającą czujnikom zamontowanym w samochodzie widzieć w warunkach ograniczonej widoczności. Jego kamery mogą okazać się bardzo ważnym elementem wyposażenia pojazdów autonomicznych. Przydadzą się jednak nawet teraz, bo najnowsze modele samochodów już jeżdżą przecież częściowo bez naszego udziału.
Fot: YouTube/TriEye Technologies
Wakacje 2019 r. — w trakcie konferencji Ecomotion w Tel Awiwie izraelski startup TriEye postanawia zademonstrować widzom swoje najnowsze osiągnięcie. Ustawia swoją krótkofalową kamerę podczerwieni (HD SWIR) obok zwykłej kamery. Obie kieruje na samochód-zabawkę i kładzie przed nimi kawałek białego kartonu. Efekt? Zwykła kamera staje się bezużyteczna. Za to obraz z kamery TriEye tylko nieco się rozmazuje.
Branża pochyla się z zaciekawieniem. Wypadek, w którym autonomiczny pojazd Ubera zabił kobietę, zrodził w głowach entuzjastów tej technologii mnóstwo pytań. Teraz stworzenie przystępnych cenowo urządzeń, które pozwolą samochodom nawigować się same, stało się jakby trochę bardziej realne. A nawet nie tyle samo stworzenie, ile wprowadzenie ich do masowej produkcji. Bo główną zaletą kamer stworzonych przez izraelski startup jest ich niewiarygodnie niska cena. Ale po kolei.
Szybki sukces TriEye
TriEye to doskonały przykład współpracy nauki i biznesu. Startup powstał w 2017 r., a jego produkt jest oparty o wyniki badań dot. nanofotoniki, prowadzonych przez profesora Levy’ego z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Spółka postawiła sobie za cel zmniejszanie ryzyka wypadków powodowanych przez złą widoczność na drodze. W jaki sposób? TriEye pracuje nad technologią czujników, które sprawią, że jazda po ciemku, w deszczu, albo po drodze, nad którą unoszą się obłoki kurzu, będzie tak samo bezpieczna, jak poruszanie się po ulicy w słoneczny dzień.
Różnicę możecie zresztą zobaczyć sami. Ot, choćby na nagraniu poniżej:
Tysiąckrotne oszczędności
Według izraelskich przedsiębiorców do rozwiązania tego problemu wydatnie przyczynią się czujniki pracujące w zakresie podczerwieni krótkofalowej. Ich startup opracował kamerę HD SWIR, która, według ich deklaracji, ma mniejszy rozmiar, wyższą rozdzielczość i jest wielokrotnie tańsza od innych technologii. Tajemnicą TriEye jest unikalna konstrukcja półprzewodników, co pozwala na ścięcie kosztów nawet tysiąckrotnie.
TriEye znalazł sposób na obniżenie ceny kamer SWIR, wykorzystując w nich przetworniki CMOS. Układy scalone wykonane w tej technologii są używane przez aparaty cyfrowe, które w kamerach TriEye zastąpiły o wiele droższą technologię półprzewodników InGaAs (koszt kamery może sięgać 20 tys. dol), wykorzystywaną dzisiaj przez większość kamer SWIR.
I to właśnie niska cena, ma sprawić, że kamery HD SWIR trafią do masowej produkcji i będzie je można wykorzystywać w seryjnie produkowanych samochodach. Na rynku mają się pojawić już w 2020 r.
TriEye podaje jednocześnie, że ich kamerę można bez problemów zintegrować z istniejącymi systemami wspomagania kierowcy (ADAS) i pojazdami autonomicznymi (AV). Urządzenie może też korzystać z istniejących algorytmów rozpoznawania obrazu.
22 mln dol. finansowania
Rozwiązanie Izraelczyków budzi bardzo duże zainteresowanie inwestorów. Do tej pory startup zebrał już 22 mln dol., z czego 19 w niedawno zakończonej rundzie inwestycyjnej. Głośno na jego temat zrobiło się jednak tak naprawdę za sprawą Porsche. Niemiecki producent pochwalił się inwestycją w TriEye, podkreślając, że kamery SWIR niewielkim kosztem zwiększają bezpieczeństwo pasażerów.