2023 rok nie należał do najłatwiejszych i wielu przedsiębiorców nadal nie czuje się zbyt pewnie. Ponad jedna trzecia badanych przez firmę Personnel Service oczekuje pogorszenia sytuacji gospodarczej. Największy strach budzą wyższe koszty prowadzenia działalności, inflacja i presja płacowa. Podobny odsetek twierdzi, że w ciągu najbliższego roku nie spodziewa się zmian ani na lepsze, ani na gorsze. Tylko co piąty pracodawca jest optymistą i oczekuje poprawy sytuacji w swojej firmie. Co to oznacza dla pracowników?
Z najnowszego Barometru Polskiego Rynku Pracy, badania przeprowadzanego cyklicznie przez Personnel Service, wynika, że 35 proc. pracodawców spodziewa się w nadchodzącym roku pogorszenia sytuacji. To aż o 13 punktów procentowych mniej niż w poprzednim badaniu, które zostało przeprowadzone w marcu 2023 roku, ale wciąż trudno mówić, że pracodawcy w Polsce z optymizmem patrzą w przyszłość. Najbardziej o swoją sytuację obawiają się firmy z sektora handlu (52 proc.), administracji publicznej (45 proc.) oraz HoReCa (43 proc.). Najbezpieczniej czują się przedsiębiorcy z sektorów budownictwa (23 proc. obawia się o swoją przyszłość), produkcji (26 proc.) oraz nowoczesnych technologii (30 proc.).
Strach przed recesją zagląda w oczy przedsiębiorców. Największą obawę wśród niemal co drugiego przedsiębiorcy (45 proc.) budzą rosnące koszty prowadzenia działalności. Na drugim miejscu jest inflacja (42 proc.), a podium domyka presja płacowa (28 proc.), która ma jednak zdecydowanie mniej wskazań niż dwa pierwsze czynniki. Dalej w kolejności pojawiają się: spadająca liczba zamówień, zmiany prawno-podatkowe, deficyt i rotacja pracowników – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.
Ekspert zwraca uwagę, że lista obaw przedsiębiorców jest bardzo długa i widać dużą ostrożność firm w deklarowaniu tego, czy przyszły rok będzie sprzyjający. Natomiast nie oznacza to stagnacji. Właściciele firm cały czas prą do przodu, stąd plany rekrutacyjne i dotyczące podwyżek.
Pracodawcy planują zwiększenie zatrudnienia i podwyżki
Plany rekrutacyjne firm, pomimo że mamy spowolnienie gospodarcze, utrzymują się na wysokim poziomie. 27 proc. pracodawców zapowiada zatrudnianie nowych pracowników. To wzrost o 2 p.proc. w porównaniu do badania z marca. Podniesienie poziomu zatrudnienia najczęściej planują firmy reprezentujące sektory: TSL (transport, spedycja, logistyka) – 38 proc., produkcja oraz budownictwo – po 31 proc.
Więcej wiadomości z rynku pracy
Jednocześnie do 21 proc. spadł odsetek przedsiębiorców planujących redukcję etatów. To o 7 p.proc. mniej niż w poprzedniej edycji badania. Najbardziej prawdopodobne są cięcia w sektorze HoReCa (handel i gastronomia) – 29 proc. oraz handlu – 27 proc. Utrzymanie obecnego poziomu zatrudnienia zakłada 38 proc. firm.
Zatrzymanie oraz przyciągnięcie nowych pracowników przy wciąż wysokiej inflacji wiąże się z koniecznością oferowania podwyżek. Pracownicy mogą odetchnąć z ulgą, bo całkiem spory odsetek firm planuje je przyznać. Z najnowszego Barometru Polskiego Rynku Pracy Personnel Service wynika, że 39 proc. przedsiębiorców chce podnosić pensje, 36 proc. planuje utrzymać wynagrodzenia na poziomie z 2023 r., a 11 proc. obniżyć. Podwyżki najczęściej planują największe firmy (47 proc. vs. 34 proc. małych), natomiast patrząc na poszczególne sektory, ucieszą się pracownicy sektora TSL, bo tu aż 63 proc. przedsiębiorców planuje podnosić wynagrodzenia. W handlu podwyżki będą dotyczyły tylko co czwartej osoby.
Podwyżki to koronny argument dla zatrudnionych, żeby trzymać się danego pracodawcy, o czym firmy doskonale wiedzą. W aktualnych warunkach gospodarczych, gdy inflacja wynosi ponad 8 proc., pracownicy czują, że tylko podnoszenie wynagrodzeń sprawi, że będą mniej tracili i będą w stanie utrzymać dotychczasowy standard życia. Dlatego pomimo obaw i symptomów recesji pracodawcy znajdują w budżetach przestrzeń na podwyżki. A im większa trudność w dostępie do pracowników, tym większa skłonność do obietnic dużych wzrostów wynagrodzeń od przyszłego roku – uważa Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.
Wysokie podwyżki? Raczej symboliczne
Niektóre firmy będą oferowały skromne podwyżki płac. Co piąty pracodawca nie podniesie wynagrodzeń o więcej niż 5 proc., a co czwarty pokusi się o podwyżki w przedziale od 5 do 10 proc. 15 proc. pracowników może liczyć na wzrost pensji między 11 a 15 proc. Jeszcze mniej, bo 12 proc. otrzyma od 16 do 20 proc. Nieliczni, bo zaledwie 4 proc. będzie się cieszyło z podwyżki wynagrodzenia, która przekracza 20 proc.
Co czwarty pracodawca nie wie jeszcze, jaki poziom wynagrodzenia będzie obowiązywał od przyszłego roku. Najhojniejsi są pracodawcy z sektora TSL. Podwyżki między 11 a 20 proc. planuje tu ponad połowa firm (54 proc.) - wskazuje Personnel Service.