Ogłoszenie o pracę tylko z widełkami. Czas na pełną transparentność zarobków

Na rynku pracy panuje asymetria informacji. Pracodawcy inwestują w badania i porównują się z innymi firmami, aby oferować optymalne stawki. Nie chcą przepłacać, ale muszą również dbać o konkurencyjne płace, jeśli chcą zatrzymać talenty.

Pracownicy często nie wiedzą na jaką pensję mogą liczyć lub wręcz wyceniają swoje usługi za nisko. Nowy Jork postanowił powiedzieć stop tej dysproporcji.

Jeśli radni nie zawetują regulacji 14 stycznia, to w kwietniu wejdzie ona w życie. Nowy Jork dołączy tym samym do stanów takich jak Kalifornia czy Connecticut, które już wcześniej zainwestowały w transparentność. W obu stanach pracodawca musi zdradzić widełki w odpowiedzi na pytanie pracownika.

Proces jej poszukiwania może trwać miesiącami, a pojedyncza rekrutacja potrafi rozciągnąć się nawet do pół roku. W tym czasie kandydaci spotykają się się ze specjalistami od pozyskiwania talentów, managerami i headhunterami; biorą udział w niezliczonych procesach oceny i często wypełniają zadania mające udowodnić ich kwalifikacje.

Co ciekawe, do niedawna w USA firmy mogły pytać pracowników o ich wcześniejsze zarobki, aby w ten sposób modyfikować wysokość oferty.

Przejrzystość w ofertach pracy najwcześniej pojawiła się tam, gdzie i tzw. rynek pracownika. Na polskim rynku działają przecież platformy, gdzie ogłoszenie pozbawione informacji o pensji nie zostanie przyjęte.

Kolejnym krokiem w kierunku większej transparentności wydaje się być ujawnienie zarobków wewnątrz firmy. To jednak prowadzić może do niesnasek pomiędzy pracownikami na podobnym poziomie, którzy różnią się zawartością paska płacowego.

Z drugiej strony Hays podkreśla, że w długim okresie może to doprowadzić do zwiększenia zaufania do pracodawcy. W ten sposób udowadnia on przecież, że nie różnicuje zarobków ludzi, którzy wykonują tę samą pracę.