Polska wcale nie wpadła w recesję, to GUS źle liczy PKB
Tytuł dokładnie oddaje treść komunikatu, który wydał w czwartek Polski Instytut Ekonomiczny dzień po najnowszych danych o PKB. Wcale nie wykluczam, że gusowskie algorytmy zawodzą i rzeczywiście źle liczą dane o hotelach i gastronomii, skoro – jak wytyka PIE – po jakimś czasie Główny Urząd Statystyczny rewiduje odczyty, za każdym razem je podwyższając. Ale jeśli rządowy think tak wyciąga działa taaakiego kalibru tuż po ogłoszeniu terminu wyborów przez prezydenta, to zapala mi się w głowie czerwona lampka. Zwłaszcza że stanowisko PIE jest mocne i z grubej rury wali jakby nie było w organ administracji rządowej.
Opublikowane przez GUS dane PKB za I i II kw. 2023 r. są wątpliwe i nie odzwierciedlają w pełni rzeczywistości gospodarczej. Ogromny wzrost prezentowany w I kwartale 2023 r., a obecnie spadek o 3,7 proc. w II kwartale wynika z błędnej korekty o zmiany sezonowe, a nie faktycznych zmian w gospodarce – czytamy w oświadczeniu Instytutu.
Dalej jest o tym, że GUS ma problem z odsezonowaniem danych o PKB od kilku kwartałów, „w efekcie czego do Eurostatu raportowane są niewiarygodne dane”. Na to, że PIE w ten sposób podważa oficjalne dane GUS zwrócił uwagę od razu dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych (IFP) i były dyrektor biura analiz MF.
Mnie ta czerwona lampka zapaliła mi się, bo skoro GUS ma problem „od kilku kwartałów” (a nawet lat, jak się dowiecie za chwilę), to dlaczego rządowy think tank wyskakuje z tym akurat teraz? Mógł to przecież zrobić 16 maja po opublikowaniu danych za pierwszy kwartał 2023 r. albo pod koniec lutego po ukazaniu się danych za czwarty kwartał 2022 r.
Zrobił to jednak akurat wtedy, gdy okazało się, że Polska popadła w techniczną recesję. Informacja o tym obiegła prawie wszystkie media w kraju i niektóre za granicą. I nawet jeśli GUS rzeczywiście się myli, to niesmak pozostanie. W kraju mlekiem i miodem płynącym to niedopuszczalne niedopatrzenie, więc do gry musiał wkroczyć PIE.
GUS źle liczy, najgorzej w Europie
W roli podważającego dane o PKB wystąpił osobiście Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który wskazał w komunikacie, że „Główny Urząd Statystyczny znacząco rewidował w ostatnich latach wzrost PKB po danych sygnalnych”.
W 2021 r wzrost był o 1/8 większy niż wstępne szacunki i wyniósł 6,9 proc., a nie, jak wstępnie szacowano 5,9 proc. – wytknął.
A następnie dodał, że „obecnie obserwujemy problemy z odsezonowaniem danych, które trafiają potem do danych Eurostatu”.
Prezentowane przez GUS dane dotyczące sektora zakwaterowania i gastronomii, w których wahania są według niego 30 razy większe niż w pozostałych działach PKD są niewiarygodne. Są to branże charakteryzujące się dużymi wahaniami sezonowymi, ale zmiany sezonowe powinny być filtrowane odpowiednimi algorytmami, które np. eliminują efekt wakacji. Stosowane przez GUS metody odsezonowywania są dyskusyjne, w efekcie kategoria ta wykazuje olbrzymi wzrost w III kwartale, kiedy ludzie wyjeżdżają na wakacje oraz trudne do wytłumaczenia tendencje w pozostałych okresach – przekonuje Piotr Arak.
I dodaje, że tak gwałtownych różnic nie widać w innych państwach UE, mimo podobnych wyzwań gospodarczych związanych z okresem odbicia branży turystycznej po pandemii.
Eurostat agreguje kategorię zakwaterowania i gastronomii razem z wynikami handlu detalicznego oraz hurtowego, jednak nawet w tym przypadku przeciętne zmiany w Polsce są dwu- trzykrotnie większe niż w pozostałych państwach UE – wskazuje szef PIE.
Od pandemii PKB Polski wzrośnie przecież o 11 proc.!
Abstrahując od tego, co dzieje się z tą kategorią w naszym kraju, podkreśla też, że do niektórych zmian wyników w IV kwartale 2022 i I kwartale 2023 r. przyczyniły się wydatki publiczne. Jak tłumaczy Piotr Arak, Eurostat wskazuje, że konsumpcja publiczna pod koniec 2022 roku była dużo słabsza niż w poprzednich latach, a to właśnie wtedy kumulują się największe wydatki.
W konsekwencji dane wyrównane sezonowo pokazały spadek konsumpcji publicznej pod koniec 2022 i jej wzrost na początku 2023 r. Nie jest możliwe, aby wskaźnik związany z wydatkami publicznymi ulegał tak dużym wahaniom. Dane GUS zapewne będą zrewidowane w górę, na to jednak będziemy musieli poczekać” - podsumowuje szef think tanku.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe zastrzeżenia, PIE prognozuje wzrost PKB w całym 2023 r. o 0,7 proc., i 2,2 proc. w 2024 r.
Od początku pandemii do końca tego roku polska gospodarka realnie urośnie o prawie 11 proc. – podkreśla PIE, wskazując odpowiednią narrację na najbliższe tygodnie.
PKB spadł dwa kwartały pod rząd
Przypomnę, że 16 sierpnia GUS podał, że według szybkiego szacunku w drugim kwartale 2023 r. produkt krajowy brutto niewyrównany sezonowo zmniejszył się realnie o 0,5 proc. rok do roku wobec wzrostu o 6,1 proc. w analogicznym okresie 2022 r. Wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) zmniejszył się realnie o 3,7 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i był niższy niż przed rokiem o 1,3 proc.
Dane mają charakter wstępny i mogą być przedmiotem rewizji, zgodnie z polityką rewizji stosowaną w kwartalnych rachunkach narodowych, w momencie opracowywania pierwszego regularnego szacunku PKB za 2 kwartał 2023 r., który zostanie opublikowany w dniu 31.08.2023 r. – dodał GUS.
W pierwszym kwartale PKB rok do roku spadł o 0,3 proc. Dwa kwartały minusie oznaczają, że polska gospodarka znalazła się w technicznej recesji. Jeśli w kolejnym – zgodnie z prognozami – pójdzie ostro w górę – nikt nie będzie pamiętał o recesji. No ale wtedy będzie już po wyborach.