REKLAMA

Polacy mogą mieć darmowy prąd, ale go nie chcą. Wolą płacić po kilkaset złotych miesięcznie

Rząd mrozi ceny prądu, żeby gospodarstwa domowe nie zbankrutowały. A jak prąd jest za darmo, to Polacy wcale nie chcą po niego sięgać. Nie, nie powariowali, boją się, że nie będą potrafili korzystać z tej możliwości. A cała operacja trzepnie ich po portfelu jeszcze mocniej.

Polacy mogą mieć darmowy prąd, ale go nie chcą. Wolą płacić po kilkaset złotych miesięcznie
REKLAMA

Rząd tę cenę prądu zamroził nam do 30 września 2025 r., co oznacza, że płacimy maksymalnie 500 zł netto za MWh. Maksymalnie! Tymczasem przyszła wiosna, zaczęło świecić słońce, trochę wieje wiatr i nagle okazuje się, że w środę 2 kwietnia po godz. 12.00 ceny prądu wynosiły kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych. Mało? To teraz uważajcie, bo to było kilkadziesiąt złotych, ale na minusie!

Wszystko dzięki temu, że przez to słońce i ten wiatr udział źródeł odnawialnych w tzw. miksie energetycznym wynosił 55 proc. Czy Polacy zobaczą to na swoich rachunkach za prąd w kwietniu? Nie, bo mogliby skorzystać z darmowego prądu, ale nie chcą.

REKLAMA

Taryfy dynamiczne: kupujesz prąd dziś, by skorzystać jutro

Rzecz w tym, że aby korzystać w takich wahań cen, gdy cena prądu jest nawet ujemna, trzeba zmienić taryfę. Większość z nas korzysta z taryfy G11, która oferuje stałą cenę prądu. Żeby korzystać z niskich, czasem ujemnych cen, należy zmienić taryfę na dynamiczną. To specjalna oferta, która jest dostępna dopiero od sierpnia 2024 r. W taryfie dynamicznej nie kupujesz prądu, który dostawca energii zakontraktował dawno temu z dużym wyprzedzeniem, więc dość drogo. Kupujesz prąd po cenie obowiązującej w danym momencie na rynkach i zamawiasz „na jutro” po cenie z Rynku Dnia Następnego.

Jest tylko jeden problem. W ciągu dnia cena prądu może być bardzo niska albo nawet ujemna, tak jak to miało miejsce 2 kwietnia, i pewnie nieraz będzie, ale kiedy nie świeci już słońce, a jednocześnie ludzie wracają do domów i zaczynają gotować obiad, korzystać ze zmywarek, czajników elektrycznych czy pralek, czyli w godzinach szczytu, cena nagle skacze i robi się bardzo drogo. Gdy wybierzesz taryfę dynamiczną, zgadzasz się na to, że płacisz za prąd tyle, ile akurat będzie kosztował w danej godzinie na Rynku Dnia Następnego. Nigdy nie wiesz dokładnie, ile.

Jest ryzyko, jest zabawa. Choć nie ryzyko jest tu kluczowe, kluczowe jest umiejętne zarządzanie zużyciem prądu w domu w ciągu doby. To trochę zależy od stylu życia, od tego, czy pracujesz z domu albo w ogóle w jakich godzinach pracujesz, ale też od tego, czy potrafisz planować. 

No i okazuje się, że Polacy nie potrafią albo zwyczajnie nie chcą. Wychodzi na to, że nie chcą tego darmowego prądu w taryfach dynamicznych. Jak bardzo go nie chcą, tego dokładnie nie wiadomo, „Rzeczpospolita” próbowała zbadać to, ilu chętnych na taryfy dynamiczne znalazło się u największych dostawców prądu i okazało się, że dostawcy nie chcą udzielać tych informacji. Tak marne są to wyniki.

Marne, czyli mowa o kilku, kilkunastu klientach, Tauron zdradził, że klientów, który zdecydowali się na taryfy dynamiczne, ma mniej niż tysiąc, ale dokładnej liczby nie chciał podać. Jak bardzo słaby to wynik, niech świadczy, że mamy w Polsce jakieś 12,5 mln gospodarstw domowych.

Cena za prąd na minusie, a ty płacisz 0

I już mam ochotę pisać, że edukacja, edukacja. Z pewnością jej brak powoduje, że Polacy nie wiedzą, jak z tych taryf dynamicznych korzystać, żeby rzeczywiście zaoszczędzić, zamiast wpakować się w jeszcze wyższe rachunki (a to możliwe, bo cena za MWh w ciągu doby może się różnic nawet o 2 tys. zł).

Ale zaraz potem sobie myślę, że potrzebne jest coś więcej. Nawet jak już poświęcisz czas na analizowanie cen energii na rynku na bieżąco, to jeszcze nie znaczy, że wiesz już, ile energia kosztuje w danym momencie. Potem okazuje się, że na przykład kiedy cena na Rynku Dnia Następnego jest ujemna, to tak właśnie podliczy ci za prąd Enea i Energa, ale już PGE policzy 0 zł, bo ujemnej wartości nie uwzględni. Tauron zażąda za to 0,005 zł/kWh, bo to jego najniższa akceptowalna cena.

Czytaj więcej na Bizblog.pl:

I jak zaczynasz rozumieć, że niby płacisz cenę rynkową, ale tylko, jak jest na plusie, bo przy ujemnych wartościach firma energetyczna nie chce oddać tego, co dyktuje rynek, to zaczynasz się zastanawiać, czy naprawdę trzeba mieć doktorat, żeby z taryf dynamicznych korzystać. Skoro dostawcy kombinują z klientem, który niby miał płacić rynkowo, a płaci rynkowo, ale nie mniej niż 0, to nie wiadomo, gdzie jeszcze czyhają na Polaków pułapki w tych ofertach.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-05T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T22:18:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T19:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T15:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T13:25:13+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T22:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T16:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T11:14:57+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T10:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-03T09:33:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA